Struktura Schematu Ponziego przypomina stożek – z jego twórcą na górze. Praktycznie tylko on zarabia - mówi w wywiadzie Piotr Masiukiewicz, profesor Szkoły Głównej Handlowej.
ikona lupy />
Piotr Masiukiewicz profesor Szkoły Głównej Handlowej, autor książki „Piramidy finansowe” fot. materiały prasowe / Dziennik Gazeta Prawna
Czym jest Schemat Ponziego i dlaczego nazywamy go potocznie piramidą finansową?
Kiedyś Charles Ponzi, obiecując wysokie zyski, zbierał lokaty od klientów. Fundusze miał przeznaczać na obrót rzekomo wartościowymi znaczkami pocztowymi. To jednak była tylko przykrywka dla nieuczciwego biznesu. W praktyce Ponzi wypłacał prowizje jednym uczestnikom, korzystając z wpłat nowo wprowadzanych do systemu klientów. To schemat najbardziej charakterystyczny dla piramid finansowych, podobnie jak nieuchronny upadek ich działalności. Gdy bowiem braknie nowych klientów, piramida przestaje mieć możliwość finansowania dotychczasowych inwestorów. I wtedy najczęściej wychodzi na jaw oszustwo.
Do tego czasu wszyscy są zadowoleni?
Reklama
Tak, bo dlaczego mieliby nie być? To mit, że na piramidzie finansowej wszyscy tracą. Bez wątpienia zarabia twórca przekrętu. Ale zarabiają też ci, którzy szybko w daną piramidę zainwestują – bowiem od kolejnych inwestorów akurat będą pieniądze na wypłaty dla tych pierwszych. I zdążą wycofać kapitał z odsetkami przed bankructwem. Niestety były też piramidy, które od początku nie wypłacały środków. Przeciętny czas funkcjonowania piramidy to 2–3 lata. Można więc śmiało powiedzieć, że ci, którzy zainwestują w pierwszych miesiącach, rzeczywiście zarobią. Kosztem – rzecz jasna – tych, którzy wejdą w parabiznes dopiero pod koniec jego funkcjonowania. Nieubłagana matematyka. Aby zaspokoić zarówno twórcę, jak i kolejnych inwestorów, przyrost nowych inwestorów powinien być geometryczny. A na to szans nie ma. Gdybyśmy chcieli zobrazować ten system, to wygląda on jak stożek. Na samym szczycie piramidy stoi jej twórca, pod nim osoby przez niego wciągnięte do systemu. Zaś pod tymi osobami nowi klienci rekrutowani przez poprzednich itd.
>> CAŁY WYWIAD W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP