W pracy spędza 100 godzin tygodniowo, pierwsze pieniądze zarobił w wieku 12 lat, a w przyszłości chciałby zamieszkać na Marsie. To, co dla innych pozostaje w sferze marzeń i mrzonek, dla niego jest po prostu kolejnym celem do realizacji. Elon Musk – geniusz, miliarder, filantrop i wynalazca. Tony Stark we własnej osobie.

Porównywanie Elona Muska do bohatera kultowej serii komiksów nie jest przypadkowe. Reżyser dwóch pierwszych części „Iron Mana” Jon Favreau bez ogródek przyznaje, że to właśnie Musk był dla niego inspiracją przy konstruowaniu portretu psychologicznego głównego bohatera filmu.

„Chciałem odtworzyć postać genialnego miliardera Tony’ego Starka, ale nie miałem najmniejszego pojęcia, jak sprawić, aby stał się prawdziwy. Wówczas Robert Downey Jr. zaproponował spotkanie z Elonem Muskiem… i miał rację” – podkreśla Favreau. „Elon jest wzorcem entuzjazmu, dobrego humoru i ciekawości – prawdziwym człowiekiem renesansu w epoce, która go potrzebuje” – dodaje.

Musk urodził się w Pretorii – dużym ośrodku miejskim na północy RPA, gdzie spędził całkiem zwyczajne dzieciństwo. W wieku 10 lat młody Elon kupił swój pierwszy komputer i rozpoczął naukę programowania. Dwa lata później za kwotę 500 dolarów sprzedał pierwszy program komputerowy – grę Blastar.

Po ukończeniu liceum Musk postanowił opuścić rodzinny dom i wyemigrować do dalekiej Kanady. Stało się to po części z obawy przed obowiązkową służbą wojskową w południowoafrykańskich siłach zbrojnych. W nowym kraju poznał smak pracy fizycznej. Pracował m.in. w tartaku, na farmie oraz przy wyrębie lasów. Jeszcze przed opuszczeniem Kanady i rozpoczęciem studiów na University of Pennsylvania, zdobył pracę w oddziale IT jednego z kanadyjskich banków.

Reklama

W 1992 roku, w wieku 21 lat, wreszcie udało mu się dotrzeć do kraju swoich dziecięcych marzeń. Doskonale zdawał sobie bowiem sprawę, że jeśli gdziekolwiek można zostać drugim Tony Starkiem, to tylko w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.

„Myśl, jak wszystko zrobić lepiej, i poprawiaj sam siebie.”

W USA Musk rozpoczął studia na wydziale Wharton Business School, gdzie zdobył tytuł licencjata z ekonomii. Rok później uzyskał ten sam tytuł, ale tym razem w dziedzinie fizyki. W 1995 roku postanowił kontynuować swoją edukację na prestiżowym Uniwersytecie Stanforda. Jednak po zaledwie dwóch dniach nauki zrezygnował ze studiów i wraz ze swoim bratem Kimbalem założył swoją pierwszą firmę – Zip2, która miała zajmować się tworzenie oprogramowania do publikowania treści dla serwisów informacyjnych. Początki nie były łatwe, a Musk spędzał w swoim biurze zarówno dnie, jak i noce.

Wytrwałość przyniosła jednak efekty. Po czterech latach firma Muska została wykupiona przez Compaq AltaVista za 307 milionów dolarów, a 10 proc. z tej kwoty trafiło wprost do jego kieszeni. Wiele osób zadowoliłoby się 30 milionami na koncie, ale nie Elon Musk. Młody przedsiębiorca bardzo szybko upatrzył sobie kolejny cel – rynek płatności internetowych. W marcu 1999 zainwestował 10 mln dolarów w internetowy serwis bankowy X.com, który bardzo szybko zdobył popularność w USA. Następnie Musk wykupił firmę Confinity, która chwila wcześniej uruchomiła rewolucyjny system płatności internetowych o tajemniczej nazwie PayPal. Nowa usługa okazała się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę i wprowadziła Muska do ekstraklasy amerykańskiego biznesu.

Trzeba jednak przyznać, że oprócz wiedzy i biznesowego wyczucia Musk miał sporo szczęścia. Ogromną popularność PayPal zawdzięcza bowiem amerykańskiemu serwisowi aukcyjnemu eBay, który umożliwił swoim klientom korzystanie z tego systemu płatności, a tym samym wywindował wartość rynkową PayPala do niebotycznych rozmiarów. W 2002 roku eBay sfinalizował zakup PayPala za 1,5 mld dolarów, a Musk powiększył swój kapitał o kolejne 165 mln dolarów. W tym momencie 31-latek z pełną satysfakcją mógłby się udać na wczesną emeryturę. Musk nie chciał jednak, aby jego potomkowie czytali o nim w encyklopedii, jako o wynalazcy popularnego systemu płatności internetowych. Chciał czegoś więcej. Chciał zmieniać świat. I choć to określenie brzmi pompatycznie – żeby nie powiedzieć groteskowo – to jednak w przypadku Muska okazało się jak najbardziej zasadne.

„Fajnie byłoby umrzeć na Marsie, byle nie rozbić się przy podejściu do lądowania.”

Podczas, gdy przeważająca większość ludzi na świecie żyje dniem dzisiejszym, Elon Musk patrzy w przyszłość. Nawet tę bardzo odległą. „Nie musimy się spieszyć, ludzkość nie jest skazana na natychmiastową zagładę, nie sądzę, żeby koniec był bliski. Uważam jednak, że istnieje ryzyko groźnych wydarzeń. To trochę jak wykupienie polisy ubezpieczeniowej na samochód lub na życie. Człowiek nie robi tego, dlatego że jest przekonany, iż umrze następnego dnia, ale dlatego że tak się może zdarzyć” – mówił w wywiadzie dla dziennika „The Guardian”.

Projekt ratowania świata Musk postanowił rozpocząć od… podboju kosmosu. W 2002 roku założył firmę SpaceX (Space Exploration Technologies). Główny cel? 100-krotne zmniejszenie kosztów lotu w kosmos. Już cztery lata później pierwsza stworzona przez Space X rakieta Falcon 1 wzbiła się w przestrzeń kosmiczną. A trzy lata później – jako pierwsza prywatna rakieta w historii astronautyki – umieściła ona satelitę na orbicie Ziemi. Potencjał SpaceX nie uszedł uwadze Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmiczne. W 2008 roku firma Muska podpisała wart 1,6 mld dolarów kontrakt obejmujący 12 lotów zaopatrzeniowych na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Kolejny projekt Muska związany ze SpaceX jest jeszcze bardziej ambitny. Zakłada on wysłanie ludzi na Marsa w ciągu najbliższych kilkunastu lat. „Dla mnie kluczową sprawą jest rozwój techniki, który umożliwiłby transport znacznej liczby ludzi i dużych ładunków na Marsa. Wyobrażam sobie kolonię na Czerwonej Planecie liczącą 80 tys. mieszkańców” – mówił niedawno w rozmowie z „The Guardian”. Gdyby te słowa wypowiedział ktoś inny, to z pewnością byłyby one uznane za żart lub zwykłą mrzonkę. Wypowiedział je jednak Elon Musk – człowiek, który doczekał się już przydomku „Midas”, gdyż wszystko czego się dotknie, zamienia w złoto.

Spójrzmy choćby na Tesla Motors. Musk założył tę motoryzacyjną firmę w 2003 roku. W ciągu zaledwie pięciu lat Tesli udało się wyprodukować pierwszy w pełni funkcjonalny samochód Tesla Roadster korzystający z napędu elektrycznego, który na w pełni naładowanym akumulatorze litowo-jonowym jest w stanie pokonać dystans 354 km. W 2012 roku na rynku zadebiutował kolejny samochód Tesla Model S. Na rok 2016 - 2017 zaplanowana jest natomiast premiera modelu BlueStar przeznaczonego na masowy rynek. Dla Muska to jednak dopiero początek dalekiej drogi do ekologicznych i tanich aut elektrycznych. W ciągu najbliższych kilku lat chce wywołać na rynku motoryzacyjnym rewolucję na miarę tej dokonanej przez Henry Forda. Mrzonki megalomana? Amerykańska giełda jest innego zdania. Jeszcze w 2010 roku cena akcji Tesla Motors Inc. wynosiła niespełna 20 dolarów. Dziś zbliża się natomiast do granicy 250 dolarów. Dlatego, gdy dziś Elon Musk opowiada nam o hiperszybkim pociągu Hyperloop, rynku motoryzacyjnym opanowanym przez samochody elektryczne czy też kolonizacji Marsa to… pozostaje nam wierzyć mu na słowo.