Notowania palladu w styczniu nie miały jeszcze żadnej spadkowej sesji. Cena tego kruszcu rozpoczęła bieżący rok w okolicach 1940 USD za uncję, podczas gdy obecnie zbliża się już do 2300 USD za uncję. Tym samym, w ostatnich dniach notowania palladu prawie dzień w dzień pobijały kolejny historyczny rekord.

W 2019 r. pallad był jednym z tych surowców, które wypracowały największe zwyżki. Jego cena wzrosła o niebagatelne 50%, zostawiając w tyle pozostałe metale szlachetne. Początek bieżącego roku nie jest wyjątkiem: pallad wciąż generuje znacznie większe wzrosty niż złoto, srebro czy platyna (chociaż ceny tej ostatniej w ostatnich dniach także ruszyły w górę).

Ceny palladu rosną już od kilku lat, czemu sprzyjają uwarunkowania fundamentalne. Na rynku tego kruszcu od dłuższego czasu panuje deficyt, który był widoczny także w 2019 r. oraz prawdopodobnie utrzyma się w 2020 r.

Popyt na pallad jest silny, co wynika z wykorzystania tego surowca w branży samochodowej, w produkcji katalizatorów. Wzrost popularności silników benzynowych doprowadził do częstszego wykorzystania palladu w produkcji katalizatorów, jako alternatywy dla platyny, wykorzystywanej częściej w produkcji katalizatorów w samochodach z silnikiem diesla.

Z kolei podaż palladu rośnie w powolnym tempie, nie nadążając za wzrostem popytu. To skutkuje stopniowym topnieniem globalnych zapasów palladu.

Sytuacja na rynku palladu sprzyja wzrostom notowań tego kruszcu, ale warto mieć na uwadze fakt, że w ostatnim czasie zwyżkę napędza głównie kapitał spekulacyjny. Fundusze i inwestorzy indywidualni wydają się nadal wierzyć w dalsze wzrosty cen palladu, co prowadzi do pobijania kolejnych historycznych maksimów. To jednak stwarza też ryzyko dynamicznej korekty, gdy popyt się wyczerpie.

>>> Czytaj też: Nie pallad i nie złoto. Najcenniejszy metal na rynku zyskuje w zawrotnym tempie