Gdyby Andrzej Blikle myślał o ekspansji swojego pączkowego imperium, teraz ma na to najlepszy moment. Wieloletni prezes A.Blikle, jednej z najbardziej znanych polskich firm, wystąpił gościnnie w telewizyjnej reklamie ING Banku Śląskiego razem z aktorem Markiem Kondratem. Trwająca od połowy stycznia kampania miała zwiększyć sprzedaż kont internetowych banku. I zwiększyła, ale przy okazji wypromowała wizerunek Andrzeja Bliklego. I to wszystko za pieniądze banku.

>>> Czytaj też: Blikle: Co będzie po kapitalizmie?

– Panie profesorze, a ile kosztowałaby u pana nauka pieczenia pączków? – pyta Marek Kondrat.
– Nietanio... – odpowiada w charakterystyczny sposób Andrzej Blikle, dodając, że w internecie kurs byłby darmowy. A potem dorzuca jeszcze kilka bon motów, jak choć taki, że „pączki dzielimy na te nadziewane marmoladą i beznadziejne”.
Reklama

Spoty na tłusty czwartek

Pierwszą gwiazdą kampanii ING był rosyjski szachista Garri Kasparow, ale film reklamowy szybko zniknął z anteny i teraz mało kto o nim pamięta. Na rynku spekuluje się, że Rosjanin wycofał się, bo doszło do nieporozumienia dotyczącego pieniędzy, ale Piotr Utrata, rzecznik ING Banku Śląskiego, ucina te spekulacje.

>>> Polecamy: Blikle: Władza dla tych, którzy wiedzą, a nie dla tych, którzy mają

Utrata podkreśla, że pojawienie się Bliklego w reklamie było z góry zaplanowane. Przyznaje, że kampania z Andrzejem Bliklem cieszyła się większym zainteresowaniem widzów niż ta z udziałem Kasparowa. – I dała większy impuls sprzedażowy – dodaje.
Reklamę pokazano w telewizji 5141 razy, a wartość kampanii – według danych Nielsen Media Research przygotowanych dla domu mediowego Pan Media Western, który ją zaplanował – wyniosła 7,8 mln zł. – Specjalnie wyprodukowane spoty na tłusty czwartek obejrzało prawie 15 mln osób, a przecież to tego właśnie dnia sprzedawane jest nawet 100 mln pączków – dodaje Paweł Jagiełło, specjalista ds. strategii Pan Media Western.

>>> Zobacz także: Blikle: Nie perfekcja, lecz postęp

Pracownicy ING przyznają nieoficjalnie, że Andrzej Blikle wypadł na ekranie tak dobrze, że przyćmił Marka Kondrata, który od kilkunastu lat jest twarzą banku. – To mnie pozytywnie zaskoczyło – dodaje Utrata.
Kampania ING nie była pierwszą przygodą z telewizją Andrzeja Bliklego. Można powiedzieć, że jest on przedsiębiorcą medialnym, który doskonale rozumie, według jakich zasad funkcjonują dzisiejsze media i jak należy się komunikować z otoczeniem oraz budować wizerunek. Od dawna chętnie występuje publicznie, wygłasza wykłady, prowadzi lub uczestniczy w konferencjach. W serwisie YouTube można znaleźć nagrane przez niego filmy, w których radzi przedsiębiorcom, co zrobić, by odnieść sukces.
Urodzony we wrześniu 1939 roku w Warszawie Andrzej Blikle nie uczył się jednak na cukiernika, tylko poszedł na Wydział Matematyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego. Skończył studia na specjalizacji matematyczne podstawy informatyki oraz zarządzanie kompleksową jakością przedsiębiorstw. Potem zrobił doktorat, a w 1971 r. habilitował się z zakresu semantyki języków programowania.
Blikle to osoba bardzo towarzyska. Jest prezesem stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych, a w trakcie wieloletniej kariery zasiadał w radach nadzorczych takich firm, jak Carsebac Polska, Bank Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, Makro Cash and Carry, a także warszawskiego klubu Rotary.

Wzór pączka

Przez lata Andrzej Blikle konsekwentnie budował rynkową pozycję A.Blikle, firmy założonej w 1869 r. przez Antoniego Kazimierza Bliklego w lokalu przy ul. Nowy Świat 35 (dawniej 31), w pałacyku Karola Buergera, kasjera głównego Dyrekcji Poczty Królestwa Polskiego, który zajmuje do dziś. A.Blikle posiada nie tylko cukiernie, ale także sklepy delikatesowe i kawiarnie, sieć franchisingowa zatrudnia kilkaset osób, a roczne obroty przekraczają 20 mln zł.
Zdaniem Pawła Jagiełły z Pan Media Western kampania ING stworzyła korzystne okoliczności dla marki Blikle, czyniąc z jej specjału niemal wzór pączka. A marka A.Blikle, choć wszystkim doskonale znana, zyskała nowy impuls dzięki charyzmie i talentowi aktorskiemu swojego wieloletniego prezesa.
Łukasz Blikle, któremu z początkiem roku ojciec przekazał stery w firmie, nie mógł dostać lepszego prezentu.