29 maja br. prezes URE Maciej Bando złożył do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa manipulacji lub próby manipulacji na hurtowym rynku energii elektrycznej, a konkretnie na kontraktach rocznych (fachowo zwanych BASE_Y-19) notowanych na Towarowej Giełdzie Energii. Regulator uznał, że rosnące ceny notowań tego rodzaju kontraktów w zeszłym roku nie były jedynie wynikiem wzrostu kosztów, które ponosili wytwórcy prądu.

Innymi słowy, regulator podejrzewa, że uczestnik lub uczestnicy obrotu manipulowali ceną jednego z podstawowych kontraktów z dostawą na rok 2019, windując sztucznie jego cenę.

Jeżeli rzeczywiście mamy do czynienia z manipulacją, to miałaby ona daleko idące konsekwencje, bo wystraszony rząd doprowadził do przyjęcia ustawy z 28 grudnia 2018 r., która zamroziła detaliczne ceny prądu.

>>> Czytaj też: Czy powstanie skuteczny globalny system handlu emisjami?

Reklama

Prezes URE, składając zawiadomienie powołał się na przepisy REMIT i zawarte tam zakazy manipulacji. REMIT to skrót od przydługiej nazwy: Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 1227/2011 z dnia 25 października 2011 r. REMIT wprost zakazuje pewnych działań na rynku, określanych jako nadużycia. I je wskazuje. Nadużycia to wykorzystanie informacji poufnych (insider trading), albo manipulacja czy też - tak samo zakazana - próba manipulacji.

Walka na algorytmy

Kategorie manipulacji, według REMIT, są cztery.

Po pierwsze realizacja fałszywych albo wprowadzających w błąd transakcji. Mają one generować wprowadzające w błąd sygnały dotyczące ceny, podaży lub popytu.

Po drugie pozycjonowanie ceny. Czyli sztuczne, za pomocą odpowiednich zleceń i transakcji wpływają na cenę, również jej utrzymywanie na poziomie wygodnym dla dokonującego manipulacji. Dodajmy, że najczęściej takie zdolności mają duzi dostawcy lub odbiorcy produktów energetycznych.

Po trzecie realizacja transakcji z użyciem fikcyjnego mechanizmu, tj. transakcji fikcyjnych odpowiednich algorytmów, których zadaniem - z grubsza - nie jest handel, ale wpływ na cenę.

I po czwarte rozpowszechnianie fałszywych lub wprowadzających w błąd informacji, które mogą powodować niepewność u uczestników obrotu i wpływać finalnie np. na cenę.

Jak się przed takimi działaniami bronić? Kogo do tej pory złapano za rękę? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Autor: Leszek Kadej, WysokieNapiecie.pl