Branża hotelowa rozważała nawet pozew zbiorowy, ale ostatecznie wycofano się z tego pomysłu. – Istnieje duże ryzyko, że pozew zbiorowy zostałby odrzucony. Indywidualnie składane mają większą szansę na powodzenie – tłumaczy Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy (PIH). Goście służbowi, na których mogli liczyć dotychczas, pozwalali przetrwać trudne chwile. Dzięki nim hotele miały pieniądze na pensje dla pracowników i opłaty bieżące. Jak wynika z ankiety Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP), w listopadzie 88 proc. obiektów odnotowało średnią frekwencję poniżej 20 proc., a blisko 60 proc. – poniżej 10 proc.

– Mogłem zarobić na bieżące rachunki, a zatem trwać. 28 grudnia zamykam obiekt i zwalniam większość załogi. Nie wiem, co będzie potem. Może już w ogóle nie wrócę do biznesu – mówi jeden z właścicieli na Mazowszu. Obejmujący 2700 obiektów sektor hotelowy zwolnił już 40 proc. załogi, czyli 80 tys. osób. Ale to niejedyne zmartwienia hotelarzy.

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.