Przypomnijmy w skrócie: w przypadku sprzedaży detalicznej, nawet po realizacji środków zaradczych, PKN Orlen i Grupa Lotos nadal będą dysponowały największą siecią w Polsce. Co istotne, wdrożenie zaleceń Komisji otwiera drogę do wzmocnienia pozycji zintegrowanej Grupy na rynku europejskim. Nadrzędnym celem PKN Orlen będzie znalezienie partnera do jak najbardziej atrakcyjnej wymiany aktywów polskich na podobne w innych częściach Europy. To szczególnie istotne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że obecnie już 60 proc. przychodów generowanych przez Grupę Orlen pochodzi z zagranicy. Zastosowanie środków zaradczych w obszarze sprzedaży detalicznej to standardowa praktyka w postępowaniach KE. W procesie dotyczącym przejęcia kontroli przez Statoil nad Dansk Fuels w 2016 r. przedmiotem transakcji było ok. 70 proc. stacji paliw kontrolowanych przez Dansk Fuels. Finalnie do zewnętrznego nabywcy trafiło ok. 30 proc. sieci firmy z Danii.
Jeśli chodzi o aktywa produkcyjne, Lotosowi brakuje zdywersyfikowanego łańcucha wartości, który zapewni generowanie przychodów w długiej perspektywie. Dopiero po połączeniu z Orlenem to się zmieni. Pamiętajmy też, że od początku procesu, ze względu na skalę i skomplikowanie transakcji Komisja oczekiwała sprzedaży całej rafinerii. PKN Orlen przez dwa lata dążył do wypracowania alternatywnego modelu, który z jednej strony przekona europejskie władze, a z drugiej pozwoli na realizację strategicznych celów przez koncern. Finalnie do zewnętrznego partnera trafi 30 proc. w nowo powstałej spółce joint venture. Kluczowe tu jest utrzymanie kontroli operacyjnej nad obecnymi aktywami przez PKN Orlen, co gwarantuje sam pakiet środków zaradczych. Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski i długoterminowej pozycji Grupy Orlen na rynku rodzimym, oddanie mniejszościowego udziału w rafinerii w Gdańsku nie stanowi zagrożenia. PKN Orlen jako organizacja ma ogromne doświadczenia akwizycyjne i powinna je wykorzystać do długotrwałego wzrostu wartości również poza Polską. Zbudowanie partnerstwa w ramach rafinerii może być tego elementem.
Warto też pamiętać, że sieć stacji Orlenu w Niemczech to efekt decyzji antymonopolowej (wówczas jeszcze nie Komisji Europejskiej, bo to było przed przystąpieniem Polski do UE i przed wejściem w życie traktatu lizbońskiego). W 2002 r. (transakcję sfinalizowano w 2003 r.) Federalny Urząd Kartelowy w Niemczech, w związku z nabyciem przez BP udziałów spółki Veba Oil zażądał, aby BP sprzedało 4 proc. łącznego udziału BP/Aral w niemieckim rynku detalicznym. Część z tego przejął właśnie Orlen.
Nie tylko Komisja Europejska, ale urzędy antymonopolwe we wszystkich krajach wnikliwie oceniają wszelkie duże fuzje.
Reklama
Faktem jest jednak, że poczynania Komisji Europejskiej na polu walki z monopolami budzą niekiedy poważne kontrowersje. Tak był przy okazji niedawnego zablokowania fuzji francuskiego Alstomu i niemieckiego Siemensa. W uzasadnieniu KE stwierdziła, że porozumienie jest „niezgodne” z rynkiem wewnętrznym i że zaszkodziłoby konkurencji na.
Przeciwko tej decyzji zaprotestowały Francja i Niemcy, twierdząc, że działania KE uniemożliwiają powstanie europejskich czempionów, które mogłyby rywalizować ze światowymi gigantami. Za tymi protestami poszły dalsze kroki. Polska, Francja, Niemcy i Włochy zaapelowały do unijnej komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager o przyjęcie planu działań ws. zasad konkurencji w Unii Europejskiej. Czwórka państw argumentuje, że unijne prawo antymonopolowe potrzebuje zmian. – Jak Europa ma konkurować z resztą świata, jeśli nie mamy europejskich czempionów? – retorycznie pytał przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE, Niemiec Manfred Weber. Wkrótce ministrowie gospodarki Niemiec i Francji zaprezentowali 14-punktowy manifest zawierający propozycję zmian w europejskiej polityce przemysłowej.
Sygnatariusze listu domagają się zmian dotyczących m.in. oceny fuzji oraz definicji rynków w Unii Europejskiej. Czwórka państw chciałaby wprowadzenia przejrzystych zasad realizowania fuzji oraz podjęcia natychmiastowych działań np. w branży cyfrowej.
Zmiana podejścia nie jest wykluczona, chociaż w nieco innym zakresie. W kwietniu Margrethe Vestager zaapelowała, by państwa członkowskie nabywały udziały w firmach działających na ich terytorium, by chronić je przed przejęciem ich przez chińskie firmy.
Wywodząca się z Danii urzędniczka zasygnalizowała też, że konieczna będzie większa elastyczność w podejściu Komisji Europejskiej do zagadnień konkurencji. Polityka antymonopolowa w ramach jednolitego rynku jest wyłączą kompetencją Unii Europejskiej.
Przepisy antymonopolowe pojawiły się w Europie na stosunkowo wczesnym etapie rozwoju Unii, bo już w Traktacie ustanawiającym Europejską Wspólnotę Gospodarczą z 1957 r. Za sprzeczne z regułami wspólnego rynku ten akt uznawał porozumienia pomiędzy prywatnymi firmami ograniczające konkurencję i wykorzystywanie w nieuzasadniony sposób pozycji dominującej.
Unijna ochrona konkurencji nie jest europejskim patentem – normy antymonopolowe mają długą historię począwszy od amerykańskiej ustawy Shermana z 1890 r. Obecnie regulacje antymonopolowe egzekwuje większość krajów świata. Pomimo powszechności przepisów, wśród ekonomistów i prawników od lat toczy się intensywna debata o celach i wartościach, którym te przepisy powinny służyć.