Często pomagają, czasem szkodzą, nikt ich nie chce nadzorować - kancelarie odszkodowawcze. Ubezpieczyciele chętnie by je uregulowali. Uporządkowania działalności tych podmiotów chce też rzecznik finansowy, choć przyświeca mu zupełnie inny cel niż ubezpieczycielom. Sami zainteresowani są podzieleni w tej sprawie.

Temat uregulowania tego sektora powraca od kilku lat. W tym roku Ministerstwo Finansów zbiera propozycje unormowania tego obszaru rynku. Dyskusja nad tematem staje się gorąca, bo to krok w stronę regulacji kłopotliwej branży. W zeszłym roku z postulatem uregulowania kancelarii odszkodowawczych wystąpił rzecznik finansowy, ale jego inicjatywa nie wywołała entuzjazmu w Ministerstwie Finansów i Ministerstwie Sprawiedliwości.

Każda ze stron postulujących zmiany ma inne cele: rzecznik finansowy chce zabezpieczyć interesy konsumentów, ubezpieczyciele – chronić interesy własne, gdyż kancelarie walnie przyczyniają się do wyższych wypłat. Również adwokaci chętnie ograniczyliby działalność firm odszkodowawczych, które odbierają im klientów.

Same kancelarie mają różne opinie – większe podmioty są przeciwne regulacji uznając, że klienci są wystarczająco chronieni, mniejsze kancelarie zrzeszone w Polskiej Izbie Odszkodowań chciałyby regulacji, bo chcą zabezpieczyć także własne interesy. Dziś zdarza się, że klient rezygnuje przed zakończeniem sprawy z pomocy takiej firmy, nie płacąc jej wynagrodzenia, które ustalane jest najczęściej jako procent od wygranej sprawy.

Ignorować tej branży już się nie da – pośrednicy i doradcy zajmujący się odszkodowaniami to prężnie rozwijająca się gałąź rynku finansowego. Szacuje się, że w 2015 r. przez takie kancelarie przepłynęło około 1,5 mld zł. Pomagają w dochodzeniu rekompensat za różnego rodzaju szkody, głównie, choć nie wyłącznie, od zakładów ubezpieczeń. Pomagają też frankowiczom, angażują się w dochodzenie roszczeń od podmiotów medycznych czy linii lotniczych. Liczne problemy, które klienci ubezpieczycieli, poszkodowani w wypadkach czy ofiary błędów medycznych mają z dochodzeniem należnych pieniędzy sprawiły, że podmiotów tych na rynku jest coraz więcej.

Reklama

Większych kancelarii jest kilka, ile jest mniejszych – dokładnie nie wiadomo. Według różnych szacunków w sumie jest w Polsce pomiędzy 1000 a 3000. Kancelarię odszkodowawczą może założyć każdy i zdarzały się przypadki, że tworzyli je pracownicy placówek służby zdrowia i firm pogrzebowych, z racji pełnionych zawodów mający dostęp do informacji o konkretnych poszkodowanych osobach.

Pole do nadużyć

Jednym z problemów związanych z kancelariami odszkodowawczymi jest to, że ubezpieczyciele płacą odszkodowanie na ich rachunek, a dopiero później firmy te rozliczają się z klientami. Rodzi to pole do nadużyć. Zdarzyły się przypadki, gdy kancelaria znikała razem z pieniędzmi dla klienta, ale częstszy problem to przewlekłość w przekazywaniu pieniędzy klientom. Biorąc pod uwagę to, że klienci tych firm to często ofiary wypadków potrzebujące pieniędzy na leczenie i rehabilitację, kilkutygodniowe czy kilkumiesięczne opóźnienie w przekazaniu pieniędzy nie jest sprawą bagatelną. Jednym z proponowanych rozwiązań – i tu jest zgoda między rzecznikiem finansowym i ubezpieczycielami – jest rozdział wpłaty na rachunek poszkodowanego i prowizji na konto pośrednika albo wprowadzenie rachunku powierniczego, co zabezpieczyłoby interes obu stron umowy. Rzecznik zgłosił też postulat kupowania przez kancelarie ubezpieczenia OC, ale problemem jest konflikt interesów – kancelarie występują w dużej mierze przeciwko ubezpieczycielom.

Prowizje pobierane przez kancelarie to kolejna drażliwa sprawa. Wynoszą one przeciętnie między 15 a 40 proc. Pieniądze te obniżają świadczenie przyznane poszkodowanemu. Postulatowi rzecznika finansowego wprowadzenia maksymalnej prowizji stanowczo sprzeciwiają się jednak kancelarie, które tłumaczą, że niskie prowizje sprawią, że nie będą w stanie zapewnić klientom odpowiedniej ochrony, gdyż skuteczne dochodzenie roszczeń, zwłaszcza w postępowaniu sądowym, wymaga zaangażowania sporych środków. Prowadzenie spraw o niskiej wartości stałoby się dla nich nieopłacalne i nie wiadomo, kto by na tym zyskał: klienci czy ubezpieczyciele.

Niektórzy pośrednicy pobierają dożywotnio wynagrodzenie prowizyjne także od rent przyznanych dożywotnio w ramach odszkodowań, co w praktyce pozbawia poszkodowanego pieniędzy z rekompensaty.

Niektóre małe kancelarie działają w szarej strefie – nie odprowadzają podatków od zysków.

Z drugiej strony fakt uregulowania doradców odszkodowawczych wraz z określeniem wymogów, które muszą spełniać może stanowić barierę utrudniającą wejścia na rynek małym firmom, co wiąże się z ryzykiem, że duże kancelarie jeszcze podniosą ceny.

Kancelarie odszkodowawcze sporo inwestują w akwizycję i robią to z dużą kreatywnością, za to niekoniecznie z poszanowaniem zasad etycznych. Chodzenie po szpitalach i szukanie ofiar wypadków czy wywieszanie klepsydr z reklamą kancelarii na ogrodzeniach cmentarzy to niektóre z pomysłów poszukiwania klientów. Ich przedstawiciele metodycznie obchodzą też dom po domu w okolicach słynących z dużej liczby wypadków komunikacyjnych w poszukiwaniu osób, którym ubezpieczyciele zaniżyli odszkodowanie albo odmówili wypłaty. Pozyskiwanie klientów nieuczciwymi metodami miałby ograniczyć zakaz namawiania do podpisywania umów bezpośrednio po wypadkach, czego chcieliby ubezpieczyciele.

Powstaje też kwestia nadzoru nad doradcami odszkodowawczymi. Dyskusyjne jest, kto miałby go sprawować: Minister Sprawiedliwości, Minister Finansów czy może Komisja Nadzoru Finansowego. Tym bardziej, że żaden z tych organów nie pali się do podjęcia się nowych obowiązków. Kontrowersyjny jest sam pomysł sprawowania nadzoru – nie jest pewne, czy jakikolwiek nadzór państwowy byłby w stanie walczyć z bolączkami, które dotyczą kancelarii odszkodowawczych, takimi jak na przykład nieetyczny sposób zdobywania klientów.

Wprowadzaniu odrębnych regulacji dotyczących branży doradztwa odszkodowawczego stanowczo sprzeciwia się zrzeszająca część kancelarii Polska Izba Doradców i Pośredników Odszkodowawczych (PIDiPO), która tłumaczy, że obecny poziom zabezpieczenia konsumentów korzystających z tych usług jest dostateczny, a wprowadzenie ograniczeń w dostępie do rynku dla nowych podmiotów może spowodować pozbawienie części osób możliwości skorzystania z profesjonalnego wsparcia w procesie dochodzenia odszkodowań.

Inne zdanie ma jednak konkurencyjna dla PIDiPO Polska Izby Odszkodowań, która uważa, że skoro państwo reguluje działalność ubezpieczycieli, radców prawnych i adwokatów oraz prowadzi rejestr agentów ubezpieczeniowych, to na podobnych zasadach powinno uregulować też kancelarie odszkodowawcze, które działają na styku tych obszarów.

Przy tylu rozbieżnościach trudno będzie wypracować wspólne stanowisko. Pracuje nad nim podzespół powołany w ramach Rady Rozwoju Rynku Finansowego ds. tzw. kancelarii odszkodowawczych.

Nauka na cudzych błędach

W innych krajach działalność kancelarii odszkodowawczych także daje się we znaki ubezpieczycielom. Najbardziej rozwinęły się w Wielkiej Brytanii. Tam są jeszcze aktywniejsze niż w Polsce. Z danych statystycznych dotyczących tego rynku wynika, że około 80 proc. wszystkich spraw odszkodowawczych dotyczy ubezpieczycieli, ale ostatnio coraz więcej jest także działań w obszarze odszkodowań z ubezpieczeń turystycznych (pośrednicy pomagają np. kierować żądania wypłat za prawdziwe bądź symulowane choroby w czasie podróży). Zjawisko osiągnęło taki rozmiar, że według szacunków firmy ubezpieczeniowej Rock Insurance z powodu tych roszczeń ceny w turystyce mogą wzrosną o 15 proc.

W Wielkiej Brytanii doradcy odszkodowawczy są nadzorowani przez Ministerstwo Sprawiedliwości, ale rozwiązanie to nie sprawdziło się najlepiej. Brytyjczycy zdecydowali się na rozwiązanie, że klient nie płaci wynagrodzenia kancelarii odszkodowawczej, ale koszty pokrywa podmiot, który jest zobowiązany do wypłaty odszkodowania. Dzięki temu poszkodowany nie traci rekompensaty, która mu się należy.

Takie rozwiązanie ma sens, bo ubezpieczyciel (albo inny podmiot, który powinien wypłacić odszkodowanie) dobrze zastanowi się, zanim je zaniży, gdyż grozić mu to będzie poniesieniem dodatkowych kosztów. Choć z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, żeby w polskich warunkach kancelarie odszkodowawcze były finansowane przez ubezpieczycieli sprawców szkód.

Autor: Regina Skibińska