Forum, które miało być jednorazowym spotkaniem, odbywa się już po raz 9 – ma na to wpływ poziom nieprzewidywalności wszystkiego. Bochniarz podała przykład brexitu – to wydarzenie o ogromnym znaczeniu dla Europy i świata, tymczasem nawet najwyżej postawione osoby w Wielkiej Brytanii nie mają pojęcia, co się stanie, podobnie negocjatorzy ze strony UE (tymczasem do wyjścia zostało kilka tygodni). „Tak jest ze wszystkim” – komentuje sytuację i zauważa, że ważne w takich okolicznościach jest możliwość weryfikacji swoich poglądów oraz poczucie, że inni też się z tym borykają.

Ważnym pytaniem podczas rozmowy była kwestia, na ile biznesowe new-normal (czyli społeczna odpowiedzialność biznesu, ekologia, równouprawnienie) rzeczywiście zmienia działanie organizacji? W odpowiedzi na to pytanie, Bochniarz podkreśliła konieczność zdefiniowania kapitalizmu na nowo: „Zgodziło się w tej sprawie 200 liderów świata biznesu – nie może być jedynym wyznacznikiem efektywności działania firmy jest zysk, jaki ona przynosi dla swoich akcjonariuszy”.

Bochniarz zwróciła także uwagę, na fakt, że realnie zmienia się sposób inwestycji: są instytucje, które odmawiają finansowania firm, w których radach nadzorczych nie zasiadają kobiety – tak samo jest w przypadku klimatu. „To efekt kryzysu, ale też obecnej sytuacji politycznej, jak choćby populizmu w polityce: pewne rzeczy, które wydawały nam się nie do ruszenia, że one jednak są i muszą być do ruszenia” – konkluduje.

Reklama

Na pytanie Marka Tejchmana o sposoby kwantyfikowania poszczególnych działań, Henryka Bochniarz apeluje o nieustanne poszukiwanie nowych sposobów: „Jedną z rzeczy, o których się u nas nie mówi wiele, to jest wysokość wynagrodzeń menedżerów wysokich szczebli. Jeśli średnie wynagrodzenie takiego menedżera w USA jest 365 razy wyższe niż średnie wynagrodzenie pracownika to co jest nie tak. W Izraelu wprowadzono zasadę, że może to być tylko pięciokrotność tego poziomu. Lepiej jest, kiedy środowisko gospodarcze samo dyskutuje i proponuje rozwiązania, niż kiedy te rozwiązania znajduje się na ulicy czy w polityce” i dodaje: „ Problemy się same nie rozwiążą. Nasze doświadczenia są inne do amerykańskich, ale to nas nie zwalnia z odpowiedzialności do zadawania sobie pytań i szukania dobrych praktyk”.