Podczas środowego posiedzenia sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa szef resortu energii wyjaśnił, że powodem zwiększonego w kolejnych latach zapotrzebowania na węgiel będzie przede wszystkim równoległe funkcjonowanie starszych bloków energetycznych, które w nieodległej perspektywie zostaną wyłączone, oraz nowych, które w tym i kolejnych latach są włączane do systemu – jak bloki węglowe w Kozienicach, Opolu i Jaworznie.

"To wszystko są bloki, które powodują, że potrzeba dodatkowych ilości węgla, a z drugiej strony przeprowadzamy modernizację starych jednostek węglowych i znaczna ich część w ciągu najbliższych lat (...) będzie wyłączona z naszego systemu energetycznego" - powiedział Tchórzewski, szacując, iż w kolejnych latach wyłączone z eksploatacji będą węglowe bloki energetyczne o łącznej mocy ok. 3 tys. megawatów, a jednocześnie przybędzie mocy przybędzie w nowych jednostkach, zarówno węglowych jak i planowanych – gazowych, a także wiatrowych.

„Mniej więcej to, co nam przybędzie (…) to i nam ubędzie. Ale w ciągu najbliższych kilku lat będziemy mieli górkę zapotrzebowania węgla, kiedy jednocześnie będą funkcjonowały i te bloki energetyczne, które będą odstawiane, i te nowe, wprowadzane do systemu (...). Jest pytanie, czy ten okres ma wywołać wzrost inwestycji, szczególnie w zakresie węgla energetycznego, czy nie. Ja stoję na stanowisku, że w tym okresie import nie jest dla nas niebezpieczny” – powiedział minister energii podczas posiedzenia komisji.

Tchórzewski przypomniał, że w kolejnych latach planowane jest m.in. uruchomienie trzech jednostek napędzanych gazem oraz rozwój energetyki wiatrowej na morzu. Zanim to nastąpi, zauważalne będzie zwiększone zapotrzebowanie na węgiel.

Reklama

„W tej dziedzinie spotkamy się z pewnym zwiększeniem zapotrzebowania na węgiel powyżej mocy produkcyjnych w kraju. Nie jest to w żadnym wypadku niebezpieczne” – mówił Tchórzewski, szacując, że okres zwiększonego zapotrzebowania na węgiel może potrwać kilka lat. Zaznaczył, że polskie możliwości przeładunkowe są odpowiednie, by sprostać potrzebom związanym z importem węgla.

Docelowo – jak zakłada projekt Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. – ilość zużywanego przez polską energetykę węgla kamiennego ma pozostać na poziomie zbliżonym do obecnego. „Obecnie jesteśmy w okresie kilku lat, kiedy będzie nadpodaż związana z ilością jednostek, które zgodnie z przepisami UE mogą jeszcze pracować, więc dlaczego mielibyśmy przyspieszać ich wyłączenie, skoro nie mamy jeszcze wybudowanych jednostek gazowych, by z nimi wystartować” – tłumaczył szef resortu energii.

„Mamy zamiar doprowadzić do tego, żeby w zakresie węgla kamiennego zużycie w Polsce utrzymało się na tym poziomie, który wspólnie ustaliliśmy zarówno ze stroną górniczą, jak i energetyczną” – podsumował minister. Ocenił, że około 10-procentowy udział importu węgla w zużyciu jest – jak mówił Tchórzewski – „nawet higienicznie dobry, bo daje porównanie cen”. Minister podkreślił, że krajowy węgiel jest obecnie tańszy od importowanego.

„Węgiel z naszych kopalń jest węglem konkurencyjnym" - powiedział minister, zapewniając, iż obecnie kopalnie wytrzymują konkurencję węgla importowanego z każdego kierunku. "Nie ma najmniejszego problemu z tym” – mówił Tchórzewski, podkreślając, że import jest formą uzupełnienia zapotrzebowania energetyki na ten surowiec. Importowany węgiel trafia też - wyliczał minister - do ciepłownictwa, podmiotów komunalnych oraz do odbiorców indywidualnych.

Tchórzewski potwierdził, że krajowe wydobycie węgla w ostatnich latach zmniejsza się. W 2018 r. polskie kopalnie wydobyły niespełna 63,4 mln ton węgla kamiennego - blisko 2,1 mln ton mniej niż rok wcześniej (spadek o 3,2 proc.). Sprzedaż węgla spadła o prawie 3,8 mln ton, do ponad 62,5 mln ton wobec prawie 66,3 mln ton rok wcześniej (spadek o 5,7 proc.). Minister tłumaczył, że wśród przyczyn spadku wydobycia były m.in. wcześniejsze zapóźnienia w inwestycjach, wywołane długim okresem braku rentowności górnictwa węgla energetycznego.

>>> Czytaj też: PPK i migracja nie pomogą. Polski system emerytalny czeka największa zapaść na tle UE