Pod koniec lutego 2019 r. ME przedstawiło projekt zmian ustawy o OZE, które - według ministerstwa - mają zapobiec groźbie nieosiągnięcia przez Polskę celu OZE na 2020 r., i płaceniu wysokich kar. ME zaproponowało m.in. przyspieszenie inwestycji w wiatraki na lądzie, planując przyznać w tym roku w drodze aukcji wsparcie dla nowych instalacji o mocy 2,5 tys. MW. Istniejące wiatraki mają moc niemal 6 tys. MW, w wyniku aukcji z listopada 2018 r. ma powstać ponad 1,1 tys. MW nowych turbin.

Jednocześnie jednak ME chce zmian w systemie wsparcia dla istniejących instalacji, opartym na tzw. zielonych certyfikatach, tak by przychody istniejących instalacji wiatrowych ze sprzedaży energii i certyfikatów czyli wsparcia, nie przekraczały 312 zł/MWh.

W ocenie WindEurope - głównej europejskiej organizacji przemysłu z branży wiatrowej - z jednej strony polski rząd pokazuje nowe otwarcie na energię wiatrową, ale z drugiej strony podminowuje zaufanie i działa wbrew obowiązującej od grudnia dyrektywy OZE. Zmiany w systemie zielonych certyfikatów to bardzo zły sygnał, nie tylko dla inwestorów działających instalacji, ale też na przyszłość - podkreślał w piątek na konferencji prasowej w Warszawie dyrektor ds. polityki w WindEurope Pierre Tardieu. Plany rządu naruszają zaufanie inwestorów, także jeśli chodzi o przyszłe inwestycje, negatywnie wpłyną na zdolność wiatraków do obniżania ceny - dodał Tardieu.

Jak wskazywał prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Janusz Gajowiecki, z danych rynkowych jasno widać, że jest prosty związek między wytwarzaniem energii z wiatru a ceną rynkową. Prezentował wyliczenia firmy Enteneo na podstawie danych PSE i TGE, z których wynika, że w 2019 r. każdy 1000 MW generacji wiatrowej w systemie obniżał cenę spot o 22,3 zł/MWh. Przy czym, jak zauważył, wpływ ten rośnie, bo w 2018 r. spadek ten wynosił 21,6 zł/MWh, w 2017 - 13,5 zł/MWh, a w 2016 - 14,5 zł/MWh.

Reklama

Z kolei z wyliczeń firmy doradczej TPA wynika, że zgodnie z proponowanymi regulacjami, przychody inwestorów nigdy nie sięgną 312 zł/MWh, ponieważ muszą oni odliczyć od każdej sprzedanej megawatogodziny 20 zł jako tzw. koszt profilu. Uwzględniając to, 63 proc. farm działających w systemie certyfikatów przyniesie straty, a 77 proc. będzie miało kłopoty z obsługą długu i spłatą kredytów - szacuje TPA. To oznacza też problem dla banków, które kredytowały inwestycje i niechęć do finansowania kolejnych z powodu wysokiego ryzyka politycznego - podkreślił Krzysztof Kajetanowicz, prezentując wyliczenia TPA.

Wzywamy polski rząd do otwartego dialogu i wysłania do inwestorów pozytywnych sygnałów, bo to co widzimy, ich odstrasza - dodał Tardieu. W jego ocenie, jeżeli proponowane przepisy wejdą w życie, to będą sprzeczne z dyrektywą, ale WindEurope uważa, że znacznie lepiej dla wszystkich jest zmienić je zawczasu, niż później skarżyć te regulacje.

W ocenie Marty Pruszyńskiej z włoskiej firmy ERG, która ma w Polsce farmy o mocy 82 MW, propozycja ME "wywraca rynek do góry nogami", a samo jej ujawnienie obniżyło cenę certyfikatów z za 150 do 80 zł. Przypomniała, że system został gruntownie zmieniony zaledwie półtora roku temu. Jak ERG mieliśmy ambitne plany - 200 MW w Polsce, ale doszliśmy do 82 MW i do 2022 r. nie planujemy żadnych inwestycji. Warunkiem koniecznym ich podjęcia stabilność regulacji i ochrona istniejących aktywów - zaznaczyła.

Z kolei dyrektor generalny Polskiej Izby Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej Beata Wiszniewska ostrzegała, że środowisko niesprzyjające OZE może mieć wielowymiarowe konsekwencje dla gospodarki. Przypomniała decyzję koncernu BMW, który wycofał się z planów inwestycyjnych w Polsce m.in. dlatego, że jego fundusz inwestujący w energetykę wiatrową poniósł znaczące straty z powodu zmian polskich regulacji.

Projekt jest po konsultacjach publicznych, na przyszły tydzień zaplanowano konferencję uzgodnieniową. Będzie też wymagał notyfikacji w KE.(PAP)

autor: Wojciech Krzyczkowski