German Gref, prezes Sbierbanku ma prawo być najbardziej zadowolony z ubiegłotygodniowych decyzji Europejskiego Banku Centralnego i amerykańskiej Rezerwy Federalnej o wspieraniu światowej gospodarki (przede wszystkim giełd) wyrzucaniem na rynek kolejnych dziesiątek miliardów euro i dolarów.
Ma powody. Akcje rosyjskich spółek należały do największych beneficjentów ostatniego luzowania polityki pieniężnej przez najważniejsze banki centralne (dzień po czwartkowej decyzji Fedu o nieograniczonym w czasie skupie papierów dłużnych to giełda w Moskwie urosła najmocniej na świecie). Notowania Sbierbanku oczywiście poszły w górę. I natychmiast zdecydowano o rozpoczęciu oferty publicznej blisko 8-proc. pakietu akcji Sbierbanku o wartości ponad 5 mld dol. Walory są sprzedawane głównie na giełdzie w Londynie.
Nie można się dziwić, że prezes Gref powiedział londyńskiemu „Financial Times”, że obecnie jest najlepszy moment na decyzję (o sprzedaży akcji – Ł.W.), o jakim mogliśmy pomyśleć. I jeszcze jedna krótka konstatacja: mieliśmy szczęście.
Na to szczęście trzeba było czekać ponad rok. Tak długie oczekiwanie było często przedmiotem krytyki władz w Moskwie i samego zarządu banku. Czy uzasadnionej? Jak podaje „The Independent”, akcje Sbierbanku według niektórych szacunków są w ostatniej dekadzie najlepszą inwestycją wśród największych spółek. Oczywiście najlepszą po Apple.
Reklama
Akcje Sbierbanku sprzedaje rosyjski bank centralny. Transakcja jest częścią programu prywatyzacyjnego, który tylko w tym roku ma dać 300 mld rubli, czyli równowartość ponad 9 mld dol.
Dla prezesa Grefa transakcja oznacza większą internacjonalizację. A wyjście poza rosyjski rynek, którego trzecią część kontroluje Sbierbank, to cel o strategicznym znaczeniu dla zarządu. W tym roku Sbierbank przejął już za 3,5 mld dol. turecki DenizBank, a także austriacki Volksbank International.
Prezes Gref stale powtarza, że w obszarze zainteresowania Sbierbanku jest obecnie m.in. Polska. Jak dotąd żadnemu rosyjskiemu bankowi nie udało się rozpocząć działalności w naszym kraju. Wiadomo, że nadzór finansowy niechętnie patrzy na inwestorów ze Wschodu. Ale kupno Volksbanku teoretycznie pozwala już na uruchomienie u nas jego oddziału – dzięki unijnej zasadzie paszportu. Niby-austriackiego, w rzeczywistości należącego jednak do Sbierbanku.
Czy zmniejszenie znaczenia państwowego właściciela ułatwi Sbierbankowi ekspansję w naszym kraju? Niekoniecznie. Chociaż więcej walorów znajdzie się w rękach prywatnych inwestorów, to państwo zachowa pakiet kontrolny.