Jeśli chodzi o dostawy ropy rosyjskiej, to nie możemy dopuścić do tego, by nasze rafinerie, instalacje, wyposażenie ucierpiało na jakości - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że dostawcy rosyjscy popełnili bardzo duże błędy biznesowo-operacyjne i muszą za to odpowiedzieć finansowo.

Od 19 kwietnia rurociągiem Przyjaźń płynęła z Rosji w kierunku zachodnim zanieczyszczona ropa; w surowcu wykryto przekroczenie norm chlorków organicznych. Tranzyt ropy wstrzymał m.in. polski PERN oraz ukraińska Ukrtransnafta, a 30 kwietnia także białoruski operator. W sumie w rurociągu "Przyjaźń" na terenie Rosji, Białorusi, Polski i Ukrainy zgromadziło się ok. 5 mln ton zanieczyszczonej ropy, z tego ok. 1 mln – na Białorusi.

"Wczoraj z panem ministrem (energii Krzysztofem - PAP) Tchórzewskim dyskutowałem na ten temat. I rzeczywiście tutaj dostawcy rosyjscy popełnili bardzo duże błędy biznesowo-operacyjne i oni muszą za to odpowiedzieć. Rosja, rosyjskie firmy muszą za to odpowiedzieć finansowo" - powiedział we wtorek premier na konferencji prasowej.

Jak dodał, "tak długo, aż ta sytuacja się nie wyklaruje - mamy rozwiązania rezerwowe - jesteśmy państwem, które zadbało o bezpieczeństwo również dostaw ropy; mamy odpowiednie zabezpieczenia".

"I nie możemy dopuścić do tego, żeby nasze rafinerie, rury, całe instalacje, całe wyposażenie, żeby to wszystko ucierpiało na jakości, jeśli chodzi o dostawy ropy rosyjskiej. (...) Robimy wszystko, żeby wyeliminować taką możliwość w ogóle na przyszłość" - powiedział.

Reklama

Poinformował, że "odbywają się obecnie bardzo trudne, bardzo twarde negocjacje z Rosją, z firmami rosyjskimi". " I na pewno nie odstąpimy od naszych warunków, które pan minister Tchórzewski sformułował" - zapowiedział Morawiecki.

Ministerstwo Energii poinformowało we wtorek, że minister Krzysztof Tchórzewski wystąpił do ministra energetyki Rosji Aleksandra Novaka o pilne działania ws. jak najszybszego przywrócenia drożności systemu i dostaw czystej ropy rurociągiem "Przyjaźń".

>>> Czytaj też: Wznowienie tranzytu ropy do Europy zależy nie tylko od Białorusi, ale i od Polski