Premier Donald Tusk udaje się w czwartek do Brukseli na dwudniowy szczyt UE poświęcony unii bankowej, której pierwszym elementem jest wspólny nadzór bankowy.

Według przedstawicieli rządu nie należy się jednak spodziewać deklaracji przystąpienia do niego krajów spoza strefy euro.

Przed spotkaniem plenarnym szefów państw i rządów Unii Europejskiej premier będzie rozmawiał z szefami rządów państw Grupy Wyszehradzkiej, czyli Czech, Słowacji i Węgier.

W ocenie ministra ds. europejskich Piotra Serafina nie należy spodziewać się podczas czwartkowo-piątkowego szczytu UE deklaracji Polski i innych krajów spoza strefy euro ws. przystąpienia do wspólnego nadzoru bankowego.

"Nie oczekiwałbym takiej deklaracji na Radzie Europejskiej (szczycie). To, co było naszym zadaniem przez ostatnie miesiące, to zdecydowanie poprawić równowagę pomiędzy prawami i obowiązkami dla krajów spoza strefy euro. Wydaje mi się, że wiele tu zostało zrobione, wciąż pewnie można jeszcze parę rzeczy poprawić" - powiedział Serafin dziennikarzom, pytany o to, czy Polska zadeklaruje na szczycie przystąpienie do wspólnego nadzoru.

Reklama

"Myślę, że w wypadku krajów spoza strefy euro ten moment decyzji pojawi się po zamknięciu tych negocjacji (ws. ustanowienia nadzoru - PAP)" - podkreślił.

Kraje UE mają coraz mniej czasu na porozumienie się w sprawie wspólnego nadzoru bankowego, którego ramy prawne - zgodnie z postanowieniami październikowego szczytu UE - mają być uzgodnione do 1 stycznia 2013 r.

Uzgodnienie porozumienia "27" jest warunkiem dla dalszych kroków unii bankowej, która będzie przedmiotem czwartkowo-piątkowego szczytu, który ma się zająć także dalszymi jej etapami - wspólnym funduszem restrukturyzacji i likwidacji banków oraz zharmonizowanym gwarantowaniem depozytów bankowych. Na drodze ku porozumieniu stoi przede wszystkim spór francusko-niemiecki o zakres nowego nadzoru Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Berlin chce (w przeciwieństwie do Paryża), by EBC objął bezpośredni nadzór tylko nad największymi transgranicznymi bankami i tymi, które otrzymały pomoc publiczną, a nie nad bankami regionalnymi i lokalnymi.

Zdaniem Serafina na najbliższym szczycie UE nie zapadnie także decyzja o ustanowieniu odrębnego budżetu strefy euro, który jest jedną z propozycji do dyskusji na posiedzeniu plenarnym Rady. W założeniu ten stały odrębny budżet eurolandu miałby powstać dopiero po 2014 r. i przeciwdziałałby cyklicznym wstrząsom kryzysowym, nierównomiernie rozkładającym się w krajach strefy euro. Ma to wpłynąć na poprawę odporności strefy euro jako całości, a poprzez system zachęt zachęcać państwa strefy euro do realizacji odpowiedzialnej polityki fiskalnej i strukturalnej.

"Nie przewidujemy (na szczycie) w czwartek i piątek trzęsienia ziemi. (...) Decyzje dotyczące przyszłości nie będą miały znaczenia fundamentalnego i będą skoncentrowane na horyzoncie 2013 i 2014 roku. Długi okres w dalszym ciągu pozostanie niedookreślony" - zaznaczył Serafin.

Jak przyznał, budżet eurolandu to faktycznie najbardziej kontrowersyjny element propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya. "Ale biorąc pod uwagę fakt, że dotyczy to długiego okresu, to nie jest zadanie na rok 2013 (...). Jest cały szereg krajów, które uważają, że jest zbyt wcześnie, by w jakikolwiek wiążący sposób dawać mandat dla tego pomysłu" - przekonuje minister.

W zeszłym tygodniu szef Rady Europejskiej rozesłał do stolic UE dokument, który przedstawia kalendarz realizacji kolejnych etapów zacieśniania unii walutowej, w tym stworzenia budżetu eurolandu. Dokument będzie podstawą decyzji na szczycie UE. Budżet eurolandu w założeniu autorów tego raportu miałby być finansowany ze składek narodowych państw euro lub nowych własnych dochodów (np. z podatku od transakcji finansowych - PAP) albo z obu źródeł jednocześnie.