W sprawie SKOK Wołomin prokuratura bada nie tylko działania i zaniechania Komisji Nadzoru Finansowego, ale także Kasy Krajowej - poinformował posłów przedstawiciel Prokuratury Krajowej podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej komisji finansów poświęconego tej kasie.

W lipcu 2016 r. warszawska prokuratura wszczęła śledztwo ws. domniemanego niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, sprawujących nadzór z ramienia KNF nad działalnością SKOK Wołomin. W jego ramach w grudniu ub. roku zatrzymano m.in. Andrzeja Jakubiaka, który pełnił funkcję przewodniczącego KNF od połowy października 2011 r. do października 2016 r., jego zastępcę Wojciecha Kwaśniaka i pięciu innych urzędników Komisji.

"Również działalność Kasy Krajowej jest badana przez prokuraturę regionalną w Szczecinie, czy ewentualnie doszło do popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa przez przedstawicieli Krajowej Kasy. Badane są w dalszym ciągu te akta" - powiedział przedstawiciel Prokuratury Krajowej Janusz Grzyb, dodając, że sprawdzane jest także, czy opieszale nie postępowała także prokuratura, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a także Główny Inspektor Finansowy.

Grzyb zwrócił też jednak uwagę, że w przeciwieństwie do pracowników KNF, pracownicy Kasy Krajowej nie są urzędnikami państwowymi czy funkcjonariuszami publicznymi. "Tutaj nie zachodzą wtedy przesłanki art 231 par. 1 lub 2 Kodeksu karnego [dotyczących przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego - PAP], ale oczywiście badamy to pod kątem, czy nie doszło do popełnienia innego rodzaju przestępstw" - powiedział przedstawiciel Prokuratury. Podkreślił, że w tej sprawie w dalszym ciągu ściągane są i analizowane nowe materiały.

Jak powiedział posłom, w śledztwach dotyczących SKOK Wołomin obecnie badaniu podlega co najmniej 1500 pożyczek i kredytów na łączną kwotę ok. 2,5 mld zł, we wszystkich sprawach zarzuty postawiono ponad 1200 osobom, 91 osób było tymczasowo aresztowanych, oskarżono prawie 500 osób, w tym prawomocnie skazano ponad 300 osób. Według Grzyba, do tej pory Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłacił klientom tego banku ponad 2 mld 240 mln zł.

Reklama

Przedstawiciel prokuratury pytany był także o podstawę działań syndyka, który występował do członków SKOK Wołomin o zapłatę podwójnego udziału na pokrycie strat kasy. Grzyb zapewniał, że prokuratura podejmuje działania w tej sprawie, ale nie jest "w stanie jednoznacznie powiedzieć, jaka będzie decyzja końcowa".

Posłowie z komisji finansów wysłuchali również informacji przedstawiciela KNF na temat sprzedaży przedsiębiorstwa SKOK Wołomin w upadłości. Według KNF obwieszczenie na temat tej sprzedaży umieszczono w Monitorze sądowym i gospodarczym 12 grudnia, a ponadto 7 grudnia syndyk rozesłał zaproszenia do kupna SKOK Wołomin w przetargu do 37 instytucji finansowych. Cena wywoławcza została określona na 1 zł, a termin składania ofert upływa 25 marca 2019 r. Jak podkreślał przedstawiciel KNF, warunki tej sprzedaży zostały określone przez sąd, a nie Komisję, która wydała tylko opinię w tej sprawie.

Zaznaczał on wielokrotnie, że po upadku kasy i zaprzestaniu przez nią działalności operacyjnej przestała ona także podlegać nadzorowi KNF, a SKOK Wołomin jest teraz kontrolowany przez syndyka i sąd. Jak mówił przedstawiciel Komisji, w opinii KNF napisała, że cena minimalna sprzedawanego przedsiębiorstwa nie powinna być niższa od wartości ustalonej w operacie szacunkowym. Nie wiedziała wówczas, jaka była ta wycena i że będzie ona ujemna.

Posłowie opozycji poddawali w wątpliwość jakość opinii KNF ws. warunków sprzedaży SKOK. Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej oceniła, że opinia KNF, która zezwoliła na sprzedaż SKOK Wołomin za 1 zł została podjęta "w dziwnych okolicznościach, w okresie bezkrólewia w KNF", kiedy po ustąpieniu Marka Chrzanowskiego funkcję przewodniczącego pełnił jego zastępca Marcin Pachucki. Dodała, że KNF miała czas na zapoznanie się z operatem przed wydaniem opinii. Przedstawiciel KNF zapewniał jednak, że nawet gdyby Komisja zapoznała się z wyceną, to nie miała możliwości wpływania na nią, podobnie jak kompetencji czy informacji, by ją zweryfikować.

Z ustaleń prokuratury wynika, że w SKOK Wołomin działali członkowie zorganizowanej grupy przestępczej, do której miały należeć osoby z kierownictwa SKOK Wołomin. Zwerbowane przez nich "słupy przedkładali podrobione zaświadczenia o zatrudnieniu, wysokości zarobków oraz akty notarialne stanowiące zabezpieczenie pożyczek i kredytów na nieruchomościach o znacznie zawyżonej wartości". Na ich podstawie wyłudzano ze SKOK Wołomin wysokie kredyty i pożyczki, które w większości nie były spłacane. W lutym 2015 r. warszawski sąd ogłosił upadłość tej kasy. Według szacunków prokuratury szkoda z tytułu niespłaconych pożyczek i kredytów, jak wynika z danych prokuratury, wynosi ponad 2,5 mld zł.

>>> Czytaj też: Deutsche Bank w kłopotach. Trwa śledztwo ws. finansowania projektów Trumpa