Choć aktywność inwestorów indywidualnych spada, nie dotyczy to struktur. Rosną obroty nimi i liczba instrumentów, którymi można obracać
W nomenklaturze giełdowej definicja produktu strukturyzowanego znacznie wykracza poza to, co znamy z oferty bankowej. Na parkiecie notowane są także klasyczne produkty zapewniające ochronę kapitału, ale większość giełdowych struktur to instrumenty finansowe, których cena jest uzależniona od wartości określonych wskaźników rynkowych (tzw. instrumentów bazowych), takich jak indeksy giełdowe, kursy akcji, surowce, produkty rolne czy waluty. Giełdowe produkty strukturyzowane pozwalają korzystać z dźwigni finansowej, która zwielokrotnia wpływ zmiany kursu instrumentu bazowego na wartość inwestycji – umożliwia to osiąganie zysków w korzystnych warunkach rynkowych rzędu kilkudziesięciu czy nawet kilkuset procent w ciągu kilku sesji. Druga strona medalu jest taka, że możemy stracić większość środków. Ale w odróżnieniu od instrumentów pochodnych, takich jak np. kontrakty terminowe na WIG20, produkty strukturyzowane są tak skonstruowane, żeby strata nie przekroczyła wartości zainwestowanego kapitału. Dlatego do handlowania tego rodzaju instrumentami nie trzeba podpisywać z biurem maklerskim osobnej umowy, wystarczy mieć rachunek maklerski. Tak jak produkty strukturyzowane sprzedawane przez banki są traktowane jako dywersyfikacja oszczędności, tak instrumenty notowane na GPW umożliwiają dywersyfikację inwestycji i skierowane są w większości do inwestorów akceptujących wysoki poziom ryzyka.

Czytaj więcej w e-wydaniu Dziennika Gazety Prawnej