Fuecks zauważa, że "rurociąg od początku był projektem geopolitycznym. Jego głównym celem jest wyparcie Ukrainy z tranzytu gazu. To, że kontrakty na Nord Stream 2 zostały podpisane po aneksji Krymu i rosyjskiej interwencji zbrojnej we wschodniej Ukrainie, było kardynalnym błędem".

Dlaczego mimo wszystko rząd federalny trzyma się tego projektu? "Ostatnie dni rozwiały fałszywy argument, że jest to inwestycja czysto prywatna. Prezydent federalny (Frank-Walter) Steinmeier nadał Nord Stream 2 rangę projektu państwowo-politycznego, odwołując się do niemieckiego długu wobec Rosji. Jest to przesadzone, ale ujawnia głębszą prawdę: Nord Stream 2 jest symbolem szczególnych stosunków niemiecko-rosyjskich, skomplikowanej mieszanki gospodarki, polityki i nastrojów" - pisze założyciel Centrum Liberalnego Modernizmu.

Autor podkreśla, że według sondażu z listopada 2019 r. "dwie trzecie Niemców chce ściślejszej współpracy z Rosją. Fakt, że Władimir Putin stoi na czele autorytarnego reżimu, który jest skorumpowany do szpiku kości, jest równie mało irytujący, jak niewypowiedziana wojna przeciwko Ukrainie i rosyjskie braterstwo broni z rzeźnikiem Assadem. Atak hakerów na niemiecki Bundestag, zamachy na przeciwników Putina w Wielkiej Brytanii i egzekucja byłego bojownika czeczeńskiego w berlińskim Tiergarten nie zmieniły tego nastawienia".

Reklama

Szukając wyjaśnień dla niemieckiej polityki wobec Rosji, "natrafia się na kilka nakładających się warstw" - twierdzi Fuecks. "Po okropnościach II wojny światowej unikanie konfliktu z Rosją jest najwyższym priorytetem niemieckiej polityki zagranicznej (...) Prezydent Federalny zwrócił teraz uwagę na inny ważny czynnik: poczucie winy historycznej. Ofiary niemieckiej wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu są przypisywane samej Rosji. Fakt, że na Białorusi i Ukrainie zginęło najwięcej ludzi w stosunku do ich populacji, a Armia Czerwona była barwną mieszanką narodów, rzadko pojawia się w niemieckiej polityce pamięci. Empatia winy jest skierowana wyłącznie do Rosji" - konstatuje.

"Kolejną warstwę głębi tworzy mit o bratnich duszach" - pisze Fuecks. "Przywołuje wspólne poczucie uduchowienia zamiast komercji, uczucia zamiast zimnego racjonalizmu, tragedii zamiast hedonizmu. Afekt wobec zachodniej nowoczesności do dziś jest obecny w obu krajach. (...) To, że stabilność Europy musi być budowana na porozumieniu z Rosją, jest powtarzającą się mantrą niemieckiej polityki. W Polsce, krajach bałtyckich i na Ukrainie Nord Stream 2 przypomina o niefortunnym pakcie dwóch wielkich mocarstw ponad ich głowami".

Wreszcie, co nie mniej ważne, polityka Niemiec wobec Rosji jest zgodna z silnymi interesami gospodarczymi. Czołowi przedstawiciele niemieckiego wielkiego biznesu zawsze marzyli o wspólnym niemiecko-rosyjskim obszarze gospodarczym. Niemcy dostarczają maszyny i towary wysokiej jakości, Rosja zabezpiecza bazę surowcową niemieckiego przemysłu. Nord Stream 2 kontynuuje tę tradycję. W szerszej skali chodzi o ideę eurazjatyckiego obszaru gospodarczego "od Lizbony po Władywostok" jako kontrprojektu dla transatlantyckiej orientacji Europy".

Fuecks konkluduje: "Abyśmy się dobrze rozumieli: strategiczne partnerstwo z Rosją jest pożądane z wielu powodów. Ale może opierać się tylko na wspólnych wartościach i zasadach uzgodnionych w Paryskiej Karcie Nowej Europy: demokracji i prawach człowieka, wyrzeczeniu się przemocy i (...) suwerenności dla wszystkich państw europejskich. Dopóki przywódcy Rosji podążają odwrotną drogą, potrzebna jest polityka, która nie stroni od konfliktu w obronie europejskich wartości i interesów. Wstrzymanie Nord Stream 2 byłoby spóźnionym sygnałem dla Kremla: dotąd i ani kroku dalej".