Rosyjska mafia prała brudne pieniądze w kurortach na Costa Brava. Umożliwiała to współpraca z tamtejszą administracją - twierdzi hiszpańska policja.

W Madrycie od dziś składają zeznania członkowie gangu, aresztowani w piątek w słynnym kurorcie Lloret del Mar (czyt. joret del mar).

Od rana przed madryckim sądem odpowiadają Andriej Pietrow - uważany za kierującego mafią na Costa Brava - oraz jego ojciec Borys. Obaj, w ciągu dwóch lat, zainwestowali w Hiszpanii co najmniej 56 milionów euro pochodzących od rosyjskiej mafii.

Mieli oni handlować nieruchomościami, m.in. hotelami, a dzięki pomocy lokalnych władz wybudowali centrum handlowe w Lloret del Mar. Okazuje się, że miasto zwolniło ich firmy z płacenia podatków.

Rosyjska mafia miała też wspierać lokalne kluby sportowe. Dzisiaj aresztowano prezesa klubu hokejowego z Lloret, któremu zarzucono współpracę z rosyjską organizacją przestępczą. Zdaniem policji, zainwestowane przez Pietrova na Costa Brava pieniądze pochodzą od Semiona Mogilewicza - uważanego przez FBI za najbardziej niebezpiecznego rosyjskiego gangstera.

Reklama