Chodzi o przywóz z Niemiec do Polski 40 500 ton odpadów w postaci pyłów gazów odlotowych niezawierzających substancji niebezpiecznych.

Chibowski wyjaśnił, że to nie są substancje niebezpieczne. "Nie są to odpady komunalne, nie są to śmieci, nie są to odpady niebezpieczne, nie są to odpady toksyczne. Są to odpady nie zawierające substancji niebezpiecznych, nie zawierają żadnych niebezpiecznych związków" - zapewnił.

P.o. GIOŚ dodał, że odpady, które przyjadą do Rębiszowa posłużą do rekultywacji wyrobiska po eksploatacji bazaltu. Podkreślił ponadto, że pyły gazów odlotowych niezawierających substancji niebezpiecznych są dopuszczone w przepisach UE właśnie do rekultywacji. Wyjaśnił, że przez taki odpad należy rozumieć pozostałości np. ceramiki, która jest wykorzystywana przy wytopie żelaza. "To jest ta ceramika - ten odpad" - zaznaczył.

Kilka dni temu GIOŚ w komunikacie informował, że "w wyrobisku deponowane są odpady mineralne, niewykazujące właściwości niebezpiecznych, takie jak: zużyte rdzenie i formy odlewnicze z odlewnictwa żelaza, gleba i kamienie, mieszanki gruzu, betonu i cegieł, odpady w postaci pyłów odlotowych, minerałów".

Reklama

"Odpady mają bardzo dużo nazw. Jeśli ktoś używa określeń +śmieci+, odpady toksyczne, trzeba być bardzo precyzyjnym. Trzeba podać kod odpadu i wtedy dokładnie wiemy, o jakim odpadzie mówimy" - powiedział Chibowski. Zwrócił przy tym uwagę, że wiele osób, polityków czy dziennikarzy, mówiąc o odpadach, jest nieprecyzyjnych.

Szef GIOŚ przypomniał ponadto, że od 2018 roku do Polski nie można przywozić odpadów komunalnych oraz odpadów do unieszkodliwienia, czyli do składowania lub spalania. "I nikt takich odpadów do takiego przeznaczenia do Polski nie sprowadza" - zaznaczył. Dodał jednocześnie, że zgodnie z prawem UE nie można zakazać importu do Polski odpadów przeznaczonych do odzysku.

Chibowski zapewnił, że przed proces rekultywacji wyrobiska w Rębiszowie będzie na każdym etapie nadzorowany przez Inspektorat jak i prze wojewódzkich inspektorów.

P.o. GIOŚ był pytany również na konferencji o doniesienia medialne szwedzkiego publicznego radia, które informowało, że do Polski miały trafić nielegalnie odpady ze Szwecji. Chodzi o "czarną masę", która znajduje się wewnątrz baterii. Według szwedzkiego radia, taka niebezpieczna mieszanka miała trafić nad Wisłę w tysiącach ton i posłużyć do np. budowy dróg. Tylko ok. 30 proc. miało zostać poddane recyklingowi.

"Ta informacja jest z dnia dzisiejszego. Żadnej decyzji nie wydawaliśmy. Nie wpłynął do nas żaden wniosek - do czego przy transgranicznym przemieszczaniu - jakikolwiek kraj, czy podmiot jest zobowiązany. Sprawdzaliśmy tą informację w naszym odpowiednikiem w Szwecji i oni też takiej decyzji nie wydawali. W tej chwili sprawdzają te informacje, doniesienia prasowe" - powiedział.

Dodał, że gdyby okazało się, że taki odpad trafił do polski nielegalnie, to taka praktyka podlega ściganiu.

Chibowski przypomniał ponadto, że w GIOŚ powstaje departament do spraw zwalczania szarej strefy w gospodarce odpadami.