Niepewność – to słowo najlepiej charakteryzuje sytuację na rynku energii. Przedsiębiorstwa – największy konsument prądu w Polsce nie wiedzą jak będą kształtować się ceny po 2020 r., nie ma wciąż polityki energetycznej państwa, ani wiedzy jak przebiegnie integracja rynków w UE. Niepewność dotyczy też rozwoju technologii. Coraz więcej firm myśli o przynajmniej częściowym uniezależnieniu się od prądu z sieci przy pomocy własnych źródeł oraz o wykorzystaniu możliwości jakie dają nowe technologie integrująceinformatykę z energetyką.

O jednej z nich – zarządzaniu popytem czyli z angielskiego Demand Side Response (DSR)- WysokieNapiecie.pl rozmawiało w trakcie debaty zorganizowanej przez nas wraz firmą Enel X z przedstawicielami polskich przedsiębiorstw oraz Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

Ograniczaj i zarabiaj

DSR to technologia umożliwiająca firmom zmniejszenie zapotrzebowania na prąd, wtedy gdy mocy w systemie zaczyna brakować. Przedsiębiorstwa mogą np. wyłączyć część maszyn lub linii produkcyjnych. To znacznie lepsze od istniejących dzisiaj stopni zasilania, które dezorganizują pracę przedsiębiorstw, tak jak w sierpniu 2015 r. kiedy fala upałów, brak wody do chłodzenia i awaria jednej z elektrowni doprowadziła do 20 stopnia zasilania i firmy musiały ograniczyć zużycie prądu.

Reklama

Ale muszą dostać za to wynagrodzenie, które zrekompensuje im straty produkcyjne. PSE uruchomiło taki program po doświadczeniach z 2015 r.

Przedsiębiorstwa, które uczestniczą w programie dostają co miesiąc wynagrodzenia, a ponadto mają zapisane w umowach osobne premie za ograniczenie zużycia. Na razie jednak nie było takiej potrzeby.

Pojawili się też na rynku tzw. integratorzy czyli firmy, które "zbierają" portfele firm uczestniczących w DSR, doradzają im, instalują odpowiednie oprogramowanie itd. Jedną z takich firm jest właśnie Enel X, część włoskiego potentata – spółki Enel.

Tzw. program gwarantowany, który uruchomiło PSE cieszy się wśród przedsiębiorców dużym wzięciem, ale ma jedną wadę – od 2021 r. go nie będzie. Komisja Europejska uznała bowiem, że DSR powinien na równi konwencjonalnymi elektrowniami uczestniczyć w rynku mocy, startować w aukcjach i dostawać takie same pieniądze jak elektrownie. Ale firmy uważają to za kiepski interes. Teoretycznie bowiem PSE może zmusić ich do „wyłączenia się” aż na 15 godzin przez 250 dni w roku. Dla wielu firm oznacza to groźbę zbyt dużych strat. – W ankiecie przeprowadzonej Komisję Europejską wśród 44 przedsiębiorstw energochłonnych w Polsce aż 30 odpowiedziało, że nie jest zainteresowane – mówiła podczas debaty Renata Auchimik z Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. – Powodów jest kilka: brak technicznej możliwości redukcji zapotrzebowania, niewystarczające wynagrodzenie i nieokreślona liczba redukcji, która wiąże się z bardzo dużym ryzykiem. Spodziewamy się więc, że nie będzie zainteresowania.

Potwierdza to Jacek Nowosad z Cemexu, cementowego światowego giganta, do którego w Polsce należą m.in. cementownie w Rudnikach k. Częstochowy i Chełmie. - Rynek mocy nie jest skrojony pod odbiorców a pod wytwórców energii – mówił Nowosad. – Generacja jest stawiana na równi z redukcją, co powoduje faworyzowanie generacji.

>>> Ile zapotrzebowana mógłby pokryć DSR w Polsce? Ile firmy mogą zarobić na dobrowolnym ograniczaniu prądu? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl