W mieście Nowy Jork wciąż obowiązują przepisy zakazujące pracy firmom nie istotnym dla funkcjonowania stanu w trakcie kryzysu Covid-19. Władze miasta zamknęły przedsiębiorstwa, które nie podporządkowały się temu obowiązkowi w Borough Park będącym częścią dzielnicy Brooklyn.

„Jeśli którekolwiek z nich zostaną ponownie uruchomione, na początek grozi im grzywna w wysokości 1000 dolarów. (…) Poczekaj, aż będzie to legalne i bezpieczne, a potem możesz to zrobić we właściwy sposób - mówił de Blasio.

Reklama

Lokalne media informowały w środę, że niektóre firmy wznawiały działalność pod pozorem zmiany profilu. Jak tłumaczyły, powołując się na rozmowy z personelem, np. sklep sprzedający zabawki zajmował się zarazem naprawą rowerów – usługą, której nie obejmują restrykcje ustanowione na czas pandemii.

„Firmy nie mają prawa wymyślać własnych zasad i robić coś, zanim zostanie to dozwolone. Jest to po prostu naprawdę jasne” - podkreślił.

Wielu klientów też nie przestrzegało tam przepisów o zachowaniu dystansu społecznego i nie nosiło maseczek.

„Idiotyzmem” jest próba otwarcia firmy, która zgodnie z prawem będzie mogła to zrobić za tydzień lub dwa – ocenił burmistrz.

Zapowiadał wcześniej, że reaktywowanie gospodarki nastąpi prawdopodobnie w połowie czerwca. Jego zdaniem do tego czasu miasto powinno spełnić wszystkie zezwalające na to federalne kryteria.

W czwartek de Blasio przyznał, że podczas gdy mieści się w nich liczba hospitalizacji oraz odsetek osób z pozytywnym wynikiem testów na SARS-Cov-2, wciąż powyżej dopuszczalnego pułapu znajduje się wskaźnik pacjentów przebywających na oddziałach intensywnej terapii.

Pierwsza faza reaktywowania gospodarki obejmie firmy budowlane, produkcyjne i sprzedaż detaliczną z odbieraniem towarów na zewnątrz sklepów. Burmistrz zastrzegł, że nie będą jeszcze otwarte restauracje i bary.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)