Dow Jones Industrial na zamknięciu spadł 1,35 proc., do 24.610,91 pkt.

S&P 500 stracił 1,42 proc. i wyniósł 2.712,92 pkt.

Nasdaq Comp. zniżkował o 1,84 proc. do 7.344,24 pkt.

Spadkom na Wall Street przewodził sektor technologiczny, który ciągnęły w dół notowania Facebooka.

Reklama

Akcje właściciela portalu społecznościowego spadały najmocniej od prawie czterech lat po weekendowych informacjach "The Observer" o wycieku danych kilkudziesięciu milionów użytkowników do firmy analitycznej Cambridge Analytica, zatrudnionej przez sztab Donalda Trumpa w trakcie kampanii prezydenckiej w 2016 r., które były następnie wykorzystywane w celu przewidywania decyzji wyborczych i wpływania na nie.

Mocno traciły także akcje pozostałych spółek z grupy FAANG, w tym Alphabet, Amazon, Netflix i Apple.

Dużym graczom z branży IT ciążą również plany Komisji Europejskiej przedstawione w sobotę o nałożeniu 3-proc. podatku od przychodów brutto w zależności od kraju pochodzenia użytkowników. Propozycja formalnie ma zostać przedstawiona w środę. W założeniach nowy podatek ma obowiązywać w krótkim okresie, w oczekiwaniu na przygotowanie długoterminowych rozwiązań.

Obserwatorzy nie mają wątpliwości, że tematem przewodnim obrad G20 w Buenos Aires (w poniedziałek i wtorek) będzie kwestia wolnego handlu.

Preludium do obrad stanowiły niedzielne wypowiedzi podsekretarza w Departamencie Handlu USA, Davida Malpassa.

Urzędnik najpierw stwierdził, że dialog gospodarczy między Chinami a USA został zakończony, ze względu na brak woli liberalizacji handlu przez stronę chińską.

Niedługo później Malpass wycofał się ze swoich słów i dodał, że przyszłość dialogu nie jest jeszcze zdecydowana.

Z dwudniową wizytą do Waszyngtonu udaje się we wtorek komisarz ds. handlu UE Cecilia Malmstrom, która będzie rozmawiać z sekretarzem handlu USA W. Rossem ws. ceł na importowaną do USA stal i aluminium.

Uwagę inwestorów nieustannie przykuwa kwestia stabilności politycznej w Waszyngtonie.

Prokurator Generalny USA Jeff Session odwołał w sobotę ze stanowiska wiceszefa FBI Andrew McCabe'a, dwa dni przed jego przejściem na emeryturę. Prezydent Trump pochwalił to działanie nazywając posunięcie "wielkim dniem demokracji".

McCabe deklarował gotowość do potwierdzenia nacisków Białego Domu na FBI w przededniu odwołania szefa FBI - Jamesa Comeya, oraz w jego bezpośrednim następstwie. McCabe określił atak na niego jako element całości dążeń mających zdyskredytować FBI w kontekście śledztwa odnośnie rosyjskiej ingerencji w wybory w 2016 roku.(PAP)