W ubiegłą środę Komisja Nadzoru Finansowego zakazała spółce Pixel Venture Capital dalszego prowadzenia oferty publicznej akcji. Kto z Państwa wie, czym się ta spółka zajmowała? Pixel kojarzy się z grafiką komputerową, Venture pachnie przygodą, a Capital to dla wielu marzenie o bogactwie. A jeszcze niedawno nazywali się Blue Ocean Media. I tak siedzę... i miast pisać ten felieton, zastanawiam się, która z tych nazw bardziej mi się podoba.
Dwa miesiące wcześniej KNF zakazała dalszego prowadzenia emisji akcji serii G spółce Platynowe Inwestycje (kolejna ładna nazwa), która jest związana z Mariuszem Patrowiczem. W przypadku spółek z nim związanych utarczki z Komisją są stałym elementem gry. Tam tłumaczono decyzję tym, że spółka notowana na rynku regulowanym powinna oferować nowe akcje na podstawie prospektu emisyjnego, który powinien zostać zatwierdzony przez Komisję, a spółka prowadziła ofertę, opierając się na opublikowanym na swojej stronie memorandum informacyjnym.
Pytanie o przedmiot działalności Pixel VC nie jest, wbrew pozorom, złośliwe. Bo to właśnie przedmiot działalności, a dokładnie zapowiedź jego zmiany, spowodował opisaną na wstępie decyzję Komisji. Ta decyzja powinna zostać przez wszystkich zainteresowanych uważnie przeanalizowana, bo to zupełnie inna, i wiele ważniejsza, sprawa niż w Platynowych Inwestycjach.
Gdy spółka Blue Ocean Media zadebiutowała na rynku NewConnect w 2013 r., przedstawiła bardzo ambitną prognozę wyników na lata 2013–2014 i ją przekroczyła. Przychody były uzyskiwane z usług marketingowych oraz wsparcia sprzedaży dla firm działających na rynku nieruchomości. W sierpniu 2014 r. przedstawiono strategię rozwoju do końca 2017 r., która zakładała utrzymanie dotychczasowej struktury i dynamiki przychodów. I tak się to kręciło, spółka zwiększała przychody, ale zysków nie. W 2016 r. pojawiły się straty i zaczęły szybko rosnąć. To mogła być przyczyna, że w grudniu 2016 r. nastąpiła zmiana w strukturze akcjonariuszy. Akcje sprzedali założyciele, a kupiły je firmy Erne Ventures (to ta, która zaczynała od samochodu Arrinera) oraz Fund2 Zen Capital One (w wolnym przekładzie: „nie niepokój się o swoje pieniądze”).
Możliwe również, że praprzyczyną tego wszystkiego: przekraczania ambitnych planów oraz znacznych strat na koniec było to, że... w grudniu 2016 r. zakończył się czas realizacji projektu unijnego (oczywiście w ramach programu Innowacyjna Gospodarka), który polegał na stworzeniu w 2013 r. własnej sieci reklamowej.
Reklama
Nowi właściciele pod koniec grudnia 2016 r. postanowili zmienić nazwę oraz przedmiot działalności spółki, powołali nową radę nadzorczą, a ta nowy zarząd. I już na początku bieżącego roku spółka poinformowała, że zamierza rozpocząć „działalność inwestycyjną w obszarze produkcji gier komputerowych”. Później pojawiły się takie zwroty, jak: seed capital, rozpoznawalność na rynku, istotny potencjał komercjalizacji, koinwestycja, uzupełniające się doświadczenie partnerów, inkubator deweloperów gier. A finansowanie? Środki unijne, crowdfunding udziałowy, rynek NewConnect, rynek regulowany oraz środki uzyskane z planowanego zbycia posiadanego przez spółkę pojazdu mechanicznego.
W ramach środków z rynku NewConnect uchwalono emisję akcji serii C w trybie prawa poboru. Tę, której dalsze prowadzenie zostało właśnie zakazane. Komisja przeanalizowała styczniowy komunikat spółki i uznała, że jest ona... alternatywną spółką inwestycyjną.
Bo blisko rok temu, 4 czerwca 2016 r., weszła w życie nowelizacja ustawy o funduszach inwestycyjnych, w której zaimplementowano unijną dyrektywę AIFMD. Jedną z głównych zmian jest wprowadzenie instytucji alternatywnej spółki inwestycyjnej (ASI), czyli spółki kapitałowej, której wyłącznym przedmiotem działalności jest zbieranie środków od wielu inwestorów w celu ich lokowania zgodnie z określoną polityką inwestycyjną.
Analiza styczniowego komunikatu spółki Pixel wskazuje, że jej przedmiot działalności idealnie pasuje do tej nowej definicji: stara działalność została zawieszona, teraz inwestuje w produkcję gier komputerowych oraz chce pozyskiwać na to środki z rynku kapitałowego, czyli od wielu inwestorów.
Opisana nowela ustawy o funduszach dała spółkom rok na „autoidentyfikację”, czy są ASI, czy nie. Jeżeli są, to do 4 czerwca tego roku muszą złożyć do KNF albo wniosek o udzielenie odpowiedniego zezwolenia, albo wniosek o wpis do rejestru zarządzających. Jeżeli nie są, nie ma problemu. Oczywiście do czasu, gdy nie pojawią się inwestorzy, którzy na ich akcjach ponieśli straty.
Takich potencjalnych kandydatów do samookreślenia się, na samej tylko giełdzie, jest blisko 50. W rejestrze ASI na stronie internetowej KNF jest tylko jeden wpis. A został tydzień.ⒸⓅ