Przed wprowadzeniem platformy dla sygnalistów konsultowaliśmy się z innymi krajami UE, np. Austrią, Szwecją, Rumunią czy Niemcami. Wszystkie one takie narzędzia mają i zwracają uwagę na dużą wartość zgłoszeń przez nie przekazywanych. Zależy nam choćby na jednym, ale wartościowym sygnale - mówi Michał Holeksa, wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
ikona lupy />
Michał Holeksa, wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów / DGP
W 2017 r. uruchomiono system anonimowego zgłaszania informacji o porozumieniach kartelowych. Można to zrobić anonimowo drogą e-mailową, telefoniczną, a nawet osobiście w urzędzie. Jak rozwinął się on przez te dwa lata? Widać jakiś wzrost zainteresowania?
Od czasu uruchomienia systemu wpłynęło do nas kilka tysięcy zawiadomień. Oczywiście nie wszystkie dotyczyły spraw antymonopolowych – wiele było związanych z ochroną konsumentów. Wszystkie one są przekazywane do odpowiednich departamentów i delegatur. Na dzień 21 lipca tego roku mieliśmy 791 sygnałów. W całym 2017 r. było ich ok. 1800, a w 2018 – ok. 1560. Więc ta liczba utrzymuje się na w miarę stałym poziomie. Każdego e-maila analizujemy, chętnie rozmawiamy też z sygnalistami przez telefon, a czasem nawet spotykamy się z nimi. Musimy też jednak robić przesiew zawiadomień, bo wiele z nich nie dotyczy nawet dziedzin, którymi zajmuje się UOKiK. Nie ulega wątpliwości, że część z nich dała nam możliwość wszczęcia postępowań wyjaśniających albo chociaż bliższego przejrzenia się jakiemuś rynkowi, skierowania naszych działań w konkretnym kierunku i uzupełnienia tej wiedzy np. na podstawie białego wywiadu. Czasem informacje przekazane przez sygnalistę po weryfikacji się potwierdzały, a czasem nie.
Reklama
Więc jak ta duża liczba sygnałów przekłada się na liczbę wszczętych postępowań czy przeprowadzonych kontroli?
Oczywiście w dużej liczbie sygnałów szybciej znajdą się te istotne, natomiast bardziej liczy się dla nas jakość tych zgłoszeń. A także możliwość kontaktu z sygnalistą z naszej strony. Nawet gdy chce on pozostać anonimowy – a najczęściej tak jest – to szansa doprecyzowania przekazanych informacji – czy to e-mailowo, telefonicznie, czy osobiście – jest dla nas bardzo istotna. Z tych tysiąca kilkuset zgłoszeń zwykle wszczyna się dwie lub trzy sprawy. Jednak dla nas to już bardzo dużo. Bo nie powinno się na to patrzeć przez pryzmat liczby sygnałów, ale liczby wszczynanych postępowań. Jeśli w ciągu roku przeprowadzamy osiem do jedenastu przeszukań, to te trzy dodatkowe to nie jest promil z mnóstwa sygnałów, lecz konkretny procent prowadzonych spraw.
Czy zatem urząd planuje rozszerzyć system sygnalistów także o informacje związane z nowymi kompetencjami, jak walka z zatorami płatniczymi czy nieprawidłowościami na rynku rolnym?
W znowelizowanej w sierpniu zeszłego roku ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej, która odnosi się właśnie do rynku rolno-spożywczego, wprost wskazano, że tożsamość zgłaszających i treść sygnałów podlega pełnej ochronie na każdym etapie postępowania – zarówno w urzędzie, jak i przed sądem. Zawsze informujemy też, by takie sygnały kierować do delegatury w Bydgoszczy. Natomiast zatory płatnicze to osobny temat, dlatego nie planujemy łączyć go z sygnałami antymonopolowymi. Chcemy tak informować potencjalnych zainteresowanych przekazaniem nam wiadomości o nieprawidłowościach, aby wiedzieli, na jaki numer zadzwonić czy z jakiego formularza skorzystać. Nie chcemy, by wszystkie informacje trafiały w jedno miejsce, jak jest teraz. Zamysłem było stworzenie łatwiejszej możliwości kontaktu i lepszej ochrony sygnalisty w sprawach antymonopolowych, więc nie chcemy, żeby to się rozmyło w morzu innych sygnałów.
Jak więc planują państwo rozwijać system dla sygnalistów?
W tym programie chcielibyśmy skupić się na najcięższych naruszeniach prawa konkurencji, jakimi są kartele. Wiemy, że są one trudne do wykrycia, bo porozumienia często zawiera się w sekrecie, nieoficjalnie, nie są nigdzie zapisywane, więc nie zostaje po nich widoczny ślad. Na tych informacjach nam najbardziej zależy. Dlatego pracujemy nad narzędziem informatycznym, które będzie gwarantowało sygnalistom większą ochronę i anonimowość. Jeżeli zawiadamiający sam nie poda swoich danych, to my nie będziemy w stanie go w żaden sposób zidentyfikować, choć dalej będziemy mieć możliwość kontaktu. Połączenie między nami, aplikacją i nim będzie szyfrowane. Nie będzie więc można dojść do IP komputera, a z przysłanych plików zostaną usunięte metadane. Nie będziemy więc wiedzieli, kim jest sygnalista, ale możliwa będzie dwustronna komunikacja – każdy zawiadamiający otrzyma unikatowy identyfikator i hasło. I jeśli będzie chciał ponownie się skontaktować, przeczytać odpowiedź urzędu lub prośbę o dodatkowe informacje, będzie mógł dzięki tym unikatowym danym to zrobić za pomocą systemu. Także wewnątrz urzędu sygnały będą przetwarzane przez wąską grupę ludzi, dostęp do systemu i poznanie informacji będą wymagały dodatkowego logowania. Ma to dać sygnalistom większe poczucie bezpieczeństwa i anonimowości, bo zależy nam na informacjach ze środka – od pracowników, którzy wiedzą, że dzieje się coś niepokojącego, że przedsiębiorca uczestniczy w zmowie, ale przekazanie takiego sygnału w sposób nieanonimowy może się wiązać dla niego z konsekwencjami i odwetem ze strony pracodawcy. Dlatego chcemy zapewnić całkowitą anonimowość.
Czyli teraz nie ma anonimowości? Przecież urząd chyba nie namierza sygnalistów po adresach IP…
Oczywiście, że tego nie robimy! Ale uważamy, że należy profesjonalizować kanały komunikacji i jeśli można zrobić dla bezpieczeństwa zgłaszającego coś więcej, to warto. Chcemy zapewnić sygnalistów, że nie mamy nawet możliwości sprawdzenia ich danych. To już nie będą tylko nasze deklaracje, ale gwarancje techniczno-organizacyjne. Jednym z najczęściej zadawanych pytań jest właśnie to, jak moja tożsamość jest chroniona. Zresztą podobne rozwiązania przyjęły niektóre inne państwa członkowskie UE. Systemowi dla sygnalistów towarzyszyć będzie także rozbudowanie systemu formularzy zgłoszeniowych. Człowiek chcący zgłosić nieprawidłowość będzie wiedział, który druk wypełnić, by zgłoszenie trafiło do departamentu zatorów, przewagi kontraktowej albo konkurencji. Dzięki temu zgłoszenia będą porządkowane już na samym początku.
Formularze też będą anonimowe?
Nie. Będą to zwykłe formularze zgłoszeniowe, jakie posiada wiele instytucji publicznych czy prywatnych firm – bez szyfrowania. Ułatwieniem będzie to, że będą pogrupowane tematycznie, w logiczny sposób, a ich wypełnienie będzie stosunkowo łatwiejsze niż samodzielne przygotowanie pisma. Dzięki temu także urzędowi będzie łatwiej zajmować się tymi sprawami, a zgłaszającego skłoni do refleksji, czy aby na pewno sygnał jest adekwatny do zadań urzędu. Poza tym wypełnianie formularzy krok po kroku ułatwi dokonanie zgłoszenia i pozwoli nam przeprowadzić zawiadamiającego przez całą procedurę. Ponieważ formularze nie będą anonimowe, dlatego ich naturalnym uzupełnieniem będzie właśnie anonimowa platforma dla sygnalistów, którą tworzymy. Będzie można więc wybrać, czy zgłaszać anonimowo, czy pod nazwiskiem. Wielu zgłoszeń dokonują bowiem oficjalnie firmy, kancelarie w ich imieniu, izby gospodarcze, samorządy itp. Tacy zawiadamiający nie mają problemu z ujawnieniem tożsamości. Ukrywamy ją tam, gdzie osoby mogą być narażone na pewnego rodzaju retorsje.
Jak te zmiany wpisują się w europejskie reformy w prawie ochrony konkurencji i konsumentów?
Jest przygotowywana nowa dyrektywa dotycząca generalnie sygnalistów, nie tylko w konkurencji. Na razie prace zatrzymały się w Parlamencie Europejskim. Większość urzędów antymonopolowych miała podobne uwagi, żeby sygnalista dla otrzymania ochrony nie musiał korzystać z wewnętrznych kanałów przedsiębiorstwa. Bo pierwotny projekt zakładał, że aby otrzymać ochronę, musi najpierw zgłosić nieprawidłowości w ramach programu compliance w swojej firmie. Z perspektywy urzędu antymonopolowego to bez sensu, bo nie zależy nam, by sygnalista poszedł do prezesa i powiedział, że jego firma należy do kartelu (bo prezes pewnie sam to doskonale wie), ale właśnie na tym, żeby ten kanał pominął. Kiedy mamy do czynienia z mobbingiem czy innymi negatywnymi zjawiskami pracowniczymi, to kanał wewnętrzny jest jak najbardziej właściwy. Jednak przy kartelach będzie on przeciwskuteczny. Mamy nadzieję, że dyrektywa przybierze ostatecznie kształt uwzględniający postulaty urzędów antymonopolowych.