Rodziny korzystające z rekompensat za podwyżki cen energii elektrycznej mają dostać średnio ok. 100 zł zapomogi za 2020 rok. Koszty stworzenia systemu informatycznego i obsługi tych klientów będą jednak kosztować blisko 300 mln zł. W Polsce od lat istnieje już mechanizm dopłat do rachunków za prąd, który można wykorzystać za darmo, ale rząd nawet o nim nie wspomniał.

Gdy polityczne obietnice trzeba zamienić na realne rozwiązania, często okazuje się, że życie jest dużo bardziej skomplikowane niż się wydawało politykom. Tak jest w przypadku rynku energii elektrycznej. Po tym jak rok temu w ciągu jednego dnia i bez żadnych konsultacji Sejm przegłosował ustawę „zamrażającą ceny prądu”, politycy boleśnie się o tym przekonali. Siedmiostronnicowa ustawa wywołała chaos na rynku energii, bo w swej naiwnej lakoniczności nie przewidywała, że na rynku energii od lat jest więcej, niż jeden wzór umowy, że są produkty łączone, czy różne okresy obowiązywania kontraktów. Ustawa „zamrażająca” ceny od tego czasu była już czterokrotnie nowelizowana, a wszystkie zmiany do niej są już wielokrotnie dłuższe od pierwotnej wersji ustawy.

Wielogodzinne kolejki jak rok temu? Teraz mogą być 7 razy dłuższe

Latem ubiegłego roku, oprócz chaosu na rynku energetycznym i strat w koncernach sprzedających prąd, rząd zafundował tysiącom drobnym przedsiębiorcom wielogodzinne kolejki w punktach obsługi klientów, a spółki energetyczne zmusił do bardzo kosztownych procesów obsługi i wersyfikacji wniosków o obniżenie cen energii, z pracą biur obsługi klientów przez cały weekend i ostatniego dnia do północy włącznie. Jeszcze więcej pracy, także w nadgodzinach, pracownicy BOK-ów mieli przez kolejne tygodnie po upływie ubiegłorocznego terminu.

Jeszcze bardziej skomplikowany mechanizm Ministerstwo Aktywów Państwowych chce teraz zafundować klientom indywidualnym. Tyle, że energetyka będzie musiała obsłużyć nie 2 mln drobnych przedsiębiorców jak rok temu, a blisko 15 mln klientów indywidualnych. Tyle jest bowiem rodzin, które rozliczają się w pierwszym progu podatkowym i – zgodnie z politycznymi obietnicami – miałyby w przyszłym roku otrzymać zapomogę wyrównującą im wyższe rachunki za prąd, które zapłacą w tym roku.

Reklama

Energetyka nie wie ile klienci zużyli prądu w ciągu roku

Problem z wprowadzeniem tego mechanizmu zaczyna się już na samym początku – większość gospodarstw domowych nie ma liczników ze zdalnym odczytem i płaci rachunki za prąd oparte na prognozach zużycia energii. Fizyczne odczyty liczników przez inkasentów, weryfikujące rzeczywiste zużycie, zwykle odbywają się raz na pół roku i u części klientów mogą być przeprowadzane np. lutym i sierpniu czy w marcu i wrześniu. Nie ma więc możliwości ustalenia ile każdy z odbiorców rzeczywiście zużył energii od 1 stycznia do 31 grudnia 2020 roku.

Co może wygenerować największe koszty dla energetyki w związku z rozliczeniami rekompensat? Dodatek energetyczny jest już wypłacany, kto go dostaje i w jakiej formie? Jakie straty mogą ponieść koncerny energetyczne? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl