Duże koncerny produkcyjne chcą korzystać w Polsce z zielonej energii, najlepiej bezpośrednio, bez ponoszenia opłat dystrybucyjnych. Takie inwestycje w elektrownie słoneczne i wiatrowe przy fabrykach jednak rzadko powstają. Co jest barierą?

– Planujemy bezpośrednio zasilać w zieloną energię naszą fabrykę. Najchętniej podpisalibyśmy wieloletnią umowę z wykonawcą elektrowni, która zamontowałaby nam panele na dachach, była ich właścicielem i dzieliła się z nami zyskami. Nie mamy czasu żeby sami się w to angażować. Ale to my jesteśmy właścicielem nieruchomości, a niestety dachu nie da się od niej odseparować – mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl jeden z dużych inwestorów w motoryzacji.

Firma szuka rozwiązań, jak z jednej strony zadowolić udziałowców i obniżyć ślad węglowy, a jednocześnie realnie zacząć korzystać z zielonej energii i obniżyć własne koszty. Przedsiębiorstwo nie chce wchodzić w produkcję energii. Może oczywiście podpisać umowę z dowolnym dostawcą prądu, także „zielonego”, ale to nie to samo co bezpośrednie zasilanie z farmy słonecznej czy wiatrowej, bez ponoszenia dodatkowych opłat.

W ubiegłym roku wieloletnią umowę na dostawy zielonej energii – w skrócie PPA (Power Purchase Agreement) zawarł Mercedes, który buduje fabrykę w Jaworze. Niedaleko tej miejscowości znajduje się zbudowana kilka lat temu farma wiatrowa spółki VSB, z którą Mercedes podpisał kontrakt PPA. Nie jest to jednak bezpośredni przesył zielonej energii do fabryki.

Reklama

Ograniczenia w umowach PPA

Jak wskazują przedsiębiorcy, legislacja nie pozwala, aby przesył i sprzedaż tej energii odbywała się bezpośrednio pomiędzy wytwórcą a odbiorcą. W obecnych realiach umowa PPA pociąga za sobą konieczność ponoszenia pełnych opłat na rzecz operatorów sieci dystrybucyjnej, brakuje możliwości uzyskania zgody Urzędu Regulacji Energetyki na wybudowanie własnej linii przesyłowej łączącej elektrownię z punktem odbioru. W efekcie zawarcie umowy między wytwórcą a odbiorcą energii wymaga udziału pośrednika – spółki obrotu energią.

Na takie bariery wskazują potencjalni odbiorcy energii, jak i inwestorzy w energetyce słonecznej i wiatrowej. W przypadku farm wiatrowych dodatkowa przeszkoda to obowiązująca w Polsce zasada minimalnej odległości siłowni wiatrowych od budynków – tzw. 10H – podaje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.

>>> Jak zarobić na produkcji z własnej elektrowni? Jakie polskie firmy już korzystają z własnej energii? Co z mniejszymi graczami? Czy centrum logistyczne, mleczarnia albo fabryka papieru będą mogły być zasilane zieloną energią, a nadwyżki sprzedawać i na tym zarabiać? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl