W czerwcu 2012 r. francuska Societe Generale pozbyła się wartego 700 mln hrywien (280 mln zł) portfela kredytów na rzecz kontrolowanego przez Rosjan Alfa-Banku, zaś dotychczas szwedzki SEB Bank został sprzedany – z ocenianą przez media stratą rzędu 100 mln dol. – ukraińskiemu biznesmenowi zbliżonemu do wicepremiera Serhija Tihipki. Z kolei Niemcy z Commerzbanku pozbyli się Banku Forum na rzecz kojarzonego z Partią Regionów Wadyma Nowynskiego.

Sprzedać czy przeczekać

Od dwóch lat wycofanie się z Ukrainy zapowiada również Bank Pekao, właściciel ukraińskiego UniCredit Banku. Nieoficjalnie można usłyszeć, że trzeba będzie z tym poczekać jeszcze około roku. – Jesteśmy w trakcie procedury zbywania tego aktywu – mówi DGP Arkadiusz Mierzwa, rzecznik Pekao. W I półroczu ukraiński bank, którego aktywa wynoszą równowartość 2,5 mld zł, osiągnął 18,3 mln zł zysku netto, o 29 proc. mniej niż rok wcześniej.
To tylko kontynuacja trendu obserwowanego od półtora roku. W 2011 r. decyzję o rezygnacji z obsługi klientów indywidualnych podjął szwedzki Swedbank. Z obecności na Ukrainie zrezygnował nawet gruziński Sakartwelos Banki, sprzedając 80 proc. udziałów w kupionym cztery lata wcześniej BH Banku (obecnie Bank Perszyj). Skalę paniki najlepiej obrazuje różnica w jego cenie. W 2007 r. Gruzini zapłacili za niego 81,7 mln dol. Sprzedali za jedne 9,6 mln dol.
Reklama
W rezultacie liczba banków z zachodnim kapitałem, które zajmują się obsługą klientów indywidualnych, zmalała od 2008 r. o 40 proc. Mimo to niektórzy gracze wolą przeczekać gorsze czasy. Pozostanie na Ukrainie zapowiada należący do Getin Holdingu IdeaBank, lider na miejscowym rynku kredytów samochodowych. Prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło jesienią 2011 r. zapowiadał podjęcie decyzji, czy nie sprzedać tamtejszego Kredobanku. Przeważyła jednak opcja zachowania status quo. – Gdyby udało się tam podnieść poziom stabilności, to jest to bardzo interesujący rynek o wysokim potencjale – tłumaczy DGP Paweł Borys, dyrektor zarządzający w PKO BP.
– Problemem Ukrainy są nierzetelni kredytobiorcy, niskie standardy stosowania prawa, niestabilność makroekonomiczna i polityczna – dodaje. Także problemy strefy euro sprawiają, że niektóre zachodnie banki wolą konsolidować biznes, wycofując się z mniej pewnych państw na obrzeżach Europy. Na Ukrainie tymczasem maleją depozyty firm – ich wartość w ciągu I półrocza spadła o 8,2 proc. Coraz częściej pojawiają się słuchy o dewaluacji hrywny; w efekcie klienci zaczęli wycofywać pieniądze z kont hrywnowych i przelewać je na dolarowe. Gorsze prognozy wpływają na akcję kredytową. Wartość kredytów przyznanych gospodarstwom domowym spadła w pierwszym półroczu o 9 proc., a jeśli wziąć pod uwagę jedynie kredyty hipoteczne – nawet o 18 proc.

Kredyt na 55,1 proc.

Tymczasem to właśnie wysokie stopy procentowe kredytów do momentu wybuchu kryzysu przyciągały zachodnie banki. W 2008 r., jak wyliczyli specjaliści Prostobanku, średnia realna stopa kredytu hipotecznego wynosiła 19,5 proc., a gotówkowego – 49,2 proc. Ukraińscy eksperci mieli nadzieję, że zachodni kapitał obniży koszty kredytów. Nic bardziej mylnego – w tym roku w przypadku kredytów hipotecznych wartość ta wzrosła do 20,1 proc., a dla gotówkowych – do 55,1 proc. Nie bez znaczenia jest również ryzyko polityczne. Od czasu dojścia do władzy Partii Regionów banki nienależące do zbliżonych do niej oligarchów skarżą się na dyskryminację.