"Według mnie, a także zdaniem 288 organizacji w Radzie Przedsiębiorców przy Rzeczniku MŚP, Polski nie stać na dalsze blokowanie gospodarki" - powiedział Abramowicz.

Rzecznik MŚP wskazał, że państwo wydało na lockdowny, zgodnie z tym, co mówi rząd 200 mld zł, co daje 5 tys. zł na jednego mieszkańca kraju. "To są ogromne koszty" - zaznaczył.

W jego opinii blokowanie gospodarki będzie powodowało dalsze powiększanie tych kosztów. "Proponujemy, by wzorem Szwecji, Szwajcarii czy Hiszpanii nie zamykać gospodarki, ale pracować w obostrzeniach epidemicznych i ograniczać kontakty społeczne, pozabiznesowe" - wskazał. Dodał, że wprowadzenie takiej zasady "dopiero, gdy dojdziemy do ściany, nie byłoby dobre".

Reklama

"Najlepiej nieprzerwanie pracować. Ale jeżeli rząd uważa inaczej i będzie dalej zamykał gospodarkę, to powinna być zastosowana zasada, że wszystkie firmy pozbawione przez rząd możliwości zarabiania otrzymują rekompensaty" - ocenił. Według niego nic pośredniego wymyśleć nie można, "albo blokujemy albo płacimy rekompensaty".

Abramowicz przypomniał, że drugi lockdown trwa od blisko pół roku. "Firmy mają do zapłacenia koszty stałe, koszty dla swoich kontrahentów, zobowiązania wobec pracowników, kredyty, leasingi, ale też składki na ZUS dla państwa. Nikt ich z tego nie zwalania" - wskazał. "Jeśli blokujemy działalność przedsiębiorców, to musimy mieć pieniądze na rekompensaty" - podkreślił. Zapewnił, że przedsiębiorcy "są gotowi pracować przy zachowaniu obostrzeń".

Odnosząc się do pomocy rządowej dla firm w pandemii Abramowicz, zwrócił uwagę, że nie udało się przekonać MRPiT, do tego, by włączyć do wsparcia z tarczy branżowej i finansowej w związku z drugim lockdownem wszystkich firm, czyli również takich, które notują spadek obrotów 70 proc. i więcej. "Uprawniające do pomocy kody PKD nie są w stanie opisać wszystkich przypadków zamknięcia firm. Są przedsiębiorstwa, które działają w przestrzeniach zamkniętych, takie, które współpracują z firmami zamkniętymi" - wskazał. Dodał, że według jego szacunków są to "tysiące przedsiębiorców, którzy nie kwalifikują się do pomocy rządowej".

W jego ocenie dopisanie do obecnego kryterium kodów PKD, kryterium spadku obrotów spowodowałoby objęcie rekompensatami "zdecydowanej większości firm" poszkodowanych z powodu pandemii. Zdaniem Abramowicza to rozwiązanie powinno być wprowadzone, by uniknąć "niepożądanej sytuacji, kiedy państwo będzie egzekwowało zaległe składki na ZUS za pomocą komornika od firmy, która została przez rząd zamknięta". "Przedsiębiorca będzie traktował swoje państwo, które powinno być jego sprzymierzeńcem, jako opresora" - stwierdził.

Jak mówił, jeżeli społeczeństwo oczekuje od przedsiębiorcy, by przeczekał okres zamknięcia gospodarki i rezygnował z dochodu, "to przynajmniej powinien dostać rekompensatę za koszty stałe".

Rzecznik MŚP zwrócił uwagę, że ok. 3,5 tys. rodzin, które utrzymuje się ze sklepików szkolnych będzie włączonych do tarcz pomocowych, o co apelował. "Włączenie kolejnych grup jest krokiem w dobrym kierunku" - podkreślił.

Abramowicz wskazał, że w ciągu ostatniego roku udało się dzięki jego interwencji "poprawić wydane wz. z pandemią rozporządzenia i ustawy, czyli załatwić kilka konkretnych spraw związanych z rekompensatami dla firm zamkniętych z powodu COVID-19".

Jako przykład podał m.in. zawieszenie obowiązku wykonywania okresowych badań lekarskich dla pracowników - trzeba będzie je powtarzać dopiero 60 dni od dnia odwołania stanu zagrożenia epidemicznego. "Uwolniliśmy też tysiące przedsiębiorców od konieczności składania wniosku o umorzenie mikropożyczki w ramach tarczy antycovidowej" - wskazał. Wymienił też przykłady konkretnych przedsiębiorców, którzy dzięki jego interwencji uniknęli bezpodstawnych sankcji za rzekome omijanie zakazów pandemicznych. "Np. obroniliśmy kosmetyczkę z Koszalina od kary 10 tys. zł, którą nałożył na nią bezpodstawnie sanepid" - podsumował. (PAP)

autor: Magdalena Jarco