Wielkie grupy bankowe zaczynają rewidować strategię. Konkluzje mogą być dwie – zdecydowana walka o polski rynek albo jego opuszczenie.

Na przeszkodzie decyzji o wyjściu stoi ważna przesłanka. Z corocznego zestawienia 1000 największych banków świata dokonanego przez „The Banker” wynika, że jeśli prowadzić działalność bankową, to tylko w Ameryce Łacińskiej, Afryce lub w Europie Centralnej i Wschodniej. Jeśli zaś w Europie Centralnej i Wschodniej, to tylko w Rosji, Czechach lub w Polsce. Dlatego aktywa grup bankowych w tych krajach są dla banków bardzo cenne.

W Rosji konfitury zarezerwowane są jednak dla największych, państwowych, wzmocnionych w zeszłym roku kapitałowo instytucji. Można próbować powalczyć tam o rynek pożyczek konsumenckich, co skutecznie robi Home Credit, zarejestrowana w Holandii spółka czeskiego funduszu PPF. Według danych „The Banker” osiągnęła ona w zeszłym roku w Rosji niemal 75 proc. zwrotu z kapitału i 7,1 proc. zwrotu z aktywów ustanawiając światowe rekordy. Czeski rynek konsumencki jest relatywnie niewielki, więc i pokusa jest mniejsza. Ale bardzo rentowny. Belgijski KBC, który sprzedał w Polsce słabszy Kredyt Bank wciąż wzbrania się przed sprzedażą trzeciego największego czeskiego banku CSOB.

>>> Czytaj też: Rybiński: Banki jak kartele narkotykowe

Reklama

A Polska? Średni zwrot z kapitału – według danych KNF – wynosi 11,2 proc., a z aktywów 1,2 proc., jak było to w 2012 roku. Mało? Wskaźniki te byłyby znacznie wyższe, ale w zeszłym roku kapitały polskich banków wzrosły aż o 13,7 proc. W całej Zachodniej Europie – według danych „The Banker” – zwrot z aktywów wyniósł 0,02 proc., banki strefy euro z listy 1000 zanotowały 49 mld dolarów straty, a jeśli odjąć od tego spektakularne straty banków hiszpańskich (72,5 mld dol.), to i tak ROA dla strefy euro wyniósł zaledwie 0,07 proc.

Słabość właścicieli to dla polskich instytucji problem, który narasta. Cięcia ratingów matek odbijają się na ocenach córek, a to na kosztach finansowania, utrudniając dywersyfikację i uzależniając córki jeszcze bardziej od matek. A matki trzymają swoje córki kurczowo i ani myślą ich się pozbywać, bo w skali grupy ratują one rentowność. Sprzedają je w sytuacji absolutnej konieczności i dopiero wtedy, gdy już zupełnie nie będą miały innych aktywów do upłynnienia. KBC, który zgodził się sprzedać słabszy polski Kredyt Bank, broni swojego najbardziej rentownego biznesu, czeskiego CSOB. UniCredit zmuszony był sprzedać 9 proc. udziału w Pekao, ale ostatecznością byłoby dla niego wyzbycie się pakietu większościowego. Ten stan rzeczy może się jednak zmienić.

>>> Czytaj cały artykuł