Jak pisze gazeta, według wstępnych wyliczeń unijnych urzędników do 2050 r. powinno powstać od 230 do nawet 450 GW mocy na morzach. "To od ponad 10 do ponad 20 razy więcej niż dziś!" - czytamy. Aby osiągnąć górną granicę, co roku w Europie musiałoby przybywać średnio tyle mocy, ile mamy dziś - stwierdza dziennik i pyta, czy europejskie wybrzeża są w stanie je pomieścić.

Według raportu "Our energy, our future", na który powołuje się "GW", najwięcej planowanych na 2050 r. mocy mogłoby powstać na Morzu Północnym (212 GW), ale "jako dobrego gospodarza rozpatruje się także Bałtyk", na którym miałoby powstać 83 GW. Najwięcej - bo aż 28 GW - umiejscowiono na polskich wodach - dodaje dziennik.

"Fakt, że Polska ma być kluczowym graczem na Bałtyku, dla wielu może być zaskakujący, bo nie mamy jeszcze ani jednej turbiny" - przyznaje, cytowany przez "GW" Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Według niego w naszych strefach ekonomicznych na Bałtyku warunki dla offshore'u są znakomite, bo wiatr wieje w nich praktycznie przez 90 proc. czasu. "Jesteśmy na dobrej drodze do stworzenia otoczenia regulacyjnego pozwalającego wreszcie ruszyć z budową" - uważa Gajowiecki.

Gazeta zaznacza, że "od bliżej nieokreślonych planów do 450 GW w Europie w 2050 r." droga jest bardzo długa. "Perspektywa to wprawdzie 30 lat, ale branża przekonuje, że to wcale nie tak dużo i już dziś trzeba tworzyć warunki do rozwoju offshore'u na masową skalę" - czytamy.

Reklama

"GW", powołując się na dane WindEurope, zwraca jednak uwagę, że tylko 40 proc. wód oblewających północną Europę przeznaczonych na działalność gospodarczą może być dziś rozważanych jako miejsce pod parki wiatrowe (to 3 proc. powierzchni mórz północnych). "Reszta to strefy zarezerwowane dla wojska, żeglugi, rybołówstwa czy wydobycia paliw" - podkreśla dziennik. (PAP)