W związku z zakazem handlu w niedzielę sklepy detaliczne będą chciały renegocjować czynsze z galeriami handlowymi. Szacujemy, że ok. 30 proc. najemców upomni się o rekompensatę z tego tytułu - powiedział PAP Krzysztof Badowski partner w PwC, lider zespołu handlu i produktów konsumenckich.

Według ekspertów PwC obowiązujący w Polsce od 1 marca zakaz handlu w wybrane niedziele może się stać "jednym z kół zamachowych" dalszego rozwoju e-handlu. Jak wynika z raportu firmy doradczej PwC "Polacy na zakupach. 5 filarów nowoczesnego handlu", już teraz 23 proc. respondentów zamawia przez internet produkty pierwszej potrzeby, a 37 proc. zamierza to robić.

"Niektórzy gracze np. z branży odzieżowej już wskazują, że przez zakaz handlu w niedzielę spadają im obroty. Wydaje się zatem naturalnym, że część handlu mogłaby się przenieść do internetu" - ocenił Badowski. Dodał, że choć za wcześnie jeszcze na precyzyjne wyliczenia, to można powiedzieć, że w segmencie spożywczym przegranym mogą okazać się produkty kupowane pod wpływem impulsu - takie jak napoje czy słodycze. "Jeżeli w danym momencie chce mi się pić, to nie będę czekał przez kilkanaście godzin na otwarcie sklepu" - powiedział.

Zaznaczył, że zapotrzebowanie na tzw. zakupy impulsowe wypełniały w głównej mierze "sklepy za rogiem", czyli sieci convenience (małych lokalnych sklepów). "Sieci te ewidentnie poradziły sobie z zakazem handlu w niedzielę. Choć chwilowym beneficjentem tego zakazu były stacje benzynowe, to w tej chwili sieci convenience są z powrotem na rynku" - powiedział.

Badowski ocenił, że w długim okresie zakaz może wpłynąć na wzrost popularności handlu internetowego. "Ale na koniec dnia detaliści znajdą na to jakiś sposób - np. poprzez połączenie obecności fizycznej w postaci salonu wystawowego ze sprzedażą internetową. Modele biznesowe, które rozwiążą ten problem wcześniej czy później, pojawią się na rynku" - zaznaczył.

Reklama

Według niego realnym problemem związanym z wprowadzeniem zakazu jest natomiast to, że detaliści w naturalny sposób chcą renegocjować swoje czynsze z galeriami handlowymi. "Nagle odpadają im dwa czy trzy dni w miesiącu. Szacujemy, że ok. 30 proc. najemców upomni się o jakąś rekompensatę z tego tytułu" - powiedział.

Jak zauważyła Marta Marczak, dyrektor w zespole ds. strategii marki PwC, w związku z zakazem handlu w wybrane niedziele zmieniają się też zwyczaje konsumenckie. "Inaczej wyglądają soboty, które muszą pomieścić w sobie rozrywkę, odpoczynek i wykonanie obowiązków, takich jak zakupy. One stały się bardziej intensywne, bardziej nerwowe, a konsumenci tego nie lubią. Bo tak jak się spieszą przez cały tydzień, tak w weekend chcieliby pozażywać spokoju, zwolnić tempo i odpocząć" - podkreśliła. Dodała, że w związku z wydłużeniem godziny pracy sklepów dłużej utrzymuje się w galeriach, pasażach handlowych wieczorny tłok. "Dłużej pracują też ludzie za ladą" - powiedziała.

Zwróciła też uwagę, że wielu konsumentów, którzy jeszcze nie przyzwyczaili się do tego, w jakie niedziele obowiązuje zakaz, "przesuwają swoje aktywności zakupowe na wszelki wypadek na sobotę". "I kupują więcej" - podkreśliła.

Jednocześnie, jak podkreślili eksperci, granica między sklepem online a tradycyjnym zaciera się, przez co sprzedawcy mają okazję wyjść do klientów z zupełnie nową ofertą. "W miejsce gigantycznych salonów wystawowych mogą postawić na rozwiązania chmurowe lub aplikacje mobilne i umożliwić odwiedzającym oglądanie oferty na ich własnych telefonach" - czytamy w raporcie PwC. Inną możliwością jest wykorzystanie rozszerzonej rzeczywistości (AR) i aranżowanie oferowanych produktów, na przykład układu mebli, we wnętrzu mieszkania lub domu.

"Są też pomysły bezobsługowego showroomu skrzyżowanego z centrum wysyłkowym. Sposób na obejście zakazu handlu to również vendomaty (automaty do sprzedaży - PAP)" - wyliczył Michał Kreczmar, dyrektor ds. transformacji cyfrowej w PwC. Według niego handlowcy mogą też postawić na całkowicie zautomatyzowane sklep i dostawy zamówionych towarów dronem bez udziału człowieka. "Sklepy zupełnie bezobsługowe już powstają np. Amazon Go" - przypomniał.

Kreczmar zaznaczył jednak, że nie ma kraju, w którym handel internetowy byłby większy niż tradycyjny. "Ale też mamy w Stanach Zjednoczonych tzw. retail-mageddon, związany z tym, że gigantyczna liczba sklepów off-line'owych zamyka się" - powiedział. Dodał jednak, że nie wynika to wyłącznie z tego, że "handel elektroniczny zabija sprzedawców detalicznych", często jest to efektem "zmiany sposobu organizacji sieci sprzedażowych". "Firmy miały sklepy w miejscach, które nie były potrzebne, punkty sprzedaży były za duże albo sieci sklepów źle zarządzane" - wyjaśnił.

Dodał, że np. w Chinach e-handel stanowi ponad 20 proc. rynku. "W Polsce udział ten wynosi 7 proc." - zaznaczył.

>>> Czytaj też: Przed wolną niedzielą pracownicy sklepów pracują 30 proc. dłużej