Jak podaje gazeta ekonomiczna Jingji Guanchbao, ostatnio w kolebce kapitalizmu chińskiego, specjalnej strefie ekonomicznej Shenzhen, obserwuje się coraz więcej bankructw małych i średnich przedsiębiorstw.

W strefie ekonomicznej Shenzhen (prowincja Kanton), nazywanej często motorem napędowym chińskiej gospodarki notuje się każdego miesiąca w ciągu ostatniego pół roku około 3-proc. wzrost wolnych powierzchni produkcyjnych. Pozostają one po zbankrutowanych małych przedsiębiorstwach, które dominują w krajobrazie gospodarczym Shenzhen.

Według analityków gazety głównym powodem jest zmniejszenie się zamówień z zagranicy, znaczny wzrost kosztów surowców i wynagrodzenia oraz w efekcie niska rentowność przedsiębiorstw. Zdaniem jednego z największych specjalistów od nieruchomości w Shenzhen, Huang Shaobinga, cytowanego w poniedziałkowym wydaniu gazety, "gwałtowne zwalnianie powierzchni produkcyjnych zaczęło się po kryzysie światowym w 2008. Według badań z 2009 r. odsetek wolnych powierzchni wynosił wtedy 30-45 proc. Od tamtego czasu cały czas proces ten postępuje."

Reklama

Przedstawiciel firmy konsultingowej z Shenzhen, Fan Jun, uważa, że "w drugim półroczu tego roku powierzchnia wolna w mieście jeszcze się zwiększy. Państwo nie dba o małe i średnie przedsiębiorstwa. Oczkiem w głowie władzy są największe koncerny, znajdujące się na liście 500 największych firma świata. O resztę nikt nie dba".

Sytuacja stała się na tyle groźna, że nawet krytykowany rząd nie mógł pozostać bezczynny. 1 czerwca ogłosił projekt restrukturyzacji przemysłu specjalnej strefy ekonomicznej Shenzhen i wprowadza obecnie ulgi podatkowe oraz dotacje dla nowych inwestycji z wybranych dziedzin nowoczesnych technologii, zwłaszcza biotechnologii, Internetu i alternatywnych źródeł energii.