Redakcja BBC poświęciła tajemniczej chorobie bananów reportaż w dziale Follow the Food. Relacjonuje w sugestywny sposób: „Zabójcza choroba pojawia się znikąd. Rozprzestrzenia się, zanim jeszcze pojawią się objawy. Gdy się ukaże, jest już za późno, by ją powstrzymać – nie ma na nią lekarstwa. Życie już nigdy nie będzie takie samo. Brzmi znajomo?”. Mowa tu nie o koronawirusie, lecz o Tropical Race 4 (TR4) – chorobie, która dotyka bananów, znanej również jako Panama Disease („choroba panamska”). Jest to grzyb, który szaleje na farmach bananowców przez ostatnie 30 lat. Ale w ciągu ostatniej dekady epidemia nagle przyspieszyła – rozprzestrzenia się z Azji do Australii, Bliskiego Wschodu, Afryki i ostatnio Ameryki Łacińskiej, skąd pochodzi większość bananów wysyłanych do supermarketów na globalnej północy. Obecnie znajduje się ona w ponad 20 krajach. Czy czeka nas „pandemia bananów” i niedobór ulubionych owoców na świecie?

Naukowcy na całym świecie ścigają się z destrukcyjnym grzybem i upływającym czasem, starając się znaleźć rozwiązanie, np. stworzyć genetycznie modyfikowane (GM) banany i szczepionkę.

To nie pierwszy raz, kiedy banany są zagrożone – wyjaśnia Fernando García-Bastidas, naukowiec z obszaru zdrowia roślin, który badał TR4 na Uniwersytecie Wageningen. W latach 50-tych XX wieku bananowy przemysł został zdziesiątkowany przez to, co opisuje on jako „jedną z najgorszych epidemii botanicznych w historii”, kiedy to po raz pierwszy uderzyła choroba panamska. Choroba grzybowa powstała w Azji, gdzie współwystępowała z bananami, a następnie rozprzestrzeniła się na rozległe plantacje Ameryki Środkowej.

Reklama

Jak mówi García-Bastidas, było to tak druzgocące dla upraw, ponieważ wszystkie banany były jedną odmianą: Gros Michel. Odmiana ta została wybrana przez rozwijający się przemysł bananowy, ponieważ produkuje duże, smaczne owoce, które można wyciąć z niedojrzałego drzewa. Pozwala to na transport wysoce nietrwałego, egzotycznego jedzenia na spore odległości, podczas gdy owoc nadal dojrzewa. Każda roślina była klonem o mniej więcej tej samej wielkości i kształcie, produkowanym z odrostów (pędów bocznych, które wyrastają z korzenia), co ułatwia masową produkcję. Oznacza to, że każda roślina bananowa jest genetycznie niemal identyczna. Z biznesowego punktu widzenia była to maszynka do zarabiania pieniędzy, ale jednocześnie epidemia stała się przez to kwestią czasu. System produkcji bananów nie był oparty na ograniczonej różnorodności genetycznej jednej odmiany, co czyniło ją podatną na choroby. Branża nie wyciągnęła wniosków z tamtej epidemii.

W latach 60-tych rozpoczęto poszukiwania odmiany, która zastąpiłaby Gros Michel i mogłaby być odporna na chorobę panamską. Jedna z odmian, Cavendish, wykazywała oznaki odporności, które mogły uratować przemysł bananowy. W ciągu kilku dziesięcioleci stała się ona nowym genetycznym klonem i tak jest do dziś. Kolejny raz, naukowcy tylko czekali, aż nadejdzie nowa epidemia. Tym razem, przy zglobalizowanej gospodarce, gdzie naukowcy, rolnicy i inni odwiedzający plantacje bananów mogą latać po całym świecie, TR4 rozprzestrzeniła się jeszcze szybciej.

García-Bastidas, który ukończył doktorat na temat TR4 na Uniwersytecie w Wageningen, opisuje współczesną chorobę bananową, która atakuje układ naczyniowy roślin, powodując więdnięcie i śmierć, jako „pandemię”. „Banany są bezsprzecznie jednymi z najważniejszych owoców na świecie i stanowią podstawowy pokarm dla milionów konsumentów” – mówi García-Bastidas. „Nie możemy nie doceniać wpływu obecnej pandemii TR4 na bezpieczeństwo żywnościowe”.

Powodem, dla którego TR4 jest tak śmiercionośny, jest to, że podobnie jak Covid-19, rozprzestrzenia się poprzez „ukrytą transmisję”. Chora roślina będzie wyglądać zdrowo nawet przez rok, zanim pojawią się plamiste, żółte, więdnące liście.

Obecnie Kolumbia próbuje teraz spowolnić wybuch epidemii. Świat z niepokojem obserwuje oznaki choroby w pozostałej części Ameryki Łacińskiej i na Karaibach. Wszystko, co można zrobić, to poddać zakażone gospodarstwa kwarantannie i wprowadzić środki bezpieczeństwa biologicznego, takie jak dezynfekcja butów i zapobieganie przemieszczaniu się roślin między gospodarstwami. Innymi słowy, wprowadzić bananowy odpowiednik mycia rąk i zachowywania społecznego dystansu.

W Australii naukowcy opracowali genetycznie zmodyfikowanego banana Cavendish, który jest odporny na TR4. Fundacja Billa i Melindy Gatesów wspiera również trwające badania transgeniczne. Jednak pomimo silnych dowodów naukowych na to, że żywność genetycznie zmodyfikowana jest bezpieczna, jest mało prawdopodobne, by taki banan znalazł się na półce w supermarkecie – zarówno organy regulacyjne, jak i społeczeństwo nadal nie ufa GMO.

García-Bastidas, który obecnie pracuje w firmie badawczej KeyGene w ścisłej współpracy z Uniwersytetem w Wagengingen, uważa, że GM może rozwiązać problem na pięć czy dziesięć lat, ale nie rozwiązuje to sedna problemu – faktu, że cała branża oparta jest na jednej sklonowanej odmianie rośliny. „Mamy setki odmian jabłek”, zaznacza. „Dlaczego nie zaczniemy oferować różnych odmian bananów?”

Badania dowodzą, że gospodarstwa ekologiczne lepiej radziły sobie z TR4, ponieważ mikrobiota w glebie jest w stanie zwalczyć infekcję. Może to oznaczać, że banany kosztują więcej, ale w dłuższej perspektywie będą bardziej zrównoważone.

Według wielu naukowców, banany są w tej chwili zbyt tanie. Nie tylko dlatego, że nie wzięto pod uwagę kosztów środowiskowych, ale także z powodu kosztów społecznych związanych z zatrudnianiem ludzi za bardzo niskie wynagrodzenie. Organizacja charytatywna Banana Link, która prowadzi kampanię w tej sprawie, obwinia supermarkety za „wyścig na dno”, który wymusił obniżenie cen, narażając na szwank środowisko, zdrowie pracowników i ostatecznie również zdrowie upraw bananów. Będzie to nie tylko lepsze dla środowiska i ochrony przed chorobami, ale może być również lepsze dla konsumentów.