Zakończył się proces odkupu majątku od ukraińskiego inwestora, który miał wprawdzie ambitne plany jej rozwoju, ale niestety nie poradził sobie z nimi. Stocznia nie rozwinęła się tak, jak to było zapowiadane, teraz my zarządzamy majątkiem - mówi Andrzej Kensbok, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu.
Jak ocenia pan inwestycje, które napłynęły do nas w minionych latach, czy możemy mówić o sukcesie Polski w ściąganiu do nas zachodniego kapitału?
Andrzej Kensbok, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu: W ostatnich 25-30 latach inwestycji zagranicznych było bardzo wiele, a co najważniejsze, wiele z nich nadal funkcjonuje, przynosząc zyski swoim właścicielom i płacąc podatki do naszego budżetu. Zachowują się więc jak dobry partner korporacyjny. Wzorcowym przykładem jest np. firma GSK, która zainwestowała w poznańską Polfę, unowocześniła zakład oraz stworzyła tam centra badawczo-rozwojowe i wdrożeniowe z prawdziwego zdarzenia, które swym zasięgiem obejmują nie tylko nasz kraj, ale cały region. Kolejny przykład to Electrolux, jeden z pierwszych inwestorów zagranicznych w Polsce. Dziś działa już kilka zakładów koncernu, posiada on własne centrum technologiczno-wdrożeniowe, a co najważniejsze, ściągnął do nas swoich kooperantów, którzy również zainwestowali w produkcję zaopatrując nie tylko firmy w Polsce, ale i na całym świecie.
Warto też wymienić PepsiCo – firmę, która przejęła kilku producentów żywności w Polsce, ale co ważniejsze przygotowała i wprowadziła programy agrarne, bez których nie byłoby u nas produkcji surowców potrzebnych do wyrobu popularnych na naszym rynku, i nie tylko, przekąsek. PepsiCo stworzyło w Polsce całą kulturę agrarną, z której skorzystali wszyscy wytwórcy rolni.
Agencja ma też własne przedsięwzięcia, chociażby prężnie działające strefy ekonomiczne, czy przejętą od ukraińskiego inwestora Stocznię Gdańską, z którą wiążecie ambitne plany.
Reklama
To prawda, tak w strefie mieleckiej, jak i tarnobrzeskiej działa wielu inwestorów, zwłaszcza w branży motoryzacyjnej i lotniczej. Na bazie kluczowych inwestycji z tych sektorów rozwinęły się polskie firmy, które najpierw wyspecjalizowały się w półproduktach na potrzeby zachodnich koncernów. Dziś są to prężnie działający wytwórcy końcowych wyrobów, które eksportują do wielu krajów na całym świecie. O ile jeszcze parę lat temu w strefach dominował kapitał zagraniczny, dziś mogę pokusić się o stwierdzenie, że przeważa tam nasz rodzimy kapitał.
Co do stoczni, to zakończył się proces odkupu majątku od ukraińskiego inwestora, który miał wprawdzie ambitne plany jej rozwoju, ale niestety nie poradził sobie z nimi. Stocznia nie rozwinęła się tak, jak to było zapowiadane, inwestor wyczerpał swoje możliwości i teraz my zarządzamy majątkiem.
Jakie macie plany wobec Stoczni Gdańskiej?
Są dość szerokie i skupiają się na trzech obszarach. Przede wszystkim zamierzamy przeprowadzić modernizację ciągów technologicznych, zautomatyzować linie produkcyjne i wyposażyć je w najnowocześniejsze urządzenia, które usprawnią proces produkcji. Poza tym zamierzamy nawiązać ścisłą współpracę z pomorską specjalną strefą ekonomiczną, aby pozyskać teren, na którym będzie można montować statki, ale także przechowywać ogromne wieże wiatrowe, aby potem móc je zwodować i ustawiać w pasie nadmorskim. Zamierzamy też współpracować z pomorskimi uczelniami, aby stworzyć szkołę branżową kształcącą specjalistów na potrzeby przemysłu stoczniowego. Podobny plan stworzyliśmy wcześniej dla zakładów H. Cegielskiego. Sprawdził się w 100 proc. i dziś zakład produkujący tabor kolejowy radzi sobie bardzo dobrze.
Wspomniał pan, że napłynęło do Polski sporo firm z branży motoryzacyjnej i lotniczej, a czy istnieje branża, której inwestor by się przydał?
Myślę, że taką branżą jest chemia, w której kiedyś jako kraj mieliśmy się specjalizować. Niestety została ona zaniedbana. Produkcja tworzyw sztucznych i włókien sztucznych zanikła zupełnie. Inwestorzy też niekoniecznie garną się, aby w ten sektor w Polsce lokować pieniądze, bo tak naprawdę należałoby go stworzyć od podstaw, co wymagałoby ogromnych nakładów. Wolą pilnować interesów, które mają, starając się sprzedawać nam gotowy produkt wytworzony gdzie indziej.
Co nas czeka w najbliższym czasie, jeśli chodzi o inwestycje w Polsce?
Myślę, że nadchodzi okres normalności w inwestycjach. Coraz mniej będzie się liczyło to, z jakiego kraju pochodzi kapitał, a coraz bardziej to, jaką branżę reprezentuje. Poza tym, jeśli jakaś firma jest już u nas obecna kilkadziesiąt lat, ma nie jeden, ale kilka zakładów, wrosła w region, w którym działa, a co najważniejsze, na nim właśnie reinwestuje osiągane w Polsce zyski, to nikt już o niej nie myśli, że to koncern zachodni. Ci, którzy kiedyś do nas przyszli, oswoili się z tym, co tu zastali, poznali naszą polską rzeczywistość, przepisy, które u nas obowiązują, nie boją się już dalej w Polsce inwestować. Coraz większe będzie też zainteresowanie nieruchomościami, zwłaszcza hotelami, branżą lifestyle’ową, rozrywkową.