● Rząd powinien przedstawić do połowy czerwca założenia do przyszłorocznego budżetu. Czy już wtedy nie powinien być znany projekt nowelizacji tegorocznej ustawy?
– To, co się podaje w połowie czerwca jako założenia do budżetu, niekoniecznie musi zostać potem powtórzone we wrześniu w ostatecznym projekcie. Mamy teraz sytuację nadzwyczajną. Rząd może ograniczyć się np. do podania samej wielkości deficytu. Sprawą założeń nie powinniśmy się specjalnie teraz przejmować. O wiele ważniejsze jest, żeby zbudować jakąś sensowną strukturę budżetową zarówno na ten rok, jak i następny – taką, która byłaby rozsądna i adekwatna do sytuacji gospodarczej.
● Czy obrona deficytu centralnego przez przesuwanie wydatków do innych części finansów publicznych ma sens?
– Obrona deficytu budżetu centralnego w ten sposób nie ma sensu. I tak przecież jesteśmy oceniani za wynik całego sektora finansów. Przesunięcie części deficytu poza budżet centralny jest może uzasadnione rachunkowo, ale nie ekonomicznie. Nowelizacja budżetu zostanie prawdopodobnie skonstruowana na zasadzie wszystkiego po trochu. Trochę się wypchnie poza sektor centralny. Przedstawiciele ZUS już mówią, że w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych deficyt może wynieść około 5 mld zł i że mogą go finansować przez zadłużanie się. W całym systemie ubezpieczeń społecznych deficyt może wynieść około 8 mld zł. Podobnie może być z NFZ. Można też odłożyć na później wypłaty dla samorządów. Poza tym rząd może spróbować zwiększyć dochody, choćby przez wzrost akcyzy. W VAT też mamy kategorie usług, opodatkowanych 7-proc. stawką, którą można podnieść. Poza tym może być jeszcze próba obniżenia wydatków. Tutaj mamy bardzo małe pole do popisu. Możemy np. doprowadzić do wzrostu zobowiązań wymagalnych w jednostkach budżetowych. To też jest pewna forma wypychania deficytu poza budżet – o tyle niemiła, że może skutkować negatywną oceną wykonania budżetu. Ale pamiętajmy, że sytuacja jest, jaka jest, trzeba rozważać wszelkie możliwe rozwiązania. A przy tym wszystkim zostanie zwiększony deficyt, bo ubytki dochodów są zbyt duże, nawet po uwzględnieniu cięć, które rząd przygotował w styczniu.
Reklama
● Ile nam zabraknie?
– Jeśli uda się osiągnąć dochody rzędu 260 mld zł bez dodatkowych wpływów, to będzie bardzo dobry wynik. Przypominam, że plan w ustawie budżetowej to ponad 303 mld zł. Bardzo prawdopodobne jest to, że dochody będą mieścić się gdzieś w przedziale 255–265 mld zł. Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądał deficyt, bo w kwestii wydatków decyzje są polityczne. Zakładając, że rząd będzie się trzymał ustalonej w styczniu kwoty, wydatki wyniosłyby około 302 mld zł. Niedobór budżetu centralnego sięgałby zatem 47–37 mld zł. W takim układzie deficyt sektora general government wyniósłby około 5 proc. PKB. Otwarte jednak zostaje pytanie, czy rządowi uda się wprowadzić do budżetu dodatkowe dochody jeszcze w tym roku.