Prawdziwym celem „prywatyzacji” jest powyborcza reorganizacja struktury własności firm, czyli oddanie ich w ręce odpowiednich urzędników. Na liście firm do oddania są m.in. właściciel rosyjskich ropociągów Transnieft, czołowy producent prądu Rusgidro czy część Aerofłotu.
Udziały zostaną kupione za pieniądze wartego 85 mld dol. Funduszu Dobrobytu Narodowego (FDN) – instytucji na czarną godzinę, do łatania dziur w rosyjskim systemie emerytalnym. Zgodnie z propozycją wicepremiera Igora Szuwałowa na państwową prywatyzację należy początkowo przeznaczyć ok. 10 proc. FDN. W ten sposób władze chcą znaleźć sposób na rekapitalizację wystawionych na sprzedaż koncernów w warunkach złej koniunktury gospodarczej. Zamierzają też zwiększyć dochodowość FDN, do którego trafia część zysków od sprzedaży ropy i gazu – tłumaczył Szuwałow. W 2011 r. stopa zwrotu z funduszu plasowała się na poziomie 2,67 proc. – ponad dwukrotnie mniej niż wynosi rosyjska inflacja. Dla porównania w tym samym czasie emirat Abu Zabi zwiększył wartość swojego funduszu ADIA o 6,9 proc.
Na razie nie wiadomo, na jakich zasadach – niskoprocentowanego kredytu dla państwowych inwestorów czy bezzwrotnej dotacji – zostaną wydane pieniądze z FDN. Nie wiadomo też, po jakich cenach państwo zamierza odkupywać aktywa. Wiadomo jednak, że wyprzedaż rosyjskich udziałów w firmach państwowych jest daleka od pojęcia prywatyzacji.
– To profanacja prywatyzacji – skomentował inicjatywę rządu były rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin.
Reklama
Wydatki FDN to wydatki budżetu. A zakup aktywów za pieniądze budżetu nie jest prywatyzacją. Najważniejsze jest jednak to, że państwo nie zmniejsza swojej obecności w gospodarce i nie znajduje pieniędzy na pokrycie deficytu budżetowego (w tym roku szacowanego na 1,5 proc. PKB – red.).
Podobnego zdania są moskiewscy analitycy. – Szopka z prywatyzacją odstawiana przed rosyjskimi i zagranicznymi inwestorami tak naprawdę jest efektem zmiany układu na najwyższych szczeblach władzy – mówi DGP Dmitrij Miroszniczenko z moskiewskiego ośrodka analitycznego Rossija.
Pieniądze z FDN na kupno aktywów z listy wystawionych na sprzedaż firm może dostać m.in. państwowy Rosnieftiegaz. Szefem tamtejszej Rady Dyrektorów ma zostać wkrótce prawa ręka prezydenta Władimira Putina, dotychczasowy kurator sektora energetycznego Igor Sieczin. Zgodnie z podpisanym pod koniec maja przez Putina dekretem o zasadach prywatyzacji sektora energetycznego Rosji w latach 2013 – 2015 to właśnie Rosnieftiegaz będzie skupował pakiety akcji innych podmiotów energetycznych przewidzianych do prywatyzacji. Koncern został utworzony w 2004 roku, aby umożliwić państwu przejęcie kontrolnego pakietu akcji w Gazpromie. Następnie został wykorzystany do przejęcia aktywów po bankrutującym Jukosie.
Spółka obecnie posiada ponad 10 proc akcji Gazpromu, 75 proc. Rosnieftu i 7 proc. Kaspijskiego Konsorcjum Rurociągowego (KTK). Wkrótce może zostać właścicielem akcji kompanii naftowej Zarubieżnieft, naftowych monopolistów przesyłowych Transnieft i Transnieftieprodukt, pozostałych aktywów Rosnieftu, drugiego największego producent prądu w Rosji spółki Rusgidro i innych. – W ten sposób zostanie stworzony gigant energetyczny nadzorujący kluczowy sektor rosyjskiej gospodarki, z Igorem Sieczinem na czele – mówi DGP Miroszniczenko. Jest on wzorem tego, jak będzie wyglądała państwowa, rosyjska prywatyzacja 2.0.