Ministerstwo finansów wyemitowało obligacje na 300 mln euro; resort nie dość, że pożyczy pieniądze, to jeszcze na tym zarobi - wynika z wtorkowego komunikatu MF. Specjaliści zwracają uwagę na niewielką wartość transakcji.

Wiceminister finansów Piotr Nowak ocenił, że przeprowadzona transakcja (emisja obligacji w euro oraz tzw. swap zabezpieczający) potwierdza bardzo wysoką wiarygodność kredytową Polski jako emitenta obligacji na rynkach międzynarodowych.

"Uzyskany w wyniku transakcji koszt finansowania dla budżetu państwa jest ujemny, co oznacza że transakcja ta nie tylko nie rodzi po stronie budżetu żadnych kosztów odsetkowych, a wręcz przeciwnie – zamiast kosztów generuje dochody budżetowe" - podkreślił Nowak.

Ekonomista z ING Banku Śląskiego Jakub Rybacki zwrócił uwagę, że rentowność transakcji wskazuje, iż budżet na niej zyska. Wskazał, że ujemne oprocentowanie wynika w znacznej mierze z kształtu stóp procentowych w strefie euro, które są ujemne.

Ekonomista zastrzegł, że emisja długu w walucie wiąże się z istotnym ryzykiem walutowym - w razie osłabienia złotego w momencie wykupu może się okazać, że nominalnie stopa oprocentowania tych obligacji nie jest ujemna.

Reklama

Rybacki zwrócił uwagę na zapowiedzi resortu finansów dotyczące ograniczania zadłużenia w walutach. "Wolumen transakcji jest bardzo mały, więc trudno mówić, że będzie ona miała jakieś znaczenie w tym kontekście" - powiedział Rybacki. Według niego, na pewno emisja nie była konieczna z punktu widzenia finansowania potrzeb pożyczkowych i nie oznacza, że resort finansów w przyszłości też będzie musiał emitować obligacje w walutach.

Wskazał ponadto, że emisje w walutach są dużo rzadsze niż przetargi długu w złotych; w tym roku dokonano jednej emisji w euro, w zeszłym roku trzech w euro, jednej na rynku chińskim i dwóch emisji dolarowych.

Analityk rynku długu z Banku Pekao Arkadiusz Urbański wskazał, że z dotychczasowych zapowiedzi resortu finansów wynikało, iż w tym roku nie będzie już emisji euroobligacji; stąd element zaskoczenia.

"Kwota nie jest powalająca (...). Widocznie pojawili się chętni inwestorzy, którzy zgłosili popyt i otrzymali taką odpowiedź" - powiedział. Według niego resort finansów wykorzystał sytuację: łagodną politykę w strefie euro, przedłużenie luzowania ilościowego oraz fakt, że inwestorzy poszukują trochę wyższych stóp zwrotu. Urbański dodał, że patrząc na sytuację wewnętrzną, Polska cieszy się całkiem dobrą wiarygodnością kredytową.

Analityk wyjaśnił, że ujemna rentowność transakcji wynika z zabezpieczenia jej przez tzw. transakcję swap. Dla kupującego rentowność polskich euroobligacji jest bowiem delikatnie powyżej zera, co oznacza, że są one bardziej atrakcyjne dla inwestorów niż obligacje krajów o wyższych ratingach.

MF poinformowało we wtorkowym komunikacie, że 20 listopada br. dokonano wyceny 2-letnich obligacji nominowanych w euro w formacie Private Placement.

"Wartość nominalna obligacji o terminie wykupu 27 listopada 2019 r. wyniosła 300 mln euro. Zmienny kupon w wysokości 3-miesięcznej stawki Euribor powiększonej o marże 45 pb płacony będzie kwartalnie. Cena emisyjna wyniosła 100,723 proc. wartości nominalnej. Równocześnie z przedmiotową emisją przeprowadzono zabezpieczającą transakcję swapową zmieniającą stopę zmienną na stałą" - napisano w komunikacie MF.

Wskazano, że MF otrzyma kwartalne płatności odpowiadające zmiennym płatnościom odsetkowym oraz roczne płatności w wysokości 0,15% wartości nominalnej emisji. W efekcie osiągnięto ujemną rentowność transakcji wynoszącą minus 0,15 proc.

Emisję przeprowadzono na podstawie programu emisji obligacji średnioterminowych na rynku europejskim (EMTN). Organizatorem emisji był Barclays Bank PLC.

>>> Czytaj też: Frontex z siedzibą w Warszawie. Szydło: Rola agencji jest nie do przecenienia