Dodatkowe osoby skierowane do rozpatrywania wniosków oraz praca w soboty – w taki sposób pośredniaki próbują radzić sobie z ogromnym zainteresowaniem uzyskaniem pożyczki ze strony mikroprzedsiębiorców
Ponad 544 tys. wniosków o przyznanie pożyczki trafiło od początku kwietnia do powiatowych urzędów pracy (PUP). Oczekujący na wypłatę pieniędzy mikroprzedsiębiorcy muszą jednak uzbroić się w cierpliwość, bo nie nastąpi to zbyt szybko. Pośredniaki nie są bowiem w stanie fizycznie przerobić w krótkim czasie tak dużej liczby wniosków. Sprawnego ich rozpatrywania nie ułatwiają też często sami ubiegający się o pomoc, którzy składają niekompletną lub zawierającą błędy dokumentację.

Bez wielu obostrzeń

Zgodnie z art. 12zzd specustawy z 2 marca 2020 r. (Dz.U. poz. 374 ze zm.) wynosząca 5 tys. zł pożyczka na pokrycie bieżących kosztów działalności gospodarczej przysługuje mikroprzedsiębiorcom mającym mniej niż 10 pracowników oraz osobom samozatrudnionym. Do jej otrzymania nie trzeba wykazywać żadnego spadku obrotów gospodarczych lub przychodu. Co więcej, jeśli beneficjent pożyczki przez trzy miesiące po jej udzieleniu utrzyma działalność, będzie mógł ubiegać się o jej całkowite umorzenie.
Nic więc dziwnego, że brak rygorystycznych warunków do spełnienia przy tym instrumencie wsparcia przełożył się na jego ogromną popularność i spowodował, że PUP zostały wręcz zasypane wnioskami. W efekcie pośredniaki mają duże problemy z ich szybkim rozpatrywaniem. Dotyczy to szczególnie dużych miast. Na przykład w Warszawie wpłynęło do tej pory 70,7 tys. wniosków. Spośród nich rozpatrzonych zostało pozytywnie 3,2 tys., a do przedsiębiorców trafiło łącznie ponad 15,8 mln zł. Podobnie jest w Gdańsku (25 tys. wniosków – 2,5 tys. udzielonych pożyczek), w Bydgoszczy (13,5 tys. wniosków – 1,2 tys. pożyczek) oraz w Poznaniu.
Reklama
– Średnio dziennie wpływa do nas 3,5 tys. wniosków. Obecnie mamy ich 37 tys., a udzielonych pożyczek 2,1 tys. na kwotę 10,6 mln zł – mówi Agnieszka Kownacka, kierownik działu pośrednictwa pracy w PUP w Poznaniu.
Z dużą liczbą wniosków muszą się mierzyć również mniejsze samorządy. W powiecie chełmskim zgłosiło się 2,6 tys. mikroprzedsiębiorców (350 z nich ma przyznaną pożyczkę). Z kolei PUP w Kwidzynie odnotował dotychczas 2075 wniosków i przyznał 664 pożyczki.

Weekend w pracy

W obliczu tak masowego zainteresowania pożyczkami, PUP wprowadziły zmiany w organizacji pracy, które mają przyspieszyć proces udzielania wsparcia. Najczęściej kierują do obsługi tych wniosków pracowników innych działów. Pomoc zapewniają też osoby z innych urzędów. Tak jest chociażby w Gdańskim Urzędzie Pracy, gdzie do pracy przy pożyczkach oddelegowano 15 pracowników magistratu, oraz w PUP w Białymstoku, w którym wnioskami zajmuje się dodatkowo dziewięciu pracowników starostwa (co ciekawe, ten pośredniak zdecydował się nawet czasowo przerwać przyjmowanie dokumentów, ale od poniedziałku można je składać ponownie). Są też i takie PUP, np. w Nysie i Chełmie, gdzie urzędnicy będą pracować w sobotę, aby zmniejszyć kolejkę wniosków czekających na załatwienie.
Jednak nawet mimo tych usprawnień średni czas rozpatrzenia wniosku, zakończony przyznaniem pożyczki, sięga od dwóch do czterech tygodni. Tym bardziej że część wniosków jest błędnie wypełniona lub nie mają dołączonych wszystkich potrzebnych dokumentów, co wydłuża czas ich załatwienia.
– Żaden wniosek nie jest z tego powodu automatycznie odrzucany, pracownicy na bieżąco kontaktują się z przedsiębiorcą, aby poprawić pomyłki. Prosimy też o wcześniejsze zapoznanie się z instrukcją wypełniania dokumentów oraz korzystanie z infolinii, gdzie można wyjaśnić wszystkie wątpliwości jeszcze przed złożeniem wniosku – podkreśla Małgorzata Pliszka, dyrektor PUP w Nysie.

Pusty wniosek

Okazuje się, że tych wątpliwości – choć zasady ubiegania się o pożyczkę wydają się dość proste – wcale nie brakuje. Jedna z nich dotyczy m.in. wniosku o umorzenie. Jest on integralnym elementem umowy o udzielenie wsparcia, która musi być wysłana razem z wnioskiem, i to zarówno wtedy, gdy przedsiębiorca składa dokumenty w formie papierowej (osobiście lub pocztą), jak i gdy przekazuje je elektronicznie. Jednak w momencie ubiegania się o pożyczkę nie należy go w ogóle wypełniać.
– Jest to całkowicie bezzasadne na tym etapie. Przepisy wyraźnie wskazują, że o umorzenie pożyczki można się starać, jeśli w okresie trzech miesięcy od jej udzielenia była prowadzona działalność gospodarcza. Dopiero po upływie tego czasu mikroprzedsiębiorca ma 14 dni, aby wysłać wniosek o umorzenie – wyjaśnia Roland Budnik, dyrektor gdańskiego urzędu.
Sylwia Tokarska, dyrektor PUP w Kwidzynie, dodaje, że umieszczenie tego wniosku przy umowie ma pełnić funkcję poglądową i pozwala beneficjentowi pożyczki zapoznać się z tym dokumentem.
Kolejna kwestia, która nie jest jasna dla wnioskujących o wsparcie, jest związana z załącznikiem składanym razem z wnioskiem. Przedsiębiorca musi w nim m.in. wskazać, czy otrzymał już jakąś pomoc publiczną rekompensującą negatywne konsekwencje ekonomiczne spowodowane COVID-19. Problem w tym, że wiele osób, które starają się o pożyczkę, złożyło też wniosek do ZUS o umorzenie składek na ubezpieczenia społeczne lub przyznanie świadczenia postojowego i nie ma jeszcze informacji zwrotnej o otrzymaniu takiego wsparcia. Pojawia się więc pytanie, czy powinny to wykazywać w załączniku, czy wstrzymywać się ze złożeniem wniosku.
– Jeśli w momencie składania wniosku o pożyczkę przedsiębiorca nie wie, czy dana pomoc publiczna została mu przyznana, to nie powinien jej uwzględniać – wskazuje Iwona Brodowska, dyrektor PUP w Wąbrzeźnie.
Taki sposób postępowania potwierdza też przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej materiał pokazujący, jak należy wypełnić wniosek elektronicznie (analogicznie jest też w przypadku wniosku papierowego). ©℗

>>> Polecamy: Na Ukrainie jest prawie 50 proc. więcej bezrobotnych niż rok temu