Przez dziesięciolecia prognoza długoterminowa była dość spójna: popyt globalny rósł wraz ze wzrostem gospodarki oraz liczby ludności. Fakt, że obecne zapotrzebowanie na ropę naftową jest o ponad dziesięć milionów baryłek dziennie niższe niż rok temu, to pokłosie pandemii. W dwóch ostatnich prognozach długoterminowych, przygotowanych przez Organizację Krajów Eksportujących Ropę Naftową i Międzynarodową Agencję Energii, nastąpiła zmiana. Wskaźniki przestają rosnąć. Co prawda popyt jest zbliżony do wartości szczytowych, nawet w najbezpieczniejszych scenariuszach. OPEC i MAE szacują, że popyt będzie nieznacznie rósł do 2040 roku, a OPEC widzi nawet mały spadek popytu w 2045 roku.

Według innych prognoz zapotrzebowanie na ropę spadnie poniżej poziomu z 2019 roku – niekiedy dramatycznie. Jak pisze Bloomberg, w szacunkach MAE i OPEC ważne jest nie tylko to, że „popyt na ropę powoli się kończy”. Międzynarodowa Agencja Energetyczna twierdzi, że produkcja energii elektrycznej z węgla jest w fazie „ostatecznego spadku” i że do 2040 r. po raz pierwszy od rewolucji przemysłowej będzie stanowić mniej niż 20 proc. światowych dostaw energii. Jeśli „ostateczny spadek” brzmi dramatycznie, to dlatego, że tak właśnie jest. Dekadę temu heretyckie byłoby nawet sugerowanie przez MAE czegoś takiego. Nawet w raporcie „World Energy Outlook 2010” agencja utrzymywała, że „węgiel pozostaje podstawą globalnej produkcji energii elektrycznej”.

ikona lupy />
nieznane

Równie dramatyczne – jednak nieco mniej heretyckie – dla analityków i obserwatorów energetycznych jest to, co MAE uważa za najtańsze paliwo dzisiaj i w przyszłości. Fotowoltaika będzie „nowym królem światowych rynków energetycznych” – mówi dyrektor wykonawczy MAE Fatih Birol.

Reklama

Nawet jeśli perspektywy OPEC dotyczą tylko ropy naftowej, Bloomberg sądzi, że powinniśmy zastosować pewne „kreatywne podejście” do wizji przyszłości sektora energetycznego. Część wzrostu popytu na ropę naftową już teraz związany jest z takimi sektorami, jak transport drogowy, petrochemia i lotnictwo. Covid-19 w tym roku uderzył w lotnictwo, a jednocześnie transport drogowy odzyskał dynamikę, podobnie jak popyt na petrochemikalia na niektórych rynkach. Rozwój technologiczny sprawia, że ropa naftowa nie rządzi niepodzielnie – podobnie jak wzrost i rozwój energetyki słonecznej zmieniły perspektywy wzrostu węgla.

ikona lupy />
nieznane

Nathaniel Bullard z Bloomberga proponuje czytelnikom, by przyjrzeć się wyborowi słów w raportach OPEC na przestrzeni lat i rozważenie, w jaki sposób odzwierciedla to zmiany w przyszłości ropy naftowej. Powtarzalność słów ma posłużyć za miernik znaczenia: im więcej razy o czymś mowa, tym większą wagę może mieć w narracji o przyszłości energii.

Trzynaście lat temu, w erze ograniczonej podaży, rosnącego popytu oraz wysokich i rosnących cen ropy naftowej, „zasoby” – ilość ropy naftowej, którą można wydobyć i udostępnić na rynku – były wymieniane na co trzeciej stronie World Oil Outlook. „Technologia” była wymieniana rzadziej, mniej więcej co czwartą stronę. Nie wspomina się prawie wcale o klimacie czy pojazdach elektrycznych.

Od 2019 roku „technologia” była wymieniana ponad trzy razy częściej niż „zasoby”. „Pojazdy elektryczne” były wymieniane częściej niż „zasoby”, zaś „klimat” – najczęściej z powyższych. Można zauważyć gwałtowny spadek liczby wzmianek o technologii w 2020 r. (ale też spadek w przypadku pojazdów elektrycznych). To kwestia, rzecz jasna, pandemii. Jak podsumowuje Bullard, chodzi o to, czy popyt na ropę naftową reaguje na nowe technologie, tak jak węgiel reaguje teraz na energię słoneczną – ze strukturalnym spadkiem.