W podobny sposób zakończył się ostatni „spektakl” Jamie Dimona, dyrektora wykonawczego JPMorgan Chase & Co., który dwukrotnie zeznawał przed Kongresem, że – pomimo, iż główne biuro inwestycyjne banku wystawiło na ryzyko 350 mld USD z depozytów swoich klientów i straciło 3 mld USD poprzez pasmo ryzykownych transakcji na marnych, nieatrakcyjnych kontraktach derywatywów – wszystko działa teraz dobrze i elegancko, bo nieuzasadniony hazard został zdławiony w zarodku.

Oczywiście mniej więcej to samo usłyszeliśmy po upadku rynku śmieciowych obligacji w latach 80., upadku rynku ofert publicznych spółek internetowych w latach 90., upadku rynku długu telecomów po 2000 roku , nie wspominając już o skandalach wokół wzlotów i upadków IPO i tych związanych z handlem korzystnymi badaniami na temat korporacji i honorariów w bankowości inwestycyjnej.

Podczas, gdy głęboko wadliwy wewnętrzny system prowadzi od jednej afery do drugiej, rok po roku, my wciąż słyszymy, że to nigdy więcej już się nie powtórzy. Ale się powtarza. Do listy można dodać jeszcze jeden żywotny interes: sposób w jaki państwowi i lokalni przedstawiciele rządu zatrudniają firmy z Wall Street, żeby pozyskać miliardy dolarów, za które ich gminy budują szkoły, szpitale, lotniska i kanalizacje oraz dostarczają inne niezbędne usługi.

Niewielkie kary

Reklama

Z jakiegoś powodu, do bankierów na Wall Street nigdy nie dociera, że przekupywanie przedstawicieli rządu – i wzajemnie – aby uzyskać dostęp do lukratywnego biznesu ubezpieczeń miejskich obligacji jest nielegalne. Wall Street nigdy nie pojęła tej lekcji, ponieważ niewielka kara za „nieodpowiednie zachowanie”, jaką się wszystko zwykle kończy, nie ma absolutnie żadnego znaczenia, tak czy inaczej.

W rzeczywistości, to co kartel bankowy robi na okrągło, aby wkupić się w biznes ubezpieczeń i sposób w jaki decyduje, do kogo trafią zyski – to mikrokosmos na dużą większa skalę. Mamy do czynienia z poważnym problemem: zwiększającej się przewagi, jaką niedobitki, które utrzymały się po kryzysie finansowym na Wall Street, mają nad nami.

Tłumaczyłem to już w mojej książce "The last Tycoons", na temat Lazard Freres & Co. Firma we wczesnych latach 90. stała się zaskakująco silna w branży ubezpieczeń obligacji państwowych i lokalnych, pomimo, że zasadniczo zajmowała się rynkiem fuzji i przejęć. Dziwnym trafem, Lazrd umocnił isę tak bardzo po zatrudnieniu dwóch senior-bankierów: Marka Febera i Richarda Poiriera.

Po latach wyszło na jaw czemu firma zawdzięczała swój sukces. Poirier uwiódł władze samorządowe w regionach gdzie wcześniej prowadził swój biznes (w New Jersey, Kentucky, Loiusianie i Georgii), podczas, gdy Feber zrobił to samo z władzami w Massachusetts.

W sierpniu 1996 roku, Ferber został oskarżony o 58 przypadków defraudacji i skazany na 33 miesiące więzienia federalnego – nałożono na niego 1 mln kary. Sednem problemu, zgodnie z tym, co oświadczył Boston Globe, był układ pomiędzy Lazard i Merrill - symptom nieuregulowanego procederu finansowania na poziomie gmin i miast, w którym polityczne koneksje mogą często przynieść więcej zysków niż wart jest sam przedmiot transakcji objętej ubezpieczeniem.

Oskarżenia o defraudację

Co do Poiriera był on skazany za defraudację rachunków w Fulton County w stanie Gorgia – za danie łapówki pośrednikowi w regionalnym banku inwestycyjnym w zamian za ubezpieczenie biznesu. „To przestępstwo było w dużej mierze zaplanowane przez obu oskarżonych”, oznajmił sąd apelacyjny na temat działań Poiriera. W 1995 roku. Lazard wycofał się z rynku finansów lokalnych.

Zatem jakie lekcje wyciągnęła Wall Street z oskarżeń Lazarda, Ferbera i Poiriera w kwestii łapówek, konspirowania i nieformalnych układów na rynku finansów gmin? Tak jak można było przewidywać, żadne. W 2009, Securities and Exchange Commission, oskarżył dwóch bankierów w JPMorgan, pod zarządem Dimona, Charlesa LeCroy and Douglasa MacFaddin. Mieli oni w 2002 i 2003 prywatnie „dogadać się” z komisarzami z gminą Jefferson County w Alabamie i zapłacić ponad 8,2 mln bliskim przyjaciołom komisarzy, którzy albo byli posiadaczami, albo pracownikami lokalnych agencji brokerowych, zatrudnionych w roli doradców w kwestii wyboru ubezpieczycieli.

Celem opłat, jak utrzymuje SEC (U.S. Securities and Exchange Comission), było upewnienie się, że komisarze zatrudnią JPMorgan jako ubezpieczycieli na rynku obligacji miejskich i kontraktów swapowych. SEC złapał LeCroy i MacFaddin na gorącym uczynku, kiedy twierdzili, że sumy pieniędzy były wypłatą, z wolnych pieniędzy i stanowiły cenę transakcji.

Lekcja wciąż jednak nie została pojęta. Wystarczy poczytać o ostatniej sprawie przeciwko Carollo w sądzie federalnym na Manhattanie. Szokujące wyniki śledztwa opisał dziennikarz Rolling Stone’s Matta Taibbi. W paru słowach wyjaśnia w jaki sposób trzej bankierzy z oddziału finansowego General Electric – GE Capital – podobnie jak banda pobliskich wyjadaczy z pośrednictwa maklerskiego, która była odpowiedzialna za weryfikację firm ubezpieczeniowych – w ciągu ostatnich lat robili dokładnie to samo, co bankierzy z Lazard, JPMorgan i Merrill: płacili i brali łapówki w zamian za umowy. To uczestnicy „zapierającego dech w piersiach szerokiego schematu, który umożliwiał wyłudzanie miliardów dolarów z budżetów miast i małych miejscowości w całej Ameryce, jak pisze Taibbi.

Szczegóły przyprawiają o mdłości – Taibbi trafnie porównuje wszystkie te oszustwa do działań mafii. Nie można się nie pokusić o stwierdzenie, że duże szychy z Wall Street są jak skorpiony, które żądlą, ponieważ po to właśnie są na tym świecie i nie mogą się temu oprzeć.

“Jednym z największych kłamstw kapitalizmu…”, powiedział Taibbi ‘emu były gubernator Nowego Jorku Eliot Spitzererowi, który wyrobił sobie nazwisko jako demaskator błędów na Wall Street, „... jest to, że firmy lubią konkurencję. Nie lubią, nikt nie lubi.” Spitzer powinien był dodać do tego, że ta nienawiść do konkurencji jeszcze bardziej wyostrza się na Wall Street. A w obecnej sytuacji, kiedy szeregi Wall Street są przerzedzone z powodu różnych klap finansowych, wszystko działa bardziej jak kartel niż kiedykolwiek.