We wrześniu kończy się kadencja obecnego przewodniczącego Komisji Nadzoru Stanisława Kluzy. Wśród jego następców wymienia się m.in. szefa BFG Jerzego Pruskiego, prezesa BGK Dariusza Daniluka. Trzecim kandydatem na stanowisko szefa nadzoru jest doradca prezesa NBP Wojciech Kwaśniak. Ostateczną decyzję niedługo podejmie premier. Za Kwaśniakiem przemawia jego doświadczenie, z drugiej strony, jak podkreślają bankowcy, to całkowicie apolityczna postać, co może w tym przypadku działać na jego niekorzyść.

Człowiek na ciężkie czasy

Trudno znaleźć kogoś, kto o nadzorze wiedziałby więcej niż Wojciech Kwaśniak. Cała jego kariera związana jest z Narodowym Bankiem Polskim, w którym od jesieni 1989 r. zajmował się właśnie tym obszarem.
– Na tablicy ogłoszeń Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego wypatrzyłem ogłoszenia o naborze do NBP. Postanowiłem, że złożę tam swoje dokumenty – mówi Wojciech Kwaśniak. Zaczynał od najniższego wtedy stanowiska inspektora w departamencie zajmującym się wydawaniem licencji bankowych. Na rynku brakowało specjalistów, dlatego Kwaśniak nie czekał zbyt długo na pierwszy awans. W 1991 r. p.o. prezes NBP Andrzej Topiński mianował go zastępcą dyrektora w Generalnym Inspektoracie Nadzoru Bankowego, a od 1998 r. był zastępcą biura inspekcji w GINB.
Reklama
– Zajmował się nadzorem banków, w bardzo trudnym dla całego sektora czasie – mówi prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz. W latach 90. w Polsce trzeba było budować cały system finansowy od zera. Później nie było łatwiej, bo polskie banki odczuwały zawirowania związane z kryzysem rosyjskim i koreańskim.
Nadzór nad bankami ostatecznie przejął w 2000 r., kiedy prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz w porozumieniu z ministrem finansów, którym wtedy był Leszek Balcerowicz, powołała go na stanowisko generalnego inspektora nadzoru bankowego. W czasie, kiedy był szefem nadzoru, prowadzono procesy restrukturyzacyjne ponad 20 polskich banków. Ostatecznie żaden z nich nie upadł.

Twarde rekomendacje

– Był stanowczy, przewidywalny i rozsądny, ale właśnie taki powinien być nadzorca – mówi prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów Andrzej S. Nartowski. Nie dał się wodzić za nos, dlatego zyskał przydomek „Generał”. Z drugiej strony zawsze potrafił uzasadnić swoje decyzje. To Wojciech Kwaśniak na początku swojego urzędowania namówił 12 komercyjnych banków, żeby objęły udziały we Wschodnim Banku Cukrownictwa i w ten sposób ocaliły go od bankructwa. Dzięki temu tysiące klientów nie straciły depozytów. Kilka lat później udziały w WSB odkupił od pozostałych banków Leszek Czarnecki i na jego licencji zbudował Noble Bank. To również Kwaśniak nadzorował w latach 1999 – 2005 program naprawczy PKO BP. Zdaniem ekspertów dzięki temu ma swój udział w dzisiejszym sukcesie największego polskiego banku.
– Dostrzegał biznesową stronę prowadzenia banku, wiedział, że tego typu instytucja działa po to, żeby zarabiać – mówi były prezes GE Money Banku Mariusz Karpiński. Przykładem jest wydana w 2006 r. rekomendacja S, która była efektem kompromisu między bankowcami a nadzorem. Kwaśniak i jego eksperci, którzy analizowali kryzysy w innych państwach, zauważyli, że często ich przyczyną jest zbyt wysoka wartość kredytów walutowych. W 2005 r. zaczęły się one pojawiać również w ofertach kilku polskich banków. Dzięki rekomendacji S od połowy 2006 r. mogli jednak je zaciągać jedynie zamożniejsi klienci z wyższą zdolnością kredytową. Dzięki temu nawet teraz, kiedy frank szwajcarski umacnia się wobec złotego, klienci nie przestają regulować swoich zobowiązań wobec banków.