Statystyki wiodącego dostawcy danych dla branży, Hedge Fund Research, pokazują, że aktywa znajdujące się w zarządzaniu – miernik tego, ile pieniędzy inwestorzy lokują w funduszach – przekroczyły 2 bln dol.

>>> Czytaj także: Polskie fundusze "prawie" hedgingowe zdobywają rynek

Fundusze hedgingowe zarządzają większymi środkami niż kiedykolwiek wcześniej w historii – przekraczając szczyt z okresu sprzed kryzysu w 2007 r., kiedy dysponowały 1,93 bln dol. pieniędzy klientów.

>>> Polecamy: Fundusze hedgingowe przyczyniły się do zaostrzenia kryzysu kredytowego w Grecji

Reklama
Zwolennicy tej branży twierdzą, że przy wszystkich problemach, jakie zanotowała ona przez ostatnie trzy lata, udowodniła swoją siłę. Inwestor, który ulokował na początku 2008 r. 100 dol. w indeks śledzący światowe giełdy, będzie miał 88 dol.
Jednak inwestor, który zrobił to samo – o ile mógł – w indeks odzwierciedlający wyniki funduszy hedgingowych, ma dziś 109 dol. – Branża funduszy hedgingowych całkowicie odrodziła się po kryzysie finansowym – mówi Kenneth Heinz, prezes HFR. Niektóre fundusze odradzały się oczywiście szybciej, niż pokazuje średnia statystyczna.
W jeszcze rzadszych przypadkach nie było się po czym odradzać. Fundusze takie jak Paulson & Co i Brevan Howard zarobiły na kryzysie miliardy dolarów dla swoich założycieli i klientów, zamiast na nim stracić.
Nie wszystko jednak wygląda tak różowo. W ciągu ostatnich 15 miesięcy inwestorzy ulokowali w funduszach 88 mld dol., ale w latach 2008 – 2009 wycofali ponad 285 mld dol. Odrodzenie branży od tego czasu polegało w większości na lepszych wynikach.
Co więcej, inwestorzy lokowali środki głównie w funduszach, które wykazywały się najsłabszymi wynikami. Po drodze z dna na szczyt – od pierwszego kwartału 2009 do pierwszego kwartału 2011 – globalne fundusze makro, które handlują takimi instrumentami jak derywaty i obligacje, by zarabiać pieniądze na trendach makroekonomicznych, oraz fundusze grające na zwyżkę/zniżkę akcji, rozczarowały. Oba zanotowały jednak największy napływ środków.
Przyszłość wielu funduszy makro i giełdowych nie jest jednak wolna od ryzyka. Inwestorzy mówią, że jednym z zagrożeń jest nieustannie zmieniające się podejście rynku do ryzyka.
Tracą na tym nawet legendy branży. Philippe Jabre z siedzibą w Genewie stracił blisko 300 mln dol., choć czasowo, w rezultacie zbyt wczesnego powrotu na giełdę japońską po marcowym trzęsieniu ziemi.
– W niektórych przypadkach chcielibyśmy, żeby menedżerowie podejmowali większe ryzyko albo przynajmniej żeby byli bardziej przekonani do swoich strategii – mówi zarządzający jednego z dużych funduszy.
Takie apele są wciąż wyjątkiem. Ostrożność zarządzających funduszami może potwierdzać fakt, że niemal wszyscy w branży starają się kusić długoterminowych, bardziej pewnych, ale również bardziej konserwatywnych klientów z funduszy emerytalnych.
Ponieważ jednak na rynek powraca majątek osób prywatnych, konserwatyzm zarządzających może zelżeć.
ikona lupy />
Aktywa funduszy hedgingowych / DGP