Rząd przyjął niedawno Politykę energetyczną Polski do 2040 r. Nie popiera jej jednak Solidarna Polska. Tymczasem, aby wdrożyć strategię w życie, trzeba będzie m.in. przyjąć odpowiednią legislację...
Przyjęcie przez Radę Ministrów uchwały w sprawie Polityki energetycznej Polski do 2040 r. to milowy krok na rzecz zabezpieczenia interesu Polski i suwerennego decydowania o kierunkach rozwoju systemu energetycznego. To, że ten system wymaga inwestycji, widzimy już od kilku lat. Około 70 proc. naszych bloków ma powyżej 30 lat, z roku na rok rośnie ryzyko awarii. Coraz starsze bloki energetyczne w wyniku wyeksploatowania, awaryjności i braku elastyczności przestają w pełni realizować swoją bazową rolę w systemie elektroenergetycznym. Również operator systemu przesyłowego zauważa nowe wyzwania związane z jego bilansowaniem. Dlatego ta kwestia staje się coraz bardziej pilna, a jej rozwiązanie wymaga bodźca inwestycyjnego. Poprzednia strategia energetyczna była przyjęta w 2009 r., a więc w innych uwarunkowaniach, przez co nie odpowiadała na aktualne wyzwania regulacyjne i ekonomiczne, jak również na wyzwania na poziomie globalnym. Przyjęcie nowego dokumentu było niezbędne, alternatywą byłby niekontrolowany dryf inwestycyjny, który nie przyniósłby nam ukierunkowanej, odpowiedzialnej transformacji energetycznej oraz bezpieczeństwa energetycznego.
Jednak nie udało się przekonać całego rządu. Jakie mogą być konsekwencje braku poparcia ze strony koalicjanta?

Mówimy o dokumencie programowym, o strategii, a zatem ta dyskusja oczywiście powróci w przyszłości przy okazji pracy nad ustawami czy dokumentami programowymi. Co więcej, widzimy, jak szybko zmienia się rzeczywistość energetyczna wokół nas i na pewno za klika lat strategia energetyczna będzie musiała być aktualizowana.

Reklama
  • CAŁA ROZMOWA