Według CNN, Norwegia promuje się jako państwo korzystające z odnawialnych źródeł energii. W Oslo np. wszystkie lampy są przez nie zasilane, a światła przyciemniają się, gdy nikogo nie ma w pobliżu. System transportu publicznego jest całkowicie zasilany energią odnawialną, a dwie trzecie nowych samochodów to samochody elektryczne. Powstała również autostrada dla pszczół.

„Problem polega na tym, że wiele innowacji środowiskowych, z których Norwegia jest dumna, jest finansowanych z pieniędzy z ropy” – donosi CNN. Norwegia jest głównym eksporterem paliw kopalnych i nie zamierza z tego zrezygnować.

Podobną „hipokryzję”, jak podaje portal, można zarzucić Wielkiej Brytanii i Kanadzie. Pierwszy z tych krajów będzie gospodarzem dużego szczytu klimatycznego pod koniec tego roku, a zarazem jego władze rozważają otwarcie nowej kopalni. „Kanada, samozwańczy lider klimatyczny, przeznacza dolary z podatków na projekt rurociągu naftowego” – wskazuje CNN.

Zgodnie z umowami międzynarodowymi każdy kraj jest odpowiedzialny jedynie za te emisje gazów cieplarnianych, które zostały wytworzone na jego terytorium. Wobec tego Wielka Brytania, Kanada i Norwegia nie muszą odpowiadać o emisje wywołane spalaniem ich ropy, gazu i węgla w innych miejscach na świecie.

Reklama

Klimatolodzy oszacowali ilość gazów cieplarnianych, która może być emitowana do atmosfery bez przekraczania krytycznego progu 1,5 stopnia C podniesienia średniej temperatury na świecie. Na początku 2018 roku Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC) oszacował tzw. budżet węglowy do 2030 roku na około 420 gigaton (miliardów ton) CO2, co daje 66 proc. szans ograniczenia ocieplenia do 1,5 stopnia.

Nowsze szacunki opublikowane w czasopiśmie „Nature” na początku tego roku wskazują, że liczba ta może wynosić 230 gigaton. W zeszłym roku na świecie wyprodukowano ok. 34 gigaton CO2, co oznacza, że pozostały budżet węglowy może wystarczyć na nieco ponad sześć lat, chyba że emisje zaczną szybko spadać. Według urzędu statystycznego Norwegii w 2017 roku, roczne emisje krajowe wyniosły około 53 mln ton. Raport ONZ Emission Gap wskazuje jednak, że emisje z ropy i gazu, które Norwegia sprzedała za granicę, wyniosły około 470 mln ton w 2017 roku.

Jeśli Norwegia będzie kontynuowała wiercenia zgodnie z planem, całkowita emisja z jej złóż ropy i gazu wyniesie około 15 gigaton CO2, jak wykazuje CICERO, norweski instytut badań klimatycznych. To pochłonęłoby 6,5 proc. pozostałego budżetu węglowego dla całego świata. Tymczasem brytyjski Urząd ds. Ropy i Gazu szacuje, że na koniec 2019 roku brytyjskie rezerwy ropy naftowej wynosiły 5,2 miliarda baryłek, co wystarcza do kontynuowania wydobycia przez kolejne dwie dekady. Gdyby tak się stało, dalsze spalanie tych wydobytych paliw spowodowałoby dodanie kolejnych 2,2 gigaton CO2 do atmosfery. Wielka Brytania jako całość wyprodukowała 454 mln ton ekwiwalentu CO2 w 2019 roku.

Dane Canada Energy Regulator wskazują, że produkcja ropy naftowej w tym kraju będzie rosła do 2039 roku. Według danych rządowych, rezerwy ropy w Kanadzie wynoszą ok. 168 mld baryłek. Gdyby to wszystko zostało wydobyte i spalone, dodałoby to szacunkowo 72 gigaton CO2 do atmosfery, co daje prawie jedną trzecią światowego budżetu węglowego.