Jak powiedział PAP sekretarz generalny zarządu Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej (IGGP) Sławomir Grzyb, rząd swoimi decyzjami o zamykaniu lokali jesienią ub. roku i udzielaniu pomocy wybranym według PKD doprowadził do zapaści wielu restauratorów.

I mimo tak długiego zamknięcia branży gastronomicznej wielu przedsiębiorców do tej pory nie otrzymało pomocy, zapowiadanej na licznych konferencjach przez premiera i ministrów - zaznaczył.

"Dlatego żądamy pomocy finansowej bez kryteriów klasyfikacji PKD i formy zatrudnienia, dla przedsiębiorców branży gastronomicznej, którzy nie otrzymali żadnego wsparcia od wprowadzenia lokcdownu 25 października 2020 r., mimo że zanotowali spadek przychodów powyżej 70 proc." - powiedział.

Jak podkreślił, to w większości są mikro firmy i powinny mieć refundację straty przychodów w ustalonej wysokości, np. dofinansowanie w wysokości 50 proc. utraconych przychodów w IV kwartale 2020 r. i w I kwartale 2021 r.

Reklama

Przypomniał, że już 23 listopada ub.r. IGGP wniosło petycję do premiera o stworzenia „Funduszu Wsparcia Gastronomii” na wzór Funduszu dla Kultury. "Niestety przedstawiciele rządu negatywnie ocenili ten postulat" - zaznaczył.

Dodał, że problemem jest również kwestii odrzucania wniosków o wsparcie z Tarczy PFR 2.0.

"Zażądaliśmy od kierownictwa PFR, ujawnienia prawdziwych przyczyn odrzucania wniosków tych przedsiębiorców, którzy spełnili wszystkie wymogi, a mimo to ich wnioski zostały odrzucone ze względu na par. 11 pkt 11 regulaminu PFR. A mówi on o tym, że PFR jest uprawniony do odmowy wypłaty subwencji finansowej na rzecz beneficjenta w przypadku, gdy jest uzasadnione podejrzenie wystąpienia jakiegokolwiek rodzaju nieprawidłowości lub nadużyć" - podaje Grzyb.

Jak ocenił, ta klauzula jest bardzo szeroka i wskazuje na istnienie tzw. czarnej listy przedsiębiorców, którzy krytykują rząd.

Według Izby, konieczne i pilne jest obniżenie VAT-u dla gastronomii. "Stawka VAT 5 proc. powinna obejmować wszystkie usługi i produkty gastronomiczne, a nie tylko żywność, co zaproponował resort rozwoju" - wskazał sekretarz. Dodał, że żywność obłożona jest 8 procentowym VAT-em, więc proponowana czasowa obniżka, sytuacji nie uratuje.

Grzyb przypomniał, że IGGP już we wrześniu 2020 r. złożyła w Ministerstwie Finansów petycje w sprawie jednolitej stawki 8 proc. VAT na wszystkie usługi i produkty gastronomiczne. Zwłaszcza dla napojów, bo ich sprzedaż stanowi 60 proc. obrotu gastronomicznego w 90 proc. lokali w Polsce.

"O tamtego czasu dochodzą straty poniesione przez 6 miesięcy zimowego lockdownu, dlatego mowa o 5 proc." - zaznaczył. Dodał, że byłaby to bardzo duża pomoc w zachowaniu płynności finansowej przedsiębiorstw gastronomicznych a także pobudzenie obrotu gastronomicznego.

Według IGGP, konieczne są również rozwiązania ustawowe dotyczące naliczanie stawek czynszowych w najbliższych latach, nie tylko przez komercyjnych właścicieli wynajmujących.

Jak zaznaczył ekspert, są wynajmujący, którzy obniżają czynsz najemcom o 50 proc., o 30 proc., albo w ogóle nie obniżają, skazując najemców na bankructwa i eksmisje z lokali, w które czasem ci drudzy zainwestowali setki tys. zł.

"Regulacje rządowe w tej spawie powinny zostać uruchomione z powołaniem się na regułę “Rebus sic stantibus”, czyli prowadzenie działalności gospodarczej w nadzwyczajnych okolicznościach i niezgodność z normami społecznymi naliczania stawek czynszu w sytuacji braku przychodów" - wskazał.

Izba domaga się również planu na jak najszybsze uruchomienie gastronomii na wolnym powietrzu, czyli w ogródkach gastronomicznych. "Chodzi o ustalenie daty rozpoczęcia stopniowego odmrażania tych ogródków, bo nie da się tego zrobić z dnia na dzień" - wskazał sekretarz Izby.

Dodał, że ten postulat branża kieruje również do władz samorządowych, wskazując na ciągłość wydawania zezwolenia i rezygnacji z dodatkowych opłat.

Ponadto, IGGP apeluje ponownie do rządu o upublicznienie jednolitego protokołu sanitarnego.

Według prezesa Izby Jacka Czauderna, bez tego protokołu restauratorzy nie będą mieli możliwości otwarcia swoich lokali w reżimie sanitarnym po zakończeniu lockdownu. "Tymczasem lokalne oddziały sanepidu będą mogły w sposób subiektywny przeprowadzać kontrole i np. nakładać kary" - zaznaczył.

Przypomniał jednocześnie, że 18 stycznia premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że w ciągu 10 dni zostanie wypracowany jednolity protokół sanitarny wspólnie z przedstawicielami branży gastronomicznej. "Jego wdrożenie zaplanowane było na luty, tymczasem mamy trzecią dekadę marca, a protokołów brak" - dodał. .

Sekretarz Izby poinformował, że w ostatni czwartek przedstawiciele gastronomii wzięli udział w specjalnej telekonferencji z inicjatywy Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, w której uczestniczyła wiceminister Olga Semeniuk oraz prezes PFR Paweł Borys i wiceprezes PFR Bartosz Marczuk.

"Nowością w relacjach z przedstawicielami władzy okazała się propozycja ministerstwa rozwoju wprowadzenia bonu żywnościowego (gastronomicznego)" - powiedział. Dodał, że nie padły żadne konkrety, ale temat jest.

Jak ocenił, taki bon na zasadzie bonu turystycznego ma tę zaletę, że otwiera pewną furtkę i może być pomocą dla branży gastronomicznej. „Jeżeli maiłoby to zadziałać jako zwrot ściągniętych podatków od gastronomów i ten zwrot trafi do zamkniętej od 6 miesięcy gastronomii, to będzie jakaś symboliczna pomoc. Tylko jest inne pytanie: kto za ten bon zapłaci?" - zaznaczył.