Dla bankierów z Goldman Sachs rok 2012 był wyjątkowo burzliwy. Firma zlikwidowała 900 miejsc pracy, awansowała najmniejszą liczbę menedżerów na ekskluzywne stanowiska partnerów od ponad dekady i obniżyła część przychodów przeznaczonych na wynagrodzenia z 42 do 38 proc.

Ale dla człowieka na samym szczycie piramidy płacowej Goldman Sachs, dyrektora zarządzającego Lloyda Blankfeina, rok 2012 był najlepszym od czasów boomu z 2007 roku. 58-letni Blankfein otrzymał bowiem w zeszłym roku za swoją pracę 26 mln dolarów, co w rankingu Bloomberg Markets zapewniło mu wiodące miejsce wśród 20 największych firm finansowych w Ameryce Północnej według wartości depozytów klientów.

Na drugim miejscu, ale w znacznej odległości z kwotą 19,3 mln dolarów, znalazł się John Stumpf, który powiódł Wells & Fargo do rekordowego zysku rzędu 18,9 mld dolarów.

Płace 20 szefów czołowych firm finansowych wzrosły w 2012 roku średnio o 7,7 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Na wynagrodzenia składają się pensja, akcje, premie i długoterminowe zachęty wypłacone szefom za rok 2012.

Reklama

>>> Czytaj też: Najbogatsi ludzie świata 2013: Bill Gates znów na pierwszym miejscu

„Wszyscy zostali przepłaceni” – twierdzi Eleanor Bloxham, szefowa Value Alliance, firmy doradczej z Westerville w stanie Ohio – „Rady banków nadal nie potrafią znaleźć właściwej metody wynagradzania członków kierownictwa”.

Zdaniem Bloxham, dyrektorzy za bardzo kierują się notowaniami akcji zamiast brać pod uwagę sposoby zarządzania ryzykiem, w tym również wskaźniki ogólnej płynności, czyli długu do posiadanego kapitału, co stanowi miarę siły finansowej spółki.

W swoim rankingu Bloomberg Markets skoncentrował się na trzech czynnikach: notowaniach wszystkich akcji, zwrocie kapitału z akcji oraz na aktywach, w tym gotówce i inwestycjach. Dodano aktywa, kluczowy miernik wielkości firmy, aby odzwierciedlić wyzwania, jakie stoją przed wielkimi globalnymi spółkami w sferze osiągania pozytywnych wyników w porównaniu z mniejszymi bankami, które działają głównie w USA lub Kanadzie.

Z obliczeń Bloomberga wynika, że najbardziej zawyżone wynagrodzenie w 2012 roku otrzymał Richard Fairbank, szef Capital One Financial Corp. z Wirginii. Dostał on 17,5 mln dolarów za podwojenie wartości depozytów banku w latach 2008-2012. Drugim najbardziej przepłaconym szefem banku w Ameryce jest właśnie Blankfein z Goldman Sachs.

>>> Polecamy: Armand Hammer - legendarny milioner i powiernik dyktatorów