Przedsiębiorca rozpoczynający działalność musi się nieźle nachodzić, by znaleźć instytucję, która zechce mu pożyczyć pieniądze na pierwsze miesiące funkcjonowania firmy.
Uruchamiając biznes, nie zawsze dysponuje się odpowiednim zasobem kapitału. Jeśli świeżo upieczony przedsiębiorca od razu pozyska klientów, pierwsze pieniądze – między innymi ze względu na kredyty kupieckie – zasilą jej konto po minimum dwóch – trzech miesiącach. – Załóżmy, że firma usługowa rozpoczęła działalność na początku maja. Pierwsze faktury za swoje usługi wystawi pod koniec maja, ze standardowym miesięcznym kredytem kupieckim, czyli terminem płatności na koniec czerwca. Jeśli kontrahent nie spóźni się z zapłaceniem faktury, pierwsze pieniądze wpłyną zatem po dwóch miesiącach od uruchomienia biznesu. Przez te dwa miesiące przedsiębiorca musi mieć jednak pieniądze przynajmniej na obowiązkową składkę ZUS, a także na zapłacenie podatków, do czego jest zobowiązany niezależnie od tego, czy faktycznie otrzymał zapłatę – opisuje Agata Szymborska-Sutton, ekspert z firmy Tax Care.
Należy przy tym pamiętać, że ten 2-miesięczny termin dotyczy optymistycznych założeń: firma ma klientów od razu, do tego kontrahenci płacą w wyznaczonym przez przedsiębiorcę terminie. Może być jednak dużo gorzej – pierwsi klienci pojawią się dopiero w drugim czy trzecim miesiącu działalności, a do tego nie wszyscy zapłacą na czas. W efekcie przedsiębiorca może bardzo szybko stracić płynność i będzie musiał szukać finansowania.

Konto z minusem

Reklama
Dobrym zabezpieczeniem przed utratą płynności finansowej jest jedna z najprostszych i przez to zazwyczaj najłatwiej dostępnych form kredytu w banku – debet w koncie firmowym, czyli wyznaczenie przez bank limitu, do jakiego może się zadłużyć przedsiębiorca. Dług jest spłacany automatycznie – w części lub całkowicie – poprzez każdą wpłatę na konto.
Niestety, firmy bez żadnego rynkowego stażu, mają ograniczone możliwości skorzystania z takiego dobrodziejstwa. Ci, którzy działalność rozpoczęli nie później niż trzy miesiące temu, mogą uzyskać debet na koncie firmowym tylko w pięciu spośród 30 banków, które odpowiedziały na ankietę rozesłaną przez firmę Tax Care. Są to Alior Bank, Idea Bank, mBank, Multibank i PKO BP. Standardowe oprocentowanie takich pożyczek jest wysokie, sięga 17–18 proc. w skali roku – wynika z analizy Tax Care przygotowanej dla DGP.
Ale początkujący przedsiębiorcy w debecie nie dostaną dużo. Najmniej, bo tylko tysiąc złotych, proponuje PKO BP. W mBanku i Multibanku (brendy detaliczne BRE) maksymalna kwota debetu to 10 tys. zł, natomiast najwięcej w ramach linii debetowej jest w stanie pożyczyć Idea Bank (20 tys. zł). Alior Bank nie wymienia konkretnej kwoty maksymalnego debetu, uzależniając ją od zdolności kredytowej przedsiębiorcy.
W praktyce oznacza to, że przedsiębiorstwo bez stażu zapewne nie pożyczy w tym banku zbyt wiele, bo nie będzie miała zdolności kredytowej w ogóle lub będzie ona niewielka.

Drogi pieniądz

Oprocentowanie debetów w firmowym koncie standardowo kosztuje 17–18 proc. – tak jest np. w mBanku, Multibanku i PKO BP, co oznacza, że cena pożyczek bez żadnego zabezpieczenia nie jest niska. – Na tym tle wyróżnia się oferta Idea Banku, który w przypadku kwoty debetu do 5 tys. zł nie nalicza odsetek w ogóle. Oprocentowanie pojawia się dopiero przy wyższym debecie, ale wtedy sięga nawet 17,99 proc. – tłumaczy Agata Szymborska-Sutton.
Stawka zero jest promocyjna. Obowiązuje przez kolejne trzy miesiące kalendarzowe od momentu uruchomienia kredytu, przy czym okres ten może zostać wydłużony o kolejne dziewięć miesięcy pod warunkiem comiesięcznych wpływów na firmowe konto. Po upływie roku stawka oprocentowania w wysokości 17,99 proc. obowiązuje dla całej kwoty debetu.

Limity w górę

Banki niechętnie podejmują się finansowania start-upów z minimalnym lub zerowym rynkowym stażem ze względu na niemożność zebrania informacji finansowych o firmie, które pozwalają na ocenę ryzyka związanego z pożyczką – na przykład o średniomiesięcznych wpływach na konto na przestrzeni kilku czy kilkunastu miesięcy czy wysokości zapłaconych podatków, co pokazuje, że przedsiębiorca ma kontrahentów. Im dłuższy staż, tym więcej danych finansowych, na podstawie których bank może oszacować, czy przedsiębiorcę będzie stać na spłatę zadłużenia. I tym większe kwoty limitów pożyczek, których są skłonne udzielić banki. Przykładowo PKO BP mikrofirmom ze stażem dłuższym niż 3 miesiące jest w stanie zwiększyć debet z tysiąca do 20 tys. zł, z kolei mBank i Multibank zaproponują wyższą kwotę debetu – 20 tys. zł zamiast 10 tys. zł przedsiębiorcom, którzy działają na rynku minimum pół roku.
Jednak to kwoty wystarczające na zapłacenie podatków czy składek ZUS, ewentualnie zakup podstawowego wyposażenia biurowego. Na inwestycje w rozwój firmy mogą nie wystarczyć. Potrzebne są kredyt lub pożyczka. Banki dwa miesiące temu zaczęły udzielać kredytów z gwarancjami de minimis, dostępne są dla start-upów, podobnie jak pożyczki ze środków UE.
Skąd jeszcze można pożyczyć
Startująca firma może w bankach wziąć kredyt z gwarancją Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego. Przeznaczone są one dla firm działających krócej niż dwa lata. Warunkiem przyznania jest wystawienie przez przedsiębiorcę przynajmniej jednej faktury lub rachunku, która została opłacona przez kontrahenta. Gwarancja EFI zabezpiecza 75 proc. kapitału i odsetek od kredytu. Oprocentowanie tego typu kredytu to WIBOR plus marża ok. 9 proc. Obecnie oznacza ok. 12 proc. w skali roku.
EFI określił jakie firmy mogą ubiegać się o kredyt z gwarancją:
● zatrudniające do 250 pracowników,
●których obroty nie przekraczają 50 mln euro lub jej suma bilansowa nie przekracza 43 mln euro.
Z EFI współpracują: Pekao SA, Bank BPH, Europejski Fundusz Leasingowy, Fundusz Poręczeń Kredytowych Polfund, Bank BNP Paribas, Polski Fundusz Gwarancyjny i FM Bank Wśród korzyści wynikających z zaciągnięcia preferencyjnego kredytu, wspomniane wyżej banki wymieniają przede wszystkim: obniżone wymagania w odniesieniu do wkładu własnego przedsiębiorcy i mniej restrykcyjne wymagania dotyczące zabezpieczeń.