Amerykański przemysł konopi jest mocno rozdrobniony, a tymczasem co najmniej sześć fuzji wciąż czeka na ocenę Departamentu Sprawiedliwości.

To zresztą zakrawa na ironię, bo nie ma ryzyka, że w najbliższym czasie powstanie konopny kartel. To również jeden z głównych powodów, dla których wiele amerykańskich firm zajmujących się konopiami indyjskimi odnotowało spadki w zyskach o ok. 40-50 proc. w stosunku do rekordowych wartości osiąganych jeszcze w 2019 roku.

Opóźnienia w wydaniu ocen Departamentu Sprawiedliwości wynikają jednak prawdopodobnie z tego, że rząd próbuje nadążyć za nowo powstającą branżą, a nie z tego, że urzędników faktycznie niepokoi możliwość powstania monopolu.

Ludzie z branży komentują braki ocen Departamentu i wynikające z tego zamknięcia firm w następujący sposób: "Jeśli zawarłeś umowę w sprawie tworzyw sztucznych, rząd ma bazy danych dotyczące każdej firmy i w ogóle wszystkie niezbędne dane. Jeśli przychodzisz w sprawie marihuany, nie mają pojęcia, jak duża jest twoja firma i w ogóle czym się zajmujesz".

Według analityków, brak wydawania ocen nie pozwala wielu inwestorom na konkretny ruch. „Uważamy jednak, że ryzyko, że Departament zajmie twarde stanowisko wobec fuzji i przejęć sektora w kwestiach antymonopolowych, jest niskie, biorąc pod uwagę rodzący się i zdezagregowany charakter sektora spowodowany ciągłym zakazem na szczeblu federalnym”, skomentował jeden z nich.

Reklama

Oczekuje się jednak, że Departament Sprawiedliwości zacznie zatwierdzać oferty już w przyszłym miesiącu, a proponowane przez Cresco przejęcie Origin House będzie miało miejsce jako pierwsze.

>>> Czytaj też: Smith: To kapitalizm, a nie złe życiowe wybory, tworzy biedę [OPINIA]