BRICS oznacza rosnącą potęgę pięciu szybko rozwijających się gospodarek, które stanowią jedną czwartą światowego PKB. Skupiają blisko połowę populacji świata.
Łatwo było uzgodnić wydane podczas szczytu oświadczenia, które potępiają przemoc, wzywają świat rozwinięty do podzielenia się władzą z krajami wschodzącymi i upominają się o dyplomatyczny dialog z Iranem. O wiele trudniej wypracować wspólne stanowisko w takich sprawach jak bezpieczeństwo, gdy pomiędzy samymi członkami BRICS panuje głęboko zakorzeniona podejrzliwość. Pekin i New Delhi do tej pory nie rozstrzygnęły odwiecznego sporu o granice, podczas gdy Rosja podejmuje wyścig zbrojeniowy z Chinami. Trudno zbudować zaufanie, jeśli różnice polityczne obejmują tak szerokie spektrum, jak komunizm, autorytaryzm i demokrację.
Wyzwaniem jest także wspólny wysiłek w budowie dobrobytu, podczas gdy każda gospodarka jest napędzana innym paliwem. Interesy eksportera surowców są zupełnie odmienne np. od interesów importera.
Jednak na szczycie w New Delhi pojawiły się też obiecujące sygnały. Ustalając rozszerzenie programów kredytowych w swoich lokalnych walutach, członkowie BRICS będą mogli zmniejszyć uzależnienie od dolara we wzajemnej wymianie handlowej. Sukcesem jest także osiągnięta po długim zwlekaniu gotowość BRICS do realizacji pomysłu założenia banku, który miałby być sfinansowany z ich własnych środków. Potencjalne korzyści mogą być ogromne, zarówno pod względem uwolnienia handlu pomiędzy krajami rozwijającymi się, a także podzielenia się wiedzą zdobytą przez wielką piątkę z najbiedniejszymi państwami.
Reklama
Bank będzie sprawdzianem dla skuteczności sojuszu. Kraje BRICS będą musiały wznieść się ponad retorykę jedności, by zapewnić fundusze. Chiny będą musiały stawić czoła nieustannym podejrzeniom o prawdziwość intencji stojących za ich uczestnictwem w jakimkolwiek wspólnym przedsięwzięciu finansowym.
To wymaga czasu. Lecz jeśli przesłanką stojącą za hasłem BRICS jest zrównoważenie wpływów Zachodu w globalnym układzie sił, kraje te muszą znaleźć sposób obejścia tych różnic. Już raz zmarnowały swoją wielką szansę, gdy nie udało im się wystawić wspólnego kandydata na prezesa waszyngtońskiej twierdzy, Banku Światowego. Takie pęknięcia dowodzą, że spoiwo sojuszu BRICS wciąż nie jest dostatecznie mocne.