Przyjęcie przez rząd Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. dało Solidarnej Polsce kolejną okazję do odróżnienia się od reszty Zjednoczonej Prawicy. Podczas głosowania projektu PEP2040 nie poparli ministrowie z tego ugrupowania Zbigniew Ziobro i Michał Wójcik. „Nie mogę nie pamiętać w tej sytuacji pana Buzka i pana Balcerowicza i ich programu. Ja jestem ze Śląska i do dziś o ich programie się mówi. Pamiętam, jak górnikom dawano oferty, by strzygli zwierzęta” – stwierdził min. Wójcik w programie „Gość Wydarzeń” w Polsat News. Oczywiście wspominanie trudnych dla Śląska lat 90. może przynieść oczekiwany polityczny efekt – do dziś doskonale pamięta się tam ówczesny marazm i niepewność przyszłości – niestety niewiele wnosi do dyskusji o niezbędnej transformacji energetycznej regionu. I całego kraju.
Obecny Śląsk nie przypomina tego z lat 90., a i Polska ma zdecydowanie większe możliwości przeprowadzenia sprawiedliwej transformacji bez kosztów społecznych. Lub przynajmniej z minimalnymi.

Bez porównania

Strategia PEP2040 zakłada stopniowe – rozciągnięte w czasie zdecydowanie bardziej niż reformy z lat 90. – odchodzenie od węgla. W 2030 r. jego udział w wytwarzaniu energii elektrycznej ma wynieść 56 proc. Na razie to około trzech czwartych. Mówimy więc o ograniczeniu udziału węgla w miksie energetycznym o 20 pkt proc. w ciągu dekady. Do 2040 r. wszystkie lokale mieszkalne mają być ogrzewane tylko ciepłem systemowym (tj. centralnym ogrzewaniem) lub zeroemisyjnymi źródłami indywidualnymi. To także ograniczy spalanie węgla, gdyż przestanie on być wykorzystywany przez gospodarstwa domowe. Nie oznacza to jednak koniecznie odejścia od węgla w ciepłownictwie – tam również korzysta się przede wszystkim z węgla. Można więc powiedzieć, że PEP2040 jest raczej ostrożna w odchodzeniu od czarnego złota. Na pewno nie oznacza terapii szokowej.
Reklama